4

85 7 2
                                    

Pov. Yoshi
Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że za oknem jest już noc. Przejeżdżaliśmy koło jakiegoś hotelu, który Mandzioka wynajął. Ukradkiem spojrzałem na Nexe. Jeszcze spał. Jego wyraz twarzy nie wskazywał jednak na przyjemny sen, a z każdą kolejną chwilą coraz bardziej się we mnie wtulał. Delikatnie gładziłem go po głowie. Teraz był jak taki mój bejbuś.

Nie wyobrażałem sobie go nie znać i nie być z nim w przyjacielskiej relacji. Mój sen był okropny, muszę wymazać go z pamięci. Nie chciałbym, żeby kiedyś Krystian powiedział tak do mnie. Na samą myśl o tym przeszedł mnie bardzo nieprzejmny dreszcz.

Znów spojrzałem w jego stronę. Na jego twarzy tym razem znajdował się uśmiech. Delikatnie poluźnił uścisk. Trochę mi ulżyło, bo jakby przytulił mnie odrobinę bardziej, to chyba zostawiłby pamiątkę po swoich nieobciętych pazurach. Ułożył się wygodniej na moich kolanach, a ja zostawiłem jego łeb w spokoju.

- Jesteśmy pod hotelem. Wysiadamy i robimy sobie krótkie zwiedzanko, a we wtorek jedziemy z samego rana prosto do Energylandi - wszyscy przytaknęli i wysiedli, a ja poczułem ruch głowy Nexe.

Pov. Nexe
- Jesteśmy pod hotelem. Wysiadamy i robimy sobie krótkie zwiedzanko, a we wtorek jedziemy z samego rana prosto do Energylandi - usłyszałem głos Mandzia i automatycznie delikatnie się przebudziłem.

- No witamy śpiocha - uśmiechał się Filip.

- Weź, która godzina? - podniosłem głowę z jego kolan i przetarłem oczy.

- 16, ale Łukasz zarządził postuj.

- A dobra, to nie tak źle jeszcze.

- Pewnie będzie jakaś impreza, mogę się założyć.

- Wyjazd bez imprezy to nie wyjazd - zaśmiałem się.

- Właściwie to masz rację. Chodźmy, bo Mandzioka nas zabije, że tyle tu siedzimy - wstałem, żeby mógł wyjść i wyszliśmy razem.

- Zakochana para - skomentował cicho Kamil, ale usłyszałem to. Yoshi najwyraźniej też.

- Może i para, ale para najlepszych przyjaciół. Nie to co ty, noobie - zgromił go, a ja ledwo powstrzymywałem się od śmiechu. Mina Ewrona była bezcenna.

- Chodźmy już, Filip - pogoniłem go i weszliśmy do hotelu.

Mieliśmy mieć osobny pokój, niestety. Wszedłem do swojego i było dwu osobowe. Dlaczego do jasnej anielki nie mogłem mieć z nim? Z kim innym miałbym mieć?

Wtedy do pokoju wszedł wcześniej już wspomniany Ewron. Zdziwił się tak samo na widok mnie, jak ja jego. Jaki debil rozdzielał te pokoje...

- Co TY tu robisz?

- Sam zadaję sobie to pytanie. Jakiś cymbał mnie musiał tu przydzielić.

- Cóż, będziemy chyba musieli jakoś z tym żyć - przyjął to wyjątkowo dobrze, co nie tyczyło się mnie.

- Taa wątpię, że przeżyję. Chyba wolałbym umrzeć.

- Albo mieć pokój z Yoshim.

- Albo mieć pokój z Yoshim - przytknąłem.

- Słuchaj, ja wiem, że między nami jest dość napięta atmosfera ostatnio, więc chciałbym to naprawić. Znając życie to ja znowu coś zjebałem, bo kontakty międzyludzkie to raczej nie moja działka, więc ten, może się pogodzimy? No chyba, że nie chcesz, to w porządku.

Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Z jednej strony to bardzo miłe, a z drugiej strony wydaje mi się, że robi to pod przymusem. W każdym razie skoro chce zgody, to ją dostaniesz.

- Jasne, że chcę. Co to za głupie pytanie? - chłopak odetchnął z ulgą.

- Po prostu nie wiedziałem, jak w końcu z tobą o tym pogadać.

- Wystarczyło normalnie. Bałeś się podejść do kogoś takiego jak ja? - zaśmiałem się.

