20

34 2 0
                                    

Pov. Nexe
Nie żałuję tego, co zrobiliśmy. Chcieliśmy tego, więc nie było czego żałować. Jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że kocham tego chłopaka nad życie i wszystko bym dla niego zrobił, no prawie wszystko.

Przebudziłem się po wspólnie spędzonej nocy w cudownym nastroju. Ostrożnie wstałem z łóżka, aby nie obudzić mojego partnera i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Po wykonaniu porannych czynności wyszedłem z niej. Yoshi dalej spał. Choć nie chciałem, musiałem go obudzić, aby zdążył na śniadanie. Delikatnie nim potrząsnąłem, ale nic to nie dało, więc przyjąłem inną taktykę. Złożyłem mu na ustach delikatny, ale pełen uczuć pocałunek. Tym oto sposobem chłopak otworzył oczy i zaczął odwzajemniać mój gest.

- Mogłabym budzić się w taki sposób już zawsze - zaśmiał się cicho.

- Ty się nie śmiej, tylko ubieraj się i idziemy na śniadanie - skinął głową i zrobił to.

Zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole. Byliśmy tam ostatni. Większość osób już poszła do swoich pokoi, aby przygotować się na wyjście na miasto. My jednak delektowaliśmy się posiłkiem i omawialiśmy plan na dziś. Filip uparł się, że musi kupić sobie stąd pamiątkową koszulkę. Już wyobrażałem sobie, jak będzie w niej latać po Warszawie. Wewnętrznie się śmiałem, ale nie pokazywałem tego. Ja za to lubię drobiazgi, więc stwierdziłem, że kupię sobie może jakieś figurki albo magnesy.

Była już 10. Stołówka została zamknięta, więc siłą rzeczy musieliśmy stamtąd już wyjść. Przed budynkiem mieliśmy zebrać się o 11. Poszliśmy do pokoju i przygotowaliśmy się do wyjścia. Nie mogłem przestać się śmiać z januszowego wyglądu Filipa. No skarpetki i sandały, coś pięknego.

Dochodziła za 15 dziesiąta. Wyszliśmy przed hotel. Okazało się, że cała nasza grupa już tam była. Byliśmy ostatni, znowu. Prowadzącym wycieczki był oczywiście Mandzio. Towarzyszył mu Eskacz, który często rzucał jakieś głupie żarty i opowiadał wymyślone historyjki o danym miejscu. Nawet wymyślił jakąś o jaskinii, którą mijaliśmy w drodze do centrum. Udało nam się nareszcie dojść na rynek. Zanim zdążyłem się rozejrzeć, Yoshi już pociągnął mnie w stronę jakichś stoisk. Na jednym z nich znajdowały się ubrania, a obok było stoisko z pierdołami. Perfekcyjnie. Oddzieliłem się na chwilę od chłopaka i kupiłem sobie figurki i kilka magnesów. Wrzuciłem to wszystko do mojego podręcznego plecaka i wróciłem do Filipa. Na szczęście dalej tam był i wciąż nie mógł się na nic zdecydować. Wybrałem coś za niego, tłumacząc że on zawsze jest taki niezdecydowany. Posłał mi pytające spojrzenie, a ja tylko uśmiechnąłem się głupio i rzuciłem w niego koszulką, którą dostałem od sprzedawcy. Wylądowała mu na twarzy. Yoshi delikatnie się zdenerwował i zaczął mnie gonić, a ja uciekałem przed nim, śmiejąc się pod nosem, bo dla przechodniów musieliśmy wyglądać jak totalni idioci.

