22

27 2 0
                                    

Pov. Yoshi
Obudziłem wszystkich zezgonowanych imprezowiczów jakoś o 8 rano. Dzisiaj czekała nas wycieczka w góry. Bardzo się na to najarałem. Nie mogłem doczekać się widoków stamtąd. Koło 14 zaczęliśmy się zbierać na wycieczkę. Założyłem plecak na plecy, wypełniony prowiantem.

- Masz wszystko? - spytałem Nexiaka.

- Mam - wstał z ziemi, sam zakładając swoją torbę.

- To idziemy - złapałem go za rękę i zbiegliśmy na dół.

Na szczęście nie byliśmy ostatni. Zaczekaliśmy na kilka osób i ruszyliśmy w drogę. Eskacz ponownie zarzucał ciekawostkami na temat najmniejszej rzeczy. Przy tym ogromnie zanudzał. Wszyscy zajmowali się czymś innym, byleby go nie słuchać. My z Nexe szliśmy trochę z tyłu i słuchaliśmy jakichś piosenek na słuchawkach bezprzewodowych. W trakcie drogi natrafiliśmy na jakichś górali, którzy zaprosili nas do tańca. Nie powiem, było zabawnie. W szczególności, że większość z nas ruszała się jak kłody. Bladii praktycznie cały czas się śmiał, a my wszyscy razem z nim. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem przeżywaliśmy, że zobaczyliśmy jelenia. Głupie, wiem, ale jednak jara. Potem zatrzymaliśmy się pod daszkiem, aby coś zjeść. Zanim doszliśmy do schroniska zrobiło się już ciemno. Weszliśmy do środka i zatrzymaliśmy się tam na noc. Wieczorem graliśmy w uno, tylko tym razem prawdziwymi kartami, a nie przez Steama.

Weszliśmy do swoich pokoi. Łóżka były strasznie twarde, ale jednocześnie dziwnie wygodne. Pobudkę mieliśmy o 6 rano. Dla mnie było to zdecydowanie za wcześnie. Zjedliśmy śniadanie i szliśmy dalej.

Pov. Nexe
Nogi bolały mnie niemiłosiernie. W pewnym momencie myślałem, że nie wytrzymam, ale Yoshi chyba zauważył, że się męczę i zaproponował pomoc w postaci wzięcia mnie na barana. Początkowo odmówiłem, bo nie chciałem za bardzo obciążać mu kręgosłupa, ale chłopak wręcz nalegał, abym to zrobił, więc uległem. Wdrapałem się na jego plecy i szliśmy tam kawałek. Co dziwne, jemu wcale nie przeszkadzała moja obecność na nim. Ten to jest dopiero siłacz. Na odwrót to by w życiu nie poszło. Nie to, że jest aż tak ciężki, po prostu to ja nie mam na tyle siły. Zazdrosny wzrok reszty towarzystwa był bezcenny.

- Pewnie też byście tak chcieli, co? - podjudzałem ich, przez co byli jeszcze bardziej wkurzeni. Niezmiernie mnie to w środku bawiło.

Doszliśmy na szczyt. To znaczy tak prawie. Zatrzymaliśmy się chwilę od najwyższego punktu, aby wejść do sklepu z pamiątkami. Kupiliśmy tam po magnesie każdy. Zapłaciliśmy i poszliśmy jeszcze kawałek w górę. Zrzuciliśmy z siebie plecaki i spoglądaliśmy w dal. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć: kiedy siedziałem na plecach Yoshiego i mieliśmy oboje głupie miny, w tej samej pozycji gdy go całowałem, a także kiedy trzymaliśmy się za ręce i podskoczyliśmy. Wiedziałem dokładnie, jak mam to przerobić, aby wyglądało to fajnie.

- Podejdźmy tam na skarpę - zaproponowałem, na co Filip się zgodził.

- YOSHI MA MILION! - krzyknął Ewron na cały głos. Mogę się założyć, że było go słychać bardzo dobrze nawet kilkanaście kilometrów stąd.

Wiadomość jednak zabolała. Tak starałem się udowodnić, że jestem lepszy i mi nie wyszło. Byłem zły na siebie, że kiedykolwiek się o to założyłem. Od początku miałem na to marne szanse, po co ja to zrobiłem? W emocjach zacząłem krzyczeć na Filipa.

- Zadowolony jesteś? - spytałem sarkastycznie.

- Ależ oczywiście, teraz czekam na Twój hajsik. Już możesz się domyślać, na co go przewalę - zaśmiał się. Zacisnąłem dłoń.

- Widzę, że świetnie się bawisz - powiedziałem gniewnie. - Ale jak widać ja tak wesoły nie jestem.

- Stary, co cię ugryzło?

- Co mnie ugryzło? Co mnie ugryzło?! Co z tobą jest nie tak! Powinieneś pozwolić mi wygrać. Wiesz, że u mnie ostatnio krucho z kasą.

- Skoro Ty miałeś wygrać, to po co się zakładałeś?

- Bo chciałem Ci pokazać, że potrafię, ale nie potrafię i dziękuję, że mi to uświadomiłeś! - staliśmy dosłownie na skarpie. Za nią był jedynie spadek i to dość duży w dół. - Co ja teraz mam niby zrobić?

- Nie wiem, ale wiesz, co wiem, Nexiak? - posłałem mu pytające spojrzenie. Byłem strasznie wkurzony. - Że cię kocham, i że oddałbym za ciebie życie - puścił mi oczko. Wtedy wyrwałem się z tego dziwnego amoku, ale było już za późno. Kątem oka zobaczyłem, jak chłopak najzwyczajniej w świecie znika mi z pola widzenia. Rzuciłem się na pomoc, ale było już za późno. Zniknął za mgłą na dole.

- NIE! - wrzasnąłem i zaczęłam ryczeć jak bóbr.

Pov. Ewron
Usłyszałem krzyk Nexe. Spojrzałem w tamtą stronę. Chłopak był dosłownie na koniuszku skarpy. Nigdzie jednak nie mogłem dostrzec Filipa. Już wcześniej się na siebie wydzierali. W głowie pojawił mi się najgorszy scenariusz. Podszedłem do niego bliżej. Poczułem pod stopami, jak zaczyna mi się walić grunt.

- Nexe! - krzyknąłem, ale chłopak nie reagował. Podbiegłem do niego i szybkim ruchem zaciągnąłem w bezpieczne miejsce. Kawałek skarpy, gdzie siedział Krystian spadł na dół. - Co Ci jest? I gdzie Filip?

- Tam - wskazał miejsce skarpy. Moje obawy się sprawdziły.

Nic nie powiedziałem, po prostu mocno przytuliłem do siebie Nexiaka. Chłopak szybko wtulił się we mnie. Tak zastała nas reszta ekipy KM. Również pytali o Yoshiego, a kiedy otrzymali odpowiedź po prostu go zwyzywali i poszli sobie.

- A ty? - odkleił się ode mnie i popatrzył mi w oczy. - Czemu nie odejdziesz?

- Nexe, bo ja...

We mgle II NexoshiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora