Rozdział 36

1.7K 83 2
                                    

Podniosłam się szybko z ziemi łapiąc łapczywy oddech. Czułam się jakbym za chwilę miała zwymiotować i wypluć wszystkie moje wnętrzności. Moje żyły okropnie paliły i czułam mocne kołatanie serca. Zdecydowane za szybko też wstałam, bo zaczęło mi się mocno kręcić w głowie.

- Jezu myślałem, że cię zabiłem. - Usłyszałam jak Simon oddycha z widoczną ulgą. - Przez chwilę nie oddychałaś i myślałem, że...

- Spokojnie. - Przerwałam mu wymuszając uśmiech. - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - Wychrypiałam ciężko. - I co czujesz się już, choć trochę lepiej? - Zapytałam z nadzieją.

- Tak... Nawet o wiele lepiej. - Przytaknął od razu. - Twoja krewa działa naprawdę pobudzająco i regenerująco.

- To chyba dobrze. - Mruknęłam cicho.

- Ale z tobą nie jest za dobrze Nay. - Odpowiedział widocznie zmartwiony. - Przestałaś oddychać, a teraz wyglądasz jakbyś miała dosłownie za chwilę umrzeć.

- To nic. - Powiedziałam obojętnie. - Jesteś gotowy?

- Zginiemy. - Odezwał się po chwili załamany.

- Więcej pozytywnego myślenia. W końcu współpracujesz z córką Razjela i Lilith. - Powiedziałam prześmiewczo. - Jak nie aniołowie będą po naszej stronie to może sam diabeł, a może nawet i ci i ci. - Zaśmiałam się cicho, na co chłopak parsknął śmiechem.

Chyba faktycznie, któraś strona moich rodziców postanowiła nam pomóc, bo do środka wszedł sam Valentine.

- Będziemy mieli gościa. - Powiedział głośno od razu na wejściu, przez co poczułam mocny ból w czaszce, który jednak postanowiłam zignorować. - Moja córka postanowiła do nas dołączyć.

- Clary... - Wyszeptałam zaskoczona, co jednak i tak usłyszał.

- Dokładnie. Mając ciebie i Clarriese po mojej w stronie będziemy wszechpotężni. - Klasnął w dłonie zadowolony. - Co z tobą jest nie tak? - Mężczyzna przyglądał mi się przez chwilkę uważnie, po czym podszedł bliżej krat.

Simon rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie, na co lekko przytaknęłam głowa. Chłopak w wampirzym tempie podbiegł do krat i chwycił Valentina za szyje. Przyciągnął go bliżej tak, że udało mi się wyciągnąć klucze z jego kieszeni. Chłopak przycisnął go mocniej do krat, po czym odrzucił na przeciwną ścianę. W tym samym czasie ignorując okropny ból otworzyłam moją cele i cele bruneta. Simon momentalnie znalazł się przy mnie.

Gdy tylko otworzyliśmy drzwi, od razu oślepiło nas zbyt jasne światło. Z każdą chwilą czułam jak adrenalina opuszcza moje ciało, przez co zakręciło mi się mocno w głowie. Gdyby nie szybka reakcja Simona, który od razu złapał mnie w tali, leżałabym już na ziemi.

- Woow, co się dzieję? - Spojrzał na mnie wyraźnie zmartwiony trzymając mnie mocno blisko siebie.

- Nic... - Wychrypiałam cicho. - Musimy otworzyć portal. - Powiedziałam pewnie.

- Nay przecież wiedzę, co się z tobą dzieję. Nawet nie dasz rady otworzyć portalu. Ty ledwo stoisz na nogach.

- Ja... - Zaczęłam niepewnie.

Poniekąd wiem, że chłopak ma racje. Sama obawiam się tego, że nie będę mogła otworzyć portalu. Niestety czuję się okropnie i gdyby nie mocny uścisk chłopaka nie mogłabym nawet stać o własnych siłach. Nie mogę jednak tak myśleć. Muszę nas stąd jakoś wyciągnąć.

- Clary? - Odezwał się zaszokowany Simon patrząc w dal.

Podążyłam za jego wzrokiem i zauważyłam Clary, która pojawiła się w samym środku magazynu. Dziewczyna od razu, gdy nas zauważyła, podbiegła do nas.

Who I Truly Am? // Alec LightwoodWhere stories live. Discover now