Rozdział 1.

336 25 4
                                    

Niechętnie podniosłam ciało ze swojego łóżka i na nim usiadłam. Niestety, nigdy nie byłam rannym ptaszkiem więc ciało ze mną wygrało i po chwili z powrotem znalazłam się pod ciepłą kołdrą wtulona w swoją poduszkę.

Już powoli odpływałam do krainy snów, kiedy zadzwonił mój telefon i pokrzyżował moje plany. Niechętnie ponownie się podniosłam i odebrałam telefon. Przyłożyłam telefon do ucha i zaczęłam rozmawiać. Dopiero po chwili się zorientowałam, że nikogo pod drugiej stronie nie ma i że spóźniłam się z odebraniem. Idiotka - pomyślałam i odłożyłam telefon na stolik obok łóżka. Próbowałam jeszcze zasnąć jednak byłam zbyt pobudzona aby znów odpłynąć. Powolnym ruchem podniosłam swoje cztery litery z łóżka i ruszyłam w stronę garderoby aby zabrać jakieś ubrania, a następnie do łazienki w celu odświeżenia się. Czułam się jak gówno. Jedno, wielkie gówno. Nie miałam ochoty wychodzić dzisiejszego dnia z łóżka. Chciałam się położyć, zasnąć i może nigdy się nie obudzić, bo przecież kto by chciał mieć takie nędzne życie jak ja? Brak miłości, spokoju, do tego ojciec co chwila gdzieś wyjeżdża i ma mnie gdzieś. Jedyną rozrywką jaką mam to są imprezy, których i tak zaczynam mieć dość, bo ile można? Kiedyś starczyła jedna na miesiąc, a teraz? Teraz jedna co dwa, trzy dni. Prawda była taka, że moje życie zaczynało mnie nudzić. Chciałam czegoś nowego, poznać jakichś ludzi, może nawet i się zakochać, ale niestety zdaję sobie sprawę z tego, że moje życie to nie jakiś pieprzony film i w realnym życiu nie ma miejsca na szczęśliwe zakończenia.

Weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Oparłam się o ścianę wyłożoną kafelkami i pozwoliłam aby ciepła ciecz rozlewała się po moim ciele. Następnie umyłam starannie zęby, rozczesałam włosy i założyłam na siebie swój biały crop top, a do tego czarne spodenki z wysokim stanem. Podeszłam jeszcze do swojej toaletki aby zrobić sobie lekki makijaż i zadowolona wyszłam z pokoju.

Wczoraj cały dzień nic nie jadłam, więc dzisiaj rano doskwierał mi ogromny głód. Czułam, że mogłabym zjeść wszystko. Dosłownie. Gdyby w mojej lodówce znalazłby się jakiś oślizgły, zielony ślimak - pewnie bym go zjadła, bo głodna Chrissy nie myśli. Już nawet nie wspominam o głodnej, złej Chrissy - wtedy lepiej gdzieś się przede mną schować.

Wyjęłam z lodówki pizzę z przed paru dni i skrzywiłam się na samą myśl ile to może mieć kalorii. To przez Alisson. Ona się cały czas odchudza i wytyka mi co ile ma kalorii, przez co mam teraz świadomość co jest zdrowe, a co nie. To chore, że dziewczyna prawie nic nie je, jest strasznie wychudzona, ale należy do moich znajomych, a tam każdy jest potłuczony.

Stałam tak ze dwie minuty gapiąc się bezczynnie na jedzenie i rozmyślając nad plusami i minusami zjedzenia tego kawałka. Głód jednak był zbyt wielki aby się dłużej zastanawiać, więc bez dalszego zastanawiania zjadłam w mgnieniu oka smakołyk.

Najedzona rzuciłam się na kanapę w salonie i włączyłam jakiś przypadkowy kanał muzyczny. Akurat leciała piosenka Sam'a Smith'a "Stay With Me" - jedna z moich ulubionych. Cicho podśpiewując wyjęłam spod małego stolika swojego laptopa i zaczęłam po kolei sprawdzać wszystkie portale społecznościowe, gdy nagle przypomniało mi się o porannym telefonie, a ja nie sprawdziłam kto dzwonił. Z nadzieją, że był to mój tata szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju po telefon. Usiadłam na łóżku i włączyłam wyświetlacz. Moja mina w tamtym momencie musiała strasznie wyglądać bo moje rozczarowanie przepełniło każdą komórkę mojego ciała. Niechętnie oddzwoniłam nie ukrywając, że nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać.

- Andy? Czego chcesz? Zdajesz sobie sprawę, że 9:32 to jeszcze środek nocy i właśnie mi przeszkodziłeś w spaniu? ... Po co? ... Dobra, za 10 minut. - rozłączyłam się i położyłam na łóżku.

Stay With MeWhere stories live. Discover now