- Oj tak. Przecież jesteś taaki straszny.

- I o to chodzi pff - przewrócił tylko oczami. - No co? - posłał mi delikatnie zawiedzone spojrzenia. - Tak, załapałem, że to sarkazm.

- Wracając, Mandzioka postanowił urządzić imprezę, idziemy? I tak pewnie szybko nie zaśniesz. Praktycznie całą drogę tutaj drzemałeś wtulony w Filipka.

- Wygodny jest, no co? - zrobiłem smutną minkę.

- Dobra już dobra, wchodzisz w to czy nie?

- Jasne, żaden wyjazd nie uda się bez odrobiny zabawy.

- I o to chodzi chłopie. Dobra, lecę mu pomóc.

- To do wieczora - zbiliśmy pionę i wyszedł. Yoshi miał rację, że będzie impreza. Zresztą, on zawsze ma rację.

Glebnąłem się na łóżku i włączyłem sobie mój ulubiony serial na netflixie w telefonie, bo laptopa nie zabrałem. Ciągle moje myśli odchodziły chyba na jakieś wycieczki, bo nie mogłem w ogóle skupić się na oglądaniu. Gdy mrugałem, widziałem naprawdę dziwne rzeczy przed oczami. Co psychika potrafi zrobić z człowiekiem.

Pov. Yoshi
Przykro mi było, kiedy dowiedziałem się, że mam być w pokoju z Szymkiem. To nie tak, że go nie lubię. Po prostu martwiłem się, że Nexe dostanie pokój z pożal się boże Ewronem.

Usiadłem na swoim łóżku i oparłem się o ścianę. SzymeQ wyłonił się z kibla i usiadł po przeciwnej stronie na swoim łóżku.

- Teren oznaczony? - zagadnąłem.

- Tak jest, nigdy nie odpuściłbym takiej okazji - jego poczucie humoru mnie dobije.

- Gdybyś chociaż rzadziej to robił w domu to byłoby lepiej.

- A myślisz, że ja nad tym panuję? Skądże. To wychodzi samo.

- Ta z twojej dupy - powiedziałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.

- Ha ha, zabawne - przewróciłem oczami. Na pewno lepsze od twoich żarcików. - W każdym razie idziesz dzisiaj na imprezę?

- Pewnie, nie odpuściłbym takiej okazji - zacytowałem go, na co on tylko przewrócił oczami. - Każdy od nas idzie?

- Raczej tak, jeszcze się zobaczy, co z Nexe, ale raczej wszyscy idziemy.

- Okej, o której się zaczyna?

- Coś koło 19.

- Świetnie - wstałem, podszedłem do wieszaka i ubrałem kurtkę.

- Idziesz gdzieś?

- Ta, przejść się, ale będę na czas, daję słowo.

- Mam nadzieję.

Wyszedłem z pokoju i szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Pogoda tutaj była bardzo przyjemna, nie to co w tej pieprzonej Warszawie. Wciągnąłem nosem powietrze. Poczułem piękny zapach niosący się z okolicy. Od razu poznałem. Mak. Nagle dostałem na niego tak wielkiego smaka, że nie mogłem się nie skusić. Wszedłem do środka i zamówiłem coś dla siebie. Wziąłem też dla całej reszty, co wyniosło dość duże koszty, ale wyjebane.

Pożegnałem się ze sprzedawczynią i wyszedłem z torbą na jedzenie na wynos. W drugiej trzymałem dla siebie herbatę, którą oczywiście musiałem częściowo na siebie wylać, bo przecież w innym wypadku to nie byłbym ja.

Wślizgnąłem się do środka niezauważony i poszedłem do pokoju Mandzia. Dostałem od niego wiadomość, gdzie ma pokój, więc na luzie go znalazłem. Wszedłem do środka i zostawiłem mu te torby. Oddał mi hajs, który wydałem na te smakołyki.

Wróciłem do pokoju dzielonego z Szymkiem, ale nie zastałem tam go. Znając życie już dobrze się bawił tam na dole. Schowałem ostatnią paczkę, którą zostawiłem w dobrze nagrzane miejsce, żeby po czasie wszystko nie stało się niedobre. Ściągnąłem kurtkę i buty i pobiegłem na dół, gdzie każdy już był.

We mgle II NexoshiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz