Rozdział 53

1.7K 87 11
                                    

Wiedziałam, co musze zrobić. Tu nie ma się nad czym dłużej zastanawiać.

Otworzyłam oczy, by po raz ostatni spojrzeć na Izzy i posłać jej przepraszający uśmiech. Mam nadzieję, że dziewczyna postara się zrozumieć moją decyzję, a przynajmniej spróbuje ją zaakceptować .

Gdy tylko otworzyłam oczy, zauważyłam, że w stronę placu biegną nasi przyjaciele. Łowcy z Simonem i Magnusem. Valentine i Izzy też popatrzyli w ich stronę, przez co zdekoncentrowany mężczyzna nie patrzył teraz na mnie i to była moja jedyna szansa.

Wszystko, co działo się w następnych minutach, a może raczej sekundach było zdecydowanie zbyt szybkie. Machnęłam parę razy rękami, a sztylet, który trzymałam do tej pory w ręce zmienił się w łuk. To było coś, czego w tym momencie potrzebowałam. Skupiłam się i wytężyłam wzrok, by precyzyjnie wycelować, żeby na pewno nie skrzywdzić przy tym dziewczyny. Wiedząc, że nie mam dłużej czasu, bo Valentine w tym samym czasie spojrzał na mnie, wpuściłam strzałę, która trafiła prosto w jego szyję. Valentine od razu upadł na zimie puszczając Izzy, która wyczerpana sama padła na ziemię. Dziewczyna zdezorientowana podniosła głowę i spojrzała w moją stronę.

- Naomi uważaj! - Izzy krzyknęła przerażona. - Nie! - Krzyknęła głośno.

- Naomi! - Usłyszałam krzyk Aleca, który z całą resztą byli już praktycznie przy nas.

- Naomi! - Usłyszałam krzyk Aleca, który z całą resztą byli już praktycznie przy nas

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Oszołomiona patrzyłam na przerażone twarze przybyłych łowców, po czym przeniosłam wzrok w dół. W mój brzuch wbity był miecz. Demon, który zadał cios już zniknął przeszyty strzałą Aleca.

Dlaczego nawet nie czuje bólu? Tak właściwe to nie czuję kompletnie nic.

Nienawidzę ninja. Wspominałam o tym kiedyś?

Pod wpływem adrenaliny chwyciłam za rękojeść miecza i wyciągam go z mojego ciała.

Mimo, że nie czułam żadnego bólu, poczułam jak tracę siły w nogach i mimowolnie tracę równowagę i lecę na ziemię. Od razu przy mnie pojawił się Alec łapiąc mnie w ostatniej chwili przed zdarzeniem z podłożem. Chłopak od razu wyciągnął stele i podciągnął moją bluzkę do góry, by dostać się do mojej runy leczniczej.

Mówiłam mu i śmiałam się z niego, że runa lecznicza na brzuchu to beznadziejny pomysł, a teraz jak na ironie swoją mam dokładnie w tym samym miejscu, co on.

Czarnowłosy przejechał stelą po mojej runie, jednak nic się nie zmieniło. Nie uleczyłam się i nie uleczę. Niestety dobrze wiem, dlaczego tak się dzieję.

 Niestety dobrze wiem, dlaczego tak się dzieję

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz