"Oszukany" Fell x Lust

69 7 9
                                    

Zamówienie zostało złożone przez Anolanka11. Mam nadzieję, że spełniłam oczekiwania osoby zamawiającej ^^

Uwaga: znęcanie się, morderstwo, samobójstwo

-----------------------------------------------------------

*Pov Lust*

- LUST, TY SZMATO, GDZIE DO KURWY NĘDZY JESTEŚ!?

Słyszałem ten wrzask od kilku minut. Chowam się ciągle w tym samym miejscu, mając nadzieję, że mnie nie znajdzie. Łzy szybko wypływały z moich oczu, a z rozbitego łuku brwiowego - krew. Zasłaniałem usta dłońmi, aby stłumić jakikolwiek dźwięk, zwłaszcza płacz.

Wtem, usłyszałem jego kroki zbliżające się do mojej kryjówki.

Zamknąłem oczy i wstrzymałem oddech. Chciałem tylko, żeby to wszytko się skończyło... żeby przestał mnie bić... prześladować... wyzywać... dlaczego ja jeszcze z nim jestem?

Nagle, drzwi od szafki kuchennej, w której się skryłem, zostały energicznie otwarte, a ja sam z niej wypadłem tuż pod nogi mojego dręczyciela i jednocześnie kochanka. Fell'a.

- Red, przepraszam, naprawdę! Nie chciałem żeby do tego doszło! Nawet nie prosiłem go o to! Błagam, wybacz mi! Przepraszam! - krzyczałem, zasłaniając się rękami przed ewentualnym ciosem.

- Niby czemu mam ci wierzyć, co? - warknął. - Miałeś tylko trzymać ryj na kłódkę i nic nie mówić o tym, co się dzieje, a ty? Postanowiłeś się wyżalić swoim nędznym przyjaciołom. Jeśli wogóle nimi są! W dodatku, postanowiłeś mnie okłamywać, mówiąc, że dalej jest to tajemnicą. Więc czemu mam ci wierzyć, że nie chciałeś, aby Blue do mnie przyszedł? No odpowiadaj!

Taki stan rzeczy utrzymuje się od dwóch miesięcy. Od trzech jestem z Fell'em w związku. Ciągle krzyki, obelgi, pobicia...

Tylko przez pierwszy miesiąc zdawał się naprawdę o mnie dbać. Byłem z nim naprawdę szczęśliwy! Jednak... po miesiącu... zmienił się zupełnie. Zaczął być coraz bardziej agresywny w stosunku do mnie, prawie codziennie się darł, zmuszał mnie posłuszeństwa, karał za najmniejsze przewinienie...

Wtem, z rozmyślań wyrwał mnie potworny ból w okolicach karku. Wie gdzie uderzyć, żeby bolało.

Nawet już nie krzyczę. Tylko więcej łez popłynęło po moich policzkach. Skuliłem się bardziej, starając się jak najbardziej osłonić przed kolejnym atakiem.

I takowy nadszedł. Tym razem, potylica. Był na tyle mocny, że przez moment miałem mroczki przed oczami i moja obrona spadła.

Już po chwili Red to wykorzystał. Zaczął mocno bić każdy, najczulszy punkt mojego ciała: obojczyki, splot słoneczny, okolice duszy, czułe kręgi... ale też na twarzy: skronie, kość nosowa, usta, żuchwa... to wszytko tak niemiłosiernie bolało... nieraz prawie zemdlałem. Szkoda, że tylko prawie.

Kiedy w końcu mu się znudziło, ledwo potrafiłem się ruszyć. Trudno mi się oddychało. Słabo widziałem. Moja orientacja w czasie i przestrzeni była na najniższym możliwym poziomie. Obok siebie widziałem gdzieniegdzie ślady krwi... pewnie mojej.

Kiedy w miarę doszedłem do siebie, podniosłem się do siadu. Nie dostrzegłem Fell'a w pobliżu.

Westchnąłem głęboko i z trudem wstałem. Skierowałem się do łazienki, aby opatrzyć sobie rany.

Wchodząc do odpowiedniego pomieszczenia, od razu spojrzałem w lustro. Dostrzegłem w nim moją poobijaną, posiniaczoną, zakrwawioną twarz i kilka nowych pęknięć.

One-Shoty w stylu baranka, czyli angst shotsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora