Rozdział 3

2.7K 1.1K 35
                                    

Liam

Jest tak nadzwyczajna, że trudno to znieść... Ale jej nieosiągalność sprawia, że ta doskonałość staje się fascynująca. Ona na pewno nie jest łatwa do zdobycia, emanuje pewnym niedostępnym wdziękiem. Ale ja nie zamierzam się załamywać. Będę podrywał, aż zmięknie.

Gdy tylko spojrzałem na nią, wiedziałem, że będzie moja. Natychmiast przyciągnęła moją uwagę - zachwycił mnie jej styl, włosy i unikalna uroda.

Zamknąłem oczy, a myśli przeskoczyły od razu do niej. Dawno nikt mnie tak nie rozbawił, a ona była jednocześnie piękną kobietą. Nieświadomie szukałem takiej kobiety przez całe moje życie, starając się dostrzegać jej oblicze w tłumie, licząc na to, że pojawi się kiedyś w moim życiu. Kiedy wreszcie zjawiła się w kasynie, moje spojrzenie przywłaszczyło sobie jej obecność, chociaż nie znałem jej wcześniej. W końcu, nie mając wyjścia, musiałem przyznać przed samym sobą, że ta dziewczyna przyciągnęła moje zainteresowanie, i to była ta, na którą czekałem.

Nie dało się ukryć przyspieszonego bicia serca, gdy była blisko, a moje ciało reagowało fizycznie na jej głos. Wiedziałem, że albo ją zdobędę, albo przeniosę góry, aby była moja.

Jedno było pewne: jeśli bardzo czegoś pragnąłem, nigdy nie rezygnowałem.

Dziś nie było zbyt wiele pracy, więc postanowiłem porozmawiać z nią wieczorem. Nie było sensu zwlekać, decyzja została podjęta.

Siedziałem w gabinecie, przeglądając papiery, ponieważ na mnie czekała sterta dokumentów, a kilku dłużników opóźniało się ze spłatą. Ale tym najlepiej zajmie się James. W końcu to jego specjalność. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, a do gabinetu wkroczyła Maria.

– Można?

– Skoro już weszłaś moja droga...

– Mia jest w waszej sypialni, którą na twoją prośbę przygotowałam. Luca przyniósł jej torbę, którą wcześniej miała spakowaną u siebie w domu. Zaniosłam jej. W szafie znajdzie nowe ubrania, ale może wolałaby włożyć coś swojego.

–  Dobrze, w takim razie dziękuję. A jak jej wrażenia? – spytałem, prostując się w fotelu.

– Była bardzo zaskoczona.

– Mam wrażenie, że ona się ciebie boi, Liamie. Wydaje się być bardzo miłą i sympatyczną dziewczyną. Proszę, nie skrzywdź jej – dodała po chwili Maria.

Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale ona kontynuowała:

– Wydaje mi się, że to ta dziewczyna, której szukałeś... Ale czy jesteś pewien, że nie posunąłeś się za daleko? Uprowadziłeś ją przecież wbrew jej woli. Rozumiem, masz swoje dziwne kaprysy... Ale chyba zmuszanie jej do tego nie było najlepszym pomysłem.

Wstałem z fotela i podeszłem do niej.

– Mario, wiem, że powiedzieć, iż jestem dziwny, to za mało. Jestem pojebany, a może i jestem najgorszym skurwysynem. Ale po prostu zobaczymy, co z tego wyjdzie, nie dzieje jej się krzywda, przecież ja jej nie trzymam w piwnicy przykutej do łóżka. Chcę mieć towarzystwo, nie zrobię niczego wbrew jej woli. –  Maria spojrzała na mnie swoim współczującym wzrokiem i przytuliła mnie.

– Wiesz, o czym od dawna myślałam, prawda?

– I to się uda – stwierdziłem, patrząc jej w oczy, a po chwili również ją przytuliłem.

Kiedy Maria opuściła gabinet, zostawiła mnie z własnymi przemyśleniami.

***

Do tej pory miałem spokój i byłem gotowy na wszystko.

Poker.  18+ [UKOŃCZONE]Where stories live. Discover now