Spotkaliśmy się ponownie całą grupą. Zaczęliśmy kierować się z powrotem do hotelu. W drodze powrotnej mijaliśmy przepiękny wodospad. Spokój, który panował, musiał przerwać Skkf, który zaczął znowu jakieś swoje durne opowiastki. A ja chciałem w spokoju usiąść i przysłuchać się miłemu dla ucha dźwiękowi. Westchnąłem tylko cicho i zupełnie się wyłączyłem. Patrzyłem w niebo, idąc wąską ścieżką. Cały czas towarzyszył mi Yoshi, który także zaczął obrażać Eskacza, ale na głos, a nie jak ja, czyli w myślach. Chciało mi się śmiać. Jego ton głosu wprost idealnie pasował do opisywania jego zachowania. Nie mogłem wytrzymać. Filip uśmiechnął się szeroko. Jak ja się cieszę, że on przy mnie jest. Zawsze poprawia mi humor, kiedy tego najbardziej potrzebuję. Zresztą, to działa w obie strony. Umiemy nawzajem wyczuć swoje złe i dobre emocje. Wiemy, kiedy trzeba odpuścić, a kiedy pomóc sobie wzajemnie.

Poszliśmy do swoich pokoi. Włączyłem laptopa i zmontowałem swój jeden film, po czym wrzuciłem go na yt. W pokoju byłem sam, bo Yoshi poszedł po coś do sklepu niedaleko nas. W końcu wrócił z opakowaniem paluszków w ręce. Uśmiechnąłem się do niego. Usiadł obok mnie i otworzył je. Zajadaliśmy się nimi w przyjemnej atmosferze.

Zbliżał się wieczór. Leżałem na łóżku i patrzyłem w sufit, w czasie kiedy Filip zajmował się czymś innym.

Pov. Yoshi
Bardzo dobrze widziałem, że Krystian jest nie w sosie. Wpadłem na genialny pomysł, jak mogę go uszczęśliwić.

- Siedzimy tu tak i siedzimy. Nuda jak cholera. Wyjdźmy gdzieś połazić - zaproponowałem, a Nexiak podniósł się do siadu.

- Spoko - złapałem go za rękę i pomogłem wstać z łóżka.

Wciąż go nie puszczał, gdy schodziliśmy po schodach. Otworzyłem drzwi i wyszliśmy na dwór. Skierowałem się w stronę wodospadu. Zapamiętałem dokładnie drogę tam. Ciągle trzymałem go za rękę, żeby się nie zgubił. Chłopak nie przepadał za ciemnością, więc chciałem mu pokazać, że ciągle tu jestem. Usłyszałem cichy szum wody. Jesteśmy blisko. Znalazłem dość duży kamień na którym kazałem mu usiąść. Oczywiście przed tym rozkazałem mu zasłonić oczy. Widziałem, że jest bardzo niecierpliwy, i że zaraz otworzy te oczyska bez mojego pozwolenia, więc zakryłem je swoim rękami. Krystian prostestował, ale w końcu uległ.

- Możesz już otworzyć oczy - zdjąłem ręce z jego powiek. Zanim zdążyłem wykonać jakikolwiem ruch, chłopak przytulił się do mnie.

- Dziękuję - powiedział cicho i pociągnął mnie, aby usiadł obok niego. Położył mi głowę na ramieniu i wsłuchiwał się w dźwięki przyrody.

Uśmiechnąłem się do siebie i dołączyłem do niego. Faktycznie to uspokajało. Nie czułem zupełnie upływu czasu, no ale wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć. Ruszyliśmy z powrotem do hotelu. Tak samo, jak poprzednio ciągle trzymałem go za rękę. Jakie to szczęście, że miałem dobrą orientację w terenie. Inaczej zgubilibyśmy się chyba z 20 razy. Pełno drzew, krzewów i innych roślin, które zasłaniały widoczność i światło. Udało nam się jednak bezpiecznie dojść do pokoju. Poszliśmy się wykąpać, a następnie ułożyliśmy się obok siebie.

- Dobranoc - szepnął mi do ucha i tak, jak poprzedniej nocy wtulił się we mnie.

- Dobranoc, Nexiak - pocałowałem go w czoło i zasnąłem.

We mgle II NexoshiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora