Świąteczny klimat

165 12 1
                                    

– Czujesz się spokojniej, od kiedy masz u boku Ethana? – dopytywała Kate, siedząc naprzeciwko mnie z nogą na nodze i podkładką do pisania na udach.

– Tak – odpowiadam zgodnie z prawdą, uśmiechając się przy tym. – Mam mniej... napadów.

– Jak często je miewasz w ciągu miesiąca? – Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale nie oceniała.

– W porywach od dwóch do czterech. Wcześniej musiałem raz na tydzień szukać odskoczni.

– Czy wino dalej skutkuje? – Wyprostowała się i spojrzała na mnie pewnie. – Planujesz poszukać substytutu?

– Sugerujesz coś? – Oparłem policzek na pięści.

– Opowiadałeś mi o twoim seksie z Ethanem. Skoro powrócił, czy rozważasz rozładowywanie się poprzez zadawanie bólu partnerowi?

Uciekłem wzrokiem na jej kryształową zastawę, która niebezpiecznie była eksponowana na lewo i pacjenci mogli z niej korzystać. To tylko pokazywało, jak bogata była i miała w dupie ceny.

Analizowałem jej słowa. W zasadzie Ethan był już rok w Chicago i nie wydawał się znudzony. Na początku trochę źle znosił spadek temperatury, bo zjawił się dosłownie na samą zimę, ale z czasem przywykł i zaczęło mu się to podobać. Trudno, żeby nie, skoro Ro zawsze uśmiechał się na widok śniegu i ciągnął cię za rękę, abyś ulepił z nim bałwana, zrobił anioła w śniegu i porzucał się śnieżkami. Ethan został kupiony przez zimę dzięki małemu i to mogłem powiedzieć bez skrępowania.

– Gabriel? – nawoływała Kate, więc powróciłem wzrokiem na jej twarz.

– Już próbowaliśmy – stwierdziłem, na co delikatnie drgnęła jej warga, ale jeszcze się nie odezwała. – Było... tak jak przedtem. Z pewnością mi ulżyło, ale nie sądzę, abym chciał pakować się w tak posraną relację celowo. Nie ściągnąłem go tutaj, aby był moim workiem treningowym. – Usiadłem jak człowiek. – Nie skrzywdzę go.

– Zapewniasz mnie czy siebie?

Zawsze jej pytania brzmiały dosadnie i brutalnie, ale tylko dzięki nim mogłem rozkładać swoją psychikę na czynniki pierwsze. Doceniałem w niej tę cechę profesjonalistki.

– Nas oboje – zaśmiałem się. – Ethan jest... zaborczy. Musiałabyś go poznać, żeby się przekonać.

– Chętnie, ale nie chcesz mi go przedstawić – powiedziała ze słyszalnym wyrzutem. – Masz przed nim tajemnice?

– Mam – zapewniłem bez wahania. – Nie powiem mu, że wino to dla mnie krew, a cisza, w której się topie, jest syropem na rozemocjonowane wnętrze mojej głowy – dotknąłem skroni. – On wie, że jestem pojebany, ale nie musi wiedzieć, że mi się pogorszyło.

– Pogorszyło? – Załapała mnie za słówko. – Czy dostrzegasz pogorszenie się twojego stanu od wizyty w szpitalu? – Zapisywała coś.

– Absolutnie nie – pokręciłem energicznie głową. – Ale od czasu pobytu w Australii na pewno jest to swego rodzaju pogorszenie się. Szczerość ze samym sobą to znacznie poważniejszy rodzaj spaczenia. Wcześniej broniłem się przed swoją sadystyczną stroną, uciekałem, a teraz ją zaakceptowałem i karmię ją, aby żyć normalnie. Czy powinienem go martwić, skoro zwierzam się tobie?

– To ty decydujesz, o czym mówisz partnerowi – powiedziała bez emocji, znów coś notując. – Cokolwiek tu omawiamy, zostaje między nami, Garbielu. Wizyta Ethana w moim gabinecie nie sprawiłaby, że powiedziałabym mu o tobie coś, czego nie powinnam. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska i zawodowa. – Spojrzała na mnie spode łba, gdy notowała. – Wiesz, o czym mówię?

One more time//✔Where stories live. Discover now