2.07

153 3 0
                                    

- Skończyłeś już? - zapytał Tom i dotknął nowej fryzury. - Od siedzenia na twardej podłodze, między twoimi nogami zaczynam drętwieć.

Bill chwycił brata za ramię i przybliżył jego plecy do brzegu łóżka.

- Nie - odparł nerwowo. - Jeszcze moment. Nie wierć się. - Po minucie westchnął strudzony. - Współczuję osobie, która zaplatała ci te warkocze - skomentował. - Ja poprawiam szósty i mam naprawdę dosyć. Następnym razem uważaj, bo więcej nie zamierzam przed wywiadem, na ostatnią chwilę bawić się w fryzjera.

Wyprostował się i rozmasował palce. Spojrzał na głowę Toma pełną drobnych, perfekcyjnie zaplecionych czarnych, pięćdziesięciocentymetrowych warkoczyków.

- Gotowe - powiedział. - Możesz wstać.

Brat podniósł się i podciągnął obszerne jeansy, które zsunęły się z wąskich bioder. Wyjął z kieszeni ciemną bandanę, zwinął w szeroki pasek i założył nad czołem.

- Dzięki - wymamrotał. - Tylko ty mogłeś mi pomóc. Wiem, że jesteś dokładny i przywiązujesz dużą wagę do wizerunku. Po fryzjera za późno dzwonić, a ktoś inny zrobiłby to byle jak.

Bill sięgnął po leżące na materacu lusterko i skontrolował makijaż.

- Miło słyszeć komplement z twoich ust po tym jak wczoraj awanturowałeś się wytykając mi słabe zaangażowanie i lenistwo - rzekł udając obrażonego.

Tom prychnął. Nie rozumiał dlaczego brat wciąż jest urażony i się żali.

- Przecież to prawda - oświadczył potwierdzając wcześniejsze słowa. - Przez twój kapryśny charakter nie mamy połowy nagranych piosenek na kolejną płytę. Wiecznie coś ci się nie podoba, narzekasz, ale zasiąść na dwie godziny do prób, wykonać kilka powtórzeń to ci się nie chce. Wolisz spać! I wylegujesz się najdłużej z nas wszystkich.

Bill ubrał wysokie na łydkę, czarne buty i popatrzył posępnie na bliźniaka.

- Nie przyszło ci na myśl, że może boleć mnie gardło? - zasugerował. - Potrzebuję przerw, odpoczynku także. Na koncertach tracę sporo energii.

Tom zaśmiał się sztucznie.

- A ja, Georg, Gustav nie tracimy energii? Twoje tłumaczenia są bezsensowne. Wszyscy pracujemy jednakowo, ale nikt nie marudzi tyle co ty.

Bill odgarnął ręką do tyłu czarno-białe dredy i poprawił zsuwające się z ramion szelki. Posmutniał.

- Zawsze byłem inny niż wy - mruknął. - Jesteście bardziej wytrzymali na tempo, które narzucił menadżer. Ja nie jestem tak odporny.

Zamilkli na pewien czas. Męczącą ciszę przerwał Tom przechadzający się niecierpliwie po pokoju.

- W porządku. Nie kłóćmy się. - Spojrzał na zegarek. Za cztery minuty pod hotelem miało pojawić się ich auto. Cały zespół był umówiony na wywiad w telewizyjnym programie rozrywkowym. Lepiej pójść tam w dobrych nastrojach.

* * *

Pytania głównie dotyczyły muzyki i zawodowych planów na obecny rok. W centrum zainteresowania znalazła się nowa płyta oraz termin jej wydania. Reporterka, trzydziestokilkuletnia zgrabna blondynka z pięknym uśmiechem, dociekała jakie utwory się ukażą i czy trochę są powiązane z prywatnymi doświadczeniami. Poruszono też temat luźnych związków Toma oraz częstych artykułów w tanich brukowcach określających go kobieciarzem. Bill nie umiał ukryć rozbawienia. Wiedział, że brat randkuje wyłącznie dlatego aby nie zaczęto go podejrzewać o odmienne skłonności. Czy dochodziło między nim a dziewczynami do stosunków? Możliwe, wyjawił mu kiedyś że jest biseksualny, lecz rozładowanie napięcia seksualnego a uczucie to dwie różne sprawy. Żadna z panienek nie mogła liczyć na miłość. Serce starszego bliźniaka było zajęte. Erotyczna przygoda nie zwiastowała wspólnej przyszłości. Gdy więc zapytano jaki jest jego ideał i czy aktualnie jest w kimś zakochany, Bill roześmiał się głośno. Znał odpowiedź. Tom całą siłą woli powstrzymywał się aby ma niego nie zerknąć.

Słodko gorzkie szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz