5. Robale

336 43 12
                                    

-Tak, dopiszmy ten numer do dedykacji. Ja i tak znam jego na pamięć, więc będę wiedział, kiedy to jakiś palant będzie chciał zrobić mi żart, a kiedy faktycznie napisze do mnie Jungkook. - powiedziałem podekscytowany do chłopaka i wypełniając stos różnorodnych dokumentów, złożyłem wreszcie finalny podpis na ostatniej z kartek. Przygotowania do tego momentu zajęły mi kilka tygodni szczegółowych rozmów, a także i spotkań z zespołem współpracowników Joona, dlatego teraz, gdy ostateczny ruch został w końcu wykonany, cały aż drżałem od buzujących w moim ciele endorfin.

-Cieszę się, że jednak zdecydowałeś się na coś więcej. Seokjin opowiadał mi trochę o tobie i wydajesz się być naprawdę w porządku chłopakiem. Trzymam kciuki za was.

-Ym, dziękuję. - odpowiedziałem speszony i uciekając wzrokiem na własne sznurówki, zacząłem pakować do torby swoje rzeczy. - A kiedy, no wiesz, będę już mógł zobaczyć gotowe wydanie papierowe?

-Ostatnio mamy nieco luzu w firmie, więc myślę, że już za tydzień zaczniemy rozprowadzać po księgarniach i na naszej stronie pierwsze egzemplarze.

-Wow, to naprawdę się dzieje... Mam nadzieję, że nie narobie wam wstydu wydając te głupoty.

-Gdyby nie było to warte uwagi, nawet nie zaprosiłbym cię tutaj na omówienie szczegółów. A ja akurat widzę w tobie potencjał. - mężczyzna przybił mi piątkę na pożegnanie i szczerząc się od ucha do ucha, dodał rozbawiony. - A teraz leć pilnować mojego Jina, bo z tym człowiekiem to jak z wyrośniętym dzieckiem.

Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem na słowa starszego i tak jak to polecił, szybkim krokiem skierowałem się do Midnight Blue. Pierwszy raz od dawna czułem się szczerze zadowolony z podjętego przeze mnie ryzyka. Może i nie mogłem powiedzieć, że właśnie spełniłem swoje największe marzenie, ponieważ nigdy nawet nie rozważałem wydania własnej książki, ale ta spontaniczna decyzja zdecydowanie dobrze zrobiła mojemu i tak rutynowemu życiu.

Było już nieco po 21, kiedy moim oczom ukazał się nowoczesny budynek klubu i wchodząc go zadymionego od tytoniu holu, przywitałem się z kilkoma pracownikami krzątającymi się po głośnym zapleczu.

-O, Taehyung, już jesteś, jak dobrze! Mamy malutki problem, ale pierw opowiadaj, jak poszło. - Seokjin przywitał mnie z nerwowym uśmiechem na twarzy i choć nie wróżyło to nic dobrego, nie pozwoliłem sobie na tak szybkie zepsucie mojego dobrego humoru.

-Masz szczęście, że trafiłeś na tak zajebistego faceta. Joon powiedział, że bardzo spodobała mu się moja historia i już za tydzień będę trzymał w rękach swój pierwszy papierowy egzemplarz. Udało się! Naprawdę się udało! - przytuliłem nagle chłopaka z całej siły i z tego nadmiaru emocji aż okręciłem go wokół własnej osi.

-Oho, to świetnie, Taehyung! Mówiłem, że się uda! Czekaj, skoro Namjoon przeczytał to w całości, to to znaczy, że widział też i tamte scenki? I w dodatku powiedział, że mu się podobało? Co za pajac, 
już ja mu pokaże w domu, gdzie jego miejsce. - mimowolnie wybuchnąłem śmiechem na słowa starszego i musiałem się wręcz podeprzeć o pobliski blat, aby w końcu uspokoić swoje rozbawienie.

-No, a teraz przechodząc do tej mniej przyjemnej sprawy, to mamy mały problem. A mianowicie z Ggukiem nie jest zbyt dobrze. Chyba musiało się coś stać, bo przyszedł tutaj sam jakąś godzinę temu i mimo że mówiłem Hoseokowi, żeby nie polewał mu za dużo, to on wygląda, jakby wziął coś mocniejszego. Nie mam jednak pojęcia, co mu sprzedano. - gwałtownie mój cały dobry humor prysnął niczym mydlana bańka i zastępując go niepohamowanym przypływem stresu, poczułem już pierwsze krople potu na swoim czole. Oczywiście nie było to nic nowego, że różne dragi przewijały się przez te cztery ściany klubu, jednak Kook zawsze stronił od jakichkolwiek silniejszych używek niż alkohol czy papierosy.

Midnight Blue | taekookWhere stories live. Discover now