~8~

63 4 0
                                    

- Na pewno nie chcemy iść na tą imprezę?- Zapytał niewyraźnie Liam, podczas gdy on i Violet myli razem zęby w toalecie.

- No chyba sobie żartujesz Liam. Próbujesz mnie namowić od ostatnich dwóch godzin. Skończ- Zdenerwowała się Violet, wypluwając pastę do zębów do umywalki. Jej jasne jak słoneczniki latem włosy opadły jej za ramiona, lecz ona je szczupłymi palcami związała do tyłu w schludnego kitka.

- Ale przecież dobrze się czuję- Chłopak zarzucił poddenerwowany, powtarzając czynność wyplucia miętowej pasty do zębów po Violet.

- Pokaż ręce- Violet złapała suche dłonie Liam'a i niemalże od razu zauważyła, że drgają i są zimne- Nigdzie nie idziemy- Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i położyła się do łóżka Liam'a. Jego świeża pościel mieniła się w odcieniach beżowego, a sam materiał był przyjemny w dotyku. Violet już wcześniej stwierdziła, że zostanie na noc u blondyna, aby ten nie zrobił czegoś tak głupiego jak pójście na tą imprezę, na którą nadzwyczajnie nalegał, aby pójść.

Jednak mimo niechęci Violet, Liam miał inny pomysł.

Chłopak ułożył się obok swojej dziewczyny i przeglądał media społecznościowe na swoim telefonie przez następną godzinę. Gdy usłyszał ciężkie oddychanie Violet, co było oznaką, że śpi, Liam wstał i ubrał pierwsze spodnie, jak i bluzkę na długi rękawek, które leżały w jego szafie. Nie martwił się, że ciuchy nie będą kolorystycznie do siebie pasować, iż niemalże wszystkie jego ubrania były jedynie w kolorze czarnym.

Była punktualnie godzina dwudziesta trzecia, a rodziców Liam'a jeszcze nie było, więc stwierdził, że zapewne zostali dzisiaj dłużej w pracy. Odkąd Liam skończył piętnaście lat, jego rodziciele nie informują go, do której zostają w pracy. Jedynie poinformują swojego syna, jeśli wyjeżdżają na kilka dni, a było to i tak bardzo często.

Przez to, że państwo Bradford było tak zajęte swoją pracą to Liam wychowywał się prawie że sam. Opiekunka zawsze się nim zajmowała, gdy był mały, a z rodzicami nie ma w ogóle żadnych dobrych wspomnień. Jedyne co utknęło w Liam'a pamięci, to momenty, gdy jego tata napawał zbyt agresywnych zachowań. Doszło do takiego momentu, że uderzył wtedy dwunastoletniego Liam'a w policzek. Były też sytuacje, gdy James Bradford rozrzucał po domu cokolwiek znajdowało się wokół niego. Po takich incydentach mama Liam'a sama musiała sprzątać ten bałagan, iż gdyby poprosiła jedną ze swoich sprzątaczek, to te by zadzwoniły na policję.

Liam starając się nie robić żadnego hałasu, zszedł na dół i ubrał swoje tenisówki, jak i kurtkę, po czym od razu wyszedł z domu. Na początku chłopak poczuł wolność, wdychając świeże, nocne powietrze i wsłuchując się w dźwięk świerszczy. W końcu miał moment dla siebie. Nastolatek nienawidził, jeśli ktoś ma nad nim kontrolę, a odkąd ma dziewczynę, to jest bez przerwy niemalże sterowany przez nią. Przyjemna cisza została przerwana jego burczeniem w brzuchu. Burczenie zostało zastąpione nielitościwym bólem, co spowodowało, że chłopak złapał się na bolące miejsce.

- Przecież wypiłem tą zasraną herbatę- Szepnął do samego siebie. Liam stwierdził, że mimo jego udręki, to i tak się uda na domówkę. Uważał, że już zaszedł tak daleko, to dlaczego miałby teraz zawrócić. Chłopak zaczął kierować się w stronę domu swojej koleżanki, trzymając się za brzuch, który wydawało się, jakby wbijało mu się tam setki mieczy. Liam'owi zajęło dłuższy czas niż zwykle, aby dojść na imprezę, gdyż jego tempo zostało spowolnione poprzez jego cierpienie. Gdy już dotarł na miejsce, zauważył Lucy stojącą przy drzwiach wejściowych z drinkiem w dłoni.

- Liam? A ty dzisiaj nie mogłeś przypadkiem przyjść?- Dziewczyna podeszła zmartwiona do chłopaka. Lucy niemalże od razu zaobserwowała, że Liam miał objętą rękę powyżej pasa, delikatnie się krzywiąc, lecz narazie zatrzymała język za zębami.

A smile hides a lot of pain [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz