42. Rozdział

1K 156 53
                                    

Aizawa starał się nie wchodzić w drogę Pani Kirie, widząc, że ta wciąż nie pogodziła się z niespodziewaną decyzją. Zapewne chciała winę zrzucić na niego, ale przez sympatię i dawne czasy, nie potrafiła tego zrobić, więc uparcie milczała. W ciszy niechętnie akceptowała narzuconą rzeczywistość. Czarnowłosy nie wiedział, gdzie podziała się Haruna, wyszła na spacer i nie dawała znaku, aż korciło go iść jej szukać, dopóki nie zauważył czegoś bardzo istotnego i cholernie uroczego - rozłożonego na szarawym drapaku brzuchem do góry.

Czarno-białe futerko od razu przypomniało mu sytuację sprzed lat, ale nie wierzył, że to mógł być ten sam kot, którego Kirie adoptowała podczas ich powrotu do domu w ulewę. Kot poruszył mimowolnie uszkiem, otwierając żółte oczka. Mężczyzna nie potrafił mu się oprzeć w jeszcze większym stopniu niż jego właścicielce. Podszedł do niego powoli, uważając, aby go nie spłoszyć i zaczął delikatnie drapać go po brzuszku.

- Nazywa się Sho - powiedziała pani Kirie, zjawiając się tuż obok niego niczym cień. - Możesz się domyślać, skąd pomysł na to imię Shouta...

Poznał imię kota już dawno, ale nigdy nie brał pod uwagę, że to on sam zainspirował Harunę do nadania takiego imienia. Już wtedy powinien zwrócić uwagę na sygnały wysyłane przez kobietę. Spędzanie wspólnie czasu, głaskanie go po włosach i pozwalanie mu spać na kolanach. Myślał, że to zwykłe przyjacielskie gesty, podczas gdy ona po prostu pragnęła bliskości z nim. Matka Haruny łypnęła na kota z lekkim uśmiechem. Najwidoczniej wszyscy tracili głowę dla tej włochatej kulki, która prawdopodobnie miała już nadwagę. Za dużo miłości mu tu okazywano...

- Przepraszam, że byłam wcześniej taka nieprzyjemna - kontynuowała kobieta, na co Aizawa tylko skinął głową. Żadne słowa, stanowiące logiczną odpowiedź nie miały tu zastosowania, zatem milczał. - To, co wydarzyło się podczas stażu Haruny odbiło się na całej naszej rodzinie. Przez kolejne dwa lata, zanim zdecydowała się wyprowadzić, musiałam patrzeć, jak moje własne dziecko marnieje, odmawia posiłków, nie sypia, tylko płacze. I ja, jako matka, nie potrafiłam jej pomóc. Nie chciałam, aby nasza rodzina miała jeszcze jakieś powiązania z bohaterami. Chcę tylko, by moje dzieci miały szczęśliwe życie. Czy jesteś w stanie to zrozumieć?

Mężczyzna odwrócił wzrok w stronę wpatrującej się w niego kobiety. Miętowe oczy, takie same jak Haruny, wywierały na nim pewną presję, bo wiedział, co pani Kirie pragnęła usłyszeć. Nie zamierzał zaspokajać jej potrzeb i spełniać nadziei, zwłaszcza kłamstwem.

- Haruna zniknęła z mojego życia na czternaście lat - zaczął, zastanawiając się, co właściwie chciał przekazać starszej kobiecie. - Nie pozwolę jej już więcej odejść. Może pani to nie odpowiadać, ponieważ jestem bohaterem, ale to nie ja namawiałem Harunę do podjęcia decyzji o powrocie. Zamierzam ją wspierać w każdym wyborze, jaki podejmie, chociaż byłby głupi. 

- To takie ryzyko... Czy zapewnisz jej odpowiednią ochronę?

- Myślę, że Haruna od dawna nie potrzebuje już ochrony. Podczas pobytu w U.A. mogłem patrzeć, jak stawia czoło swoim demonom i je pokonuje, bez niczyjej pomocy - odparł, uśmiechając się pod nosem na wspomnienie walki Haruny z Bakugou. Widział w niej to, co zawsze go do niej przyciągało, charyzmę i determinację. - Jednak nie zamierzam nigdy jej zostawić.

- Uznam to za obietnicę, Shouta.

Dla niego było to coś znacznie wiecej.

*  *  *

Aizawa gratulował sobie w myślach pomysłu zadzwonienia do Hizashi'ego. Bohater zjawił się niemal natychmiast, zawiadomiony o krytycznym stanie przyjaciółki. Jak to się stało? Jak zwykły spacer mógł zakończyć się walką o życie? W głowie czarnowłosego wciąż odbijały się głosy lekarzy,

Wymazanie | Shota Aizawa ✔Where stories live. Discover now