12. Konkurs

311 37 28
                                    


-Taehyung, jesteś jeszcze w domu? - usłyszałem przez telefon drżący głos młodszego i aż przetarłem powieki na pojawiające się w głowie wspomnienia z zeszłej nocy. Bo przecież wiadomym było, że Guk siedział teraz spanikowany we własnym mieszkaniu i chodząc w tę i z powrotem rozmyślał, co powie Jiminowi i jak w ogóle doszło do tamtego pocałunku. A ja? A ja nie miałem niczego sensownego, czym mógłbym się usprawiedliwić. Po prostu tak cholernie pragnąłem to zrobić, że moje racjonalne myślenie wyłączyło się zupełnie na dobre 15 minut.

-Jestem, Gguk. Chcesz porozmawiać, prawda?

-T-tak, będę u ciebie za 10 minut. - młodszy od razu zakończył połączenie i pozostawiajac mnie samego w głuchej ciszy sprawił, iż miałem ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy na tej pustej głowie. Bo przecież jak mogłem być tak zdesperowany, by nie zatrzymać siebie tamtego wieczora? Aż zagryzłem wargę ze stresu i słysząc, jak na mój zapasowy telefon zaczynało przychodzić coraz to więcej wiadomości, o mało co nie wyrzuciłem go przez pobliskie okno. Zresztą, i tak był on mi teraz zupełnie zbędny. Czym prędzej wyjąłem więc dodatkową kartę SIM i pozostawiając innych zainteresowanych bez jakiejkolwiek odpowiedzi, schowałem ją na dnie swojej szafki przy łóżku. Od jakieś czasu zaczęło pojawiać się naprawdę sporo esemesów na temat mojego autorskiego romansu i zdecydowanie musiałem przejść się do Joona, by spytać o postępy w sprzedaży książki. Po chwili jednak usłyszałem już pukanie do drzwi wejściowych, dlatego zarzucając na siebie luźną, domową koszulkę, od razu podbiegłem do czekającego na zewnątrz Jungkooka.

-Ja...nie wiem, od czego zacząć. Tae, powiedz, że to nie prawda. Proszę, to niemożliwe, że naprawdę to zrobiłeś... - młodszy wydukał zestresowany i uciekając oczami od mojego skołowanego wzroku, ja również poczułem się jeszcze bardziej winny swojego nierozważnego zachowania. Oczywiście, kochałem Kooka nad życie, ale nie mogłem robić tego, na co po prostu miałem żywnie ochotę.

-Przepraszam. Nie wiem, co więcej mógłbym ci powiedzieć. Możesz się przestać do mnie zupełnie odzywać albo uderzyć prosto w twarz. Cokolwiek. Ja i tak sobie na to zasłużyłem. - powiedziałem ledwie słyszalnie i bawiąc się rąbkiem swojej koszulki, naprawdę miałem ochotę po prostu zniknąć z tego cholernego mieszkania.

-Przepraszam? Taehyung, ja przez ciebie zdradziłem Jimina. Co ja mam teraz zrobić? Powiedzieć mu o tym jakby nic takiego się nie wydarzyło?

-Widziałem, jak źle się czułeś. Przecież kiedyś właśnie tak się pocieszaliśmy, prawda? A ty nie odepchnąłeś mnie. Nie odsunąłeś się. Nie zrobiłeś niczego, żeby zatrzymać sytuację w tamtej chwili. Czemu więc zrzucasz całą winę na mnie?

-Bo się kurwa boję, Taehyung! - młodszy krzyknął nagle ze łzami w oczach i chowając swoją twarz w drżące dłonie, nie spojrzał na mnie nawet na sekundę.

-Mnie czy Jimina? - spytałem cicho, jakby bojąc się reakcji chłopaka.

-Że znowu będę sam. To bez sensu. Nie mogę tego przed nim ukrywać, bo to tylko pogorszy sytuację. Ah, kurwa, za cztery dni jedziemy do Ulsan i tam mu powiem. A ty... a ty po prostu zajmij się sobą, Taehyung. - brunet trzasnął nagle drzwiami od mojego domu i wybiegając czym prędzej na uczelnię, pozostawił mnie z ciążącym na sercu kamieniem. Ale wiedziałem, że ma rację. To ja byłem tym, który zachował się jak głupi dzieciak z podstawówki. Przełknąłem więc w ciszy gorzki smak rozczarowania i zauważając, że do rozpoczęcia pracy pozostały mi jeszcze całe 4 godziny, postanowiłem udać się w międzyczasie do wydawnictwa Joona.

***

-Oho, Taehyung, miło cię znowu u nas widzieć! Mamy dobre wieści. - mężczyzna od razu przywitał mnie ciepłym uśmiechem i zasiadając na fotelu przy swoim stałym stanowisku, odsunął także krzesełko dla mnie.

-Ciebie też, Joon. Jak tam idzie sprzedaż mojej książki? Chyba nie najgorzej, bo mój telefon zaczął już nie wyrabiać od tysięcy różnych Jungkooków.

-Właśnie miałem dzwonić w tej sprawie, ponieważ od ostatniego weekendu liczba zamówień wzrosła o 135% w porównaniu z zeszłym tygodniem i to naprawdę świetny wynik jak na anonim. A co z twoim Kookiem? Dotarła do niego książka?

