Rozdział 10

2.6K 1K 42
                                    

Mia

-Nie płacz, Mia. Taka piękność nie powinna znać łez. - Uśmiechnął się łagodnie Luca, delikatnie wycierając moje oczy opuszkami palców. -Czujesz się lepiej?- spytał, podając mi chusteczkę z kieszeni.

"Dziękuję" - szepnęłam, patrząc na niego, delikatnie susząc chusteczką policzki nawilżone łzami, a potem zrobiłam kilka głębokich oddechów.

– Mia, widzę twoją złość w oczach – stwierdził spokojnym głosem Luca. – Ale nie odcinaj się od świata, bo nic z ciebie nie zostanie. Poker ma wiele twarzy i może jest zwykłym skurwysynem, ale wydaje mi się, że zależy mu na tobie, tym bardziej nie wystawiaj na próbę jego cierpliwości. Zwłaszcza po dzisiejszym spotkaniu najlepiej jest przeczekać jakiś czas, aż emocje się uspokoją – powiedział z lekkim uśmiechem. – Gdyby wiedział, że tak się skończy to spotkanie, na pewno by ciebie ze sobą nie zabrał. Nigdy by tak nie ryzykował. – Tylko my byliśmy na to wszystko przygotowani, a Poker nie miał żadnego wpływu na to, jak się potoczy to spotkanie – tłumaczył Luca. – Musisz mu wybaczyć dla własnego spokoju.

-Luca, nie, nigdy nie będę w stanie mu wybaczyć tego, co zrobił! Stałam się jego pionkiem, wykorzystał mnie bez mojej zgody. Jego status i pozycja odebrały mi wolność, a on wciąż pragnie więcej. Uprowadziliście mnie, a teraz grozi mojej rodzinie - powiedziałam, czując ból w tych słowach.

– Masz rację, ale widziałem, jak na ciebie patrzy, i chyba oboje nie chcecie się przyznać do chemii, która was do siebie przyciąga. Doceń, Mia, że w sytuacji twojego zagrożenia, Poker cię chronił. Faktem jest, że nie musiał tego robić, a przez to sam ucierpiał. Muszę przyznać, że to dziwne, jak na niego. I dość skomplikowane, bo on taki nie jest – odparł Luca i oparł się wygodnie na kanapie.

-Czyli on mi uratował życie? - Marszczyłam brwi, zdezorientowana, bo nie do końca rozumiałam, o co chodzi.

-Tak, Poker stanął przed tobą, zasłaniając cię swoim ciałem, gdy pobiegłaś do samochodu. Niestety, kula trafiła w jego ramię,- wyjaśnił, wzruszając ramionami, a potem dodał:
-Mój przyjaciel nie jest tak zły, jakby się wydawało. Życie to nie bajka, nie ma gwarancji na szczęśliwe zakończenie.

W to, co dowiedziałam się o świecie Pokera, trudno było uwierzyć; teraz zdawałam sobie sprawę, że żyję pod jego ochroną. Życie z takim mężczyzną było wyzwaniem. Poczułam się okropnie, bo uratował mi życie po raz drugi. Dlaczego pociągał mnie ktoś, kto zachowywał się bezczelnie i był nieczuły? Otaczała go aura tajemniczości, a jego przyciąganie i odpychanie jednocześnie mnie fascynowały.

Łatwo jest poddać się biegu życia narzuconego przez los. Zamiast trzymać ster życia we własnych rękach, pływamy na falach, bezbronne jak łódka bez steru, unoszone wiatrem, bez konkretnego celu.

Chyba powinnam mu podziękować. Bez wahania wystawił się na ryzyko dla mnie. Gdyby nie jego działania, moje życie miałoby już inny przebieg.

Siedzieliśmy tak jeszcze przez dobrą godzinę, w tym czasie zastanawiając się, jak powinnam się zachować wobec Pokera. Nerwy sprawiły, że puls mi przyśpieszył, gdy nagle Poker pojawił się w salonie w towarzystwie kilku mężczyzn. Zlustrowałam go spojrzeniem i odetchnęłam z ulgą, podczas gdy on patrzył na mnie z niepokojem. Po chwili razem z mężczyznami ruszył w górę.

***

Spojrzałam przez okno w mojej sypialni... Mój nastrój współgrał z atmosferą – w tonacji smutku, jakby deszcz płakał, stukając o szyby za oknem. Po godzinie niebo zaczęło się coraz bardziej chmurzyć, a z południa zbliżała się ciemna chmura.

Po chwili dostrzegłam intensywny błysk, a kilka minut później migotało już coraz silniej i coraz bliżej.

Zdecydowałam się przysłonić okno i wziąć prysznic. Wyjęłam z szafy spodenki i swobodny top, po czym kierowałam się do łazienki.

Poker.  18+ [UKOŃCZONE]Where stories live. Discover now