-Mhm, można tak powiedzieć. - mruknąłem smutno i jedynie zanotowałem w głowie, by po powrocie do domu wyrzucić z kieszeni zgniecioną dedykację dla chłopaka. - Ale nie liczę, na zbyt wiele. Chyba wystarczy mi, jak po prostu przeczyta to w całości.

-Ah, w takim razie mamy dla ciebie jeszcze jedną propozycję. Wiesz, często organizujemy spotkania kilku czytelników z autorami ich ulubionych powieści i przy okazji zachęcamy tym do promowania naszego wydawnictwa. Ty ostatnio masz naprawdę duże powodzenie z „My Cherry Blossom" i może byłbyś zainteresowany takim eventem? Oczywiście do niczego nie zmuszany. Taka tam tylko luźna propozycja.

-A-ale jak miałoby to wyglądać? Nie chcę ujawniać siebie jako Kim Taheyunga, a przecież na takim spotkaniu wszystko by się wydało. - aż potarłem się po skroniach na zaskakującą wiadomość od starszego i odczuwając zupełny mętlik w głowie, czekałem na jego dalsze wyjaśnienia.

-Tym się nie przejmuj. Wygląda to mniej więcej tak, iż z początku organizujemy na naszej stronce nieduży konkurs i wyłaniając w ten sposób 5-10 szczęśliwców, będą oni mieli okazji do przeprowadzenia z tobą rozmowy sam na sam. Mogą pytać o jakieś ciekawostki dotyczące procesu pisania książki, inspiracje, twoje dalsze plany. No wiesz, wszystko, co związane z pracą pisarską. A ty będziesz siedział po drugiej stronie kurtyny i nikt nawet nie zobaczy kawałka twojego ciała. Będziesz tylko odpowiadał na pytania i przeprowadzał z nimi pewnego rodzaju wywiady. Jeśli chcesz zachować już zupełną anonimowość, możemy także załatwić modulator głosu. - Namjoon wydawał się mieć to wszystko dokładnie zaplanowane, a ponieważ ostatnio potrzebowałem jakiegokolwiek oderwania od rzeczywistości, może faktycznie to spotkanie było dobrym sposobem na rozluźnienie? Porozmawiałbym z ludźmi, którym spodobała się moja twórczość, a w dodatku wyrzuciłbym z siebie pewne żale, które wciąż ciążyły mi na duszy. Przemyślałem jeszcze raz całą sytuację w ciszy i analizując wszystkie za i przeciw, dopytałem zaciekawiony.

-Hm, czyli mówisz, że będę siedział jak jakiś ksiądz za konfesjonałem i nikt mnie nawet nie rozpozna? - starszy od razu wybuchnął śmiechem na moje porównanie, po czym dodał rozbawiony.

-Dokładnie. Nic a nic nie będzie ciebie widać. To jak, wchodzisz w to? Mamy opublikować ten konkurs?

-Niech będzie. Ale chciałbym mieć ten modulator głosu, tak w razie co. W końcu oboje nie wiemy, kto do diabła może się tam pojawić, a niektórzy zdecydowanie poznaliby mnie po głupkowatym śmiechu. W każdym razie, to brzmi jak naprawdę fajna propozycja. Dzięki, Namjoonie. - uśmiechnąłem się szeroko do bruneta i spoglądając jeszcze na wywieszony na drzwiach kalendarz, dopytałem.

-A kiedy odbędzie się to spotkanie?

-Myślę, że jak jeszcze dziś wstawimy ogłoszenie a propos konkursu, to już następnego ranka wyłonimy zwycięzców i pojutrze będziemy mogli zaprosić ich na rozmowy. Czwartek 16:00. Pasuje ci? - Kim wskazał zaznaczoną na czerwono datę w swoim elektronicznym kalendarzu i odchylając nieco ekran w moją stronę, wpisał w rubrykę nazwę wydarzenia.

-W porządku. Zwolnię się tego dnia z pracy i będę mógł zostać tak długo, jak tylko będą chcieli ze mną rozmawiać. - ucieszyłem się zadowolony z tego małego sukcesu i również ustawiając przypomnienie w swoim telefonie, uścisnąłem ciepło dłoń szefa.

-Mówiłem, że zrobiłeś kawał dobrej roboty z tym romansem. Jeszcze zobaczysz, że będą się rwać o tłumaczenia na inne języki! - starszy widocznie podekscytował się tą nierealną wizją , co wyjątkowo uznałem za całkiem uroczy akt z jego strony. W końcu kto inny wierzyłby we mnie tak mocno jak Joon?

-Taa, może kiedyś. A narazie wystarczy mi, jak po prostu ta jedna osoba przeczyta go do końca. - westchnąłem smutno i przypominając sobie o przestraszonym do szpiku kości Gguku, mój cały dobry humor prysnął niczym mydlana bańka. Bo przecież zamiast jakichkolwiek wyjaśnień, tamta rozmowa tylko dołożyła nam kolejnych niewypowiedzianych zmartwień.

———-

Słuchajcie, na was energole też tak lipnie działają? Dosłownie kupiłam sobie red bulla, żeby dziś w nocy dokończyć ten rozdział i choć miałam w planie zrobić go nieco dłuższy, oczy mi się same sklejały ze zmęczenia. I to już nie pierwszy raz tak mam. Ah, w każdym razie, rozkręcimy to w następnych update'ach. Buziaki

Midnight Blue | taekookWhere stories live. Discover now