BLOOM: Wstawać!- wchodziła do każdego pokoju i budziła wszystkich, mięli tylko 30 min żeby się ogarnąć-
DAFNE: Która godzina?
MUSA: 8:30
DAFNE: Okej dzięki
-Dziewczyny ogarniają się a następnie idą na śniadanie. Nigdzie nie widziały chłaków. Gdy dochodziła już godzina 9, wyszły na dziedziniec. Tam czekał już nasz transport,Pani Dowling ,Chłopaki i parę czarodziejek które lecą z nami żeby nam pomóc-
DOWLING: Powodzenia dziewczęta-powiedziała nie odrywając wzroku z Bloom-
-Wszyscy wsiedli, i odlecieli. W środku już wszyscy się ze sobą przywitali.-
SKY: Wszystko git?
BLOOM: Tak- odpowiada i go przytula-
STELLA: Dziewczyny skoro tylko Bloom przeszła transformacje, to jest tu najsliniejszą czarodziejką. Prawda?
DAFNE: Ja też ją przeszłam ale Bloom i tak jest silniejsza
EVA(Jedna z dziewczyn z wyższego roku która leci żeby im pomóc): Dlaczego jest tak że Bloom jest od ciebie silniejsza Dafne? Przecież jesteś strasza i pochodzicie z tej samej rodziny
DAFNE: Bloom jest silniejsza bo ma najwięcej płomienia smoka w sobie z czego mi wiadomo ale nie mam pojęcia czy to prawda
EVA: Aha
BLOOM: Mam nadzieję że nam się uda..- mruknęła z zamiarem żeby nikt tego nie usłyszł ale niestety wszyscy to usłyszeli-
SKY: Hejj, damy radę. Nawet nie myśl że się nie uda, damy radę.- mówi całując Bloom w czoło a potem kładąc podbródek na czubku jej głowy-
BLOOM: Miejmy nadzieje
MUSA: Bloom, uda się. Bo jak nie my to kto?
STELLA: Jasne że się uda laski
-Jeszcze chwile rozmawiali i aż w końcu dolecieli. Wylądowali na dziedzincu, i skierowali się do podziem a gdy już dotarli do końca korytarza i zobaczyli tam wielką pustą ściane. Odrazu wiedzieli że właśnie tam powinno być wejście-
BLOOM: Dobra laski, zaczynamy
TERRA: Jakie zaklęcie mamy mówić?
BLOOM: appaiono, si aprono
-I zaczęły, stanęły w rzedzie łapiąc się za dłonie i wypowiadająć "appaiono, si aprono" aż w końcu się udało. Drzwi były piękne i wielkie. Drewniane ze złotymi elementami i z złotymi wycięciami na dłonie dla dwóch osób...zaraz coo, po co te wycięcia?-
STELLA: A co to za wycięcia? Wyglądają trochę jak wycięcia na dłonie
DAFNE: To są chyba miejsca na dłonie moje i Bloom, musimy je chyba tam przyłożyć aby się otworzyły
MUSA: Skąd pewność że to zadziała?
BLOOM: Pewności nie ma ale Mayo mi mówiła że tak może być...
SKY: Kto?
BLOOM: Kobieta która mi pomagała, później opowiem
STELLA: Co takiego mówiła?
BLOOM: Powiedziała ,że może być tak że takie coś się stanie a wtedy córka pierworodna będzie musiła przyłożyć dłonie aby się otworzyły
MUSA: Ale wycięć jest 4...co teraz?
BLOOM: Wypada na to że ja też muszę przyłożyć je, dobra zaczynajmy
-Dafne i Bloom przykładją dłonie, po chwili przez drzwi przechodzą promienie ognia. Płomienie znikają ale pojawiają się nowe tym razem w miejscu gdzie są ich dłonie. W pewnym momencie ogień znika a dziewczyny zabierają z tamtąd dłonie. Nic się nie dzieje ale po chwili dzwi zaczynają się otwierać.
Gdy już weszli do srodka musieli zejść krętymi schodami w dół. Przeszli tak chyba z 20 pięter i wkońcu dotarli. Wrota były jeszcze większe niż poprzednie i były całe złote, tym razem nie było wycięć na dłonie-
BLOOM:Teraz musimy wypowiedzieć "abra sus puertas"- dziewczyny przytaknęły i stanęły w prostej lini przed wrotami i zaczęły wypoowiadać "abra sus puertas!".
-Po chwili przestały bo coś się zaczęło dziać. Z suftu zaczął pojawiać się jakiś czarny dym, nic przez niego nie było widać -
SKY: Bloom! Gdzie jesteś?-krzyknął
BLOOM: Zakryjcie usta to jest chyba coś trującego!-powiedziałam bo przez to aż zaczęłam kaszleć
AMBER(dziewczyna która także przyleciał tu nam do pomocy): Dajcie mi chwile a zaradzę temu!-krzyknęła
-Amber jest czarodziejką żywiołu powietrza więc zrobiła małe tornado które wciągnęło ten dym a później tornado zniknęło. W tym oto momencie nie było już po tym wszytkim śladu-
BLOOM: Nic nikomu nie jest?-zapytałam a ci odpowiedzieli że wszystko okej- to musiała być jakaś pułapka
DAFNE: Patrzcie otworzyło się!-krzyknęła i faktycznie tak było, przez to całe zamieszanie nie zwrociłam na to uwagi
-Pomieszczenie było duże i było też całe wypełnione posągami. Jak zgaduje niektórzy to strażnicy, mieszkańcu, służba i król i królowa..-
DAFNE: Tony!-krzyknęła i podeszła do wysokiego mężczyzny, to jest zapewne jej narzeczony. Dłonie położyła na jego policzkach a z jej poleciały łzy
MUSA: Dafne odmienimy go-powiedziała pocieszającym tonem
BLOOM: To oni.....-powiedziałam podchodząc bliżej dwóch postaci
-Dafne rozpoznała jeszcze pare osób, a w tym swoich przyjaciół. A potem zaczęliśmy wypowiadać zaklęcie, wszyscy razem "cambio, ser como antes!" nawet specjaliści przyłączyli się i powtarzali to zaklęcie aby zadziałało.
Chwile później momentalnie wszyscy się zminili. Zrobiło się zamieszanie, wszyscy się ze sobą witali. I nie mogli uwierzyć w to co się stało chwilę temu. Dafne już obściskiwała się ze swoim narzeczonym a ja stałam i patrzyłam na moich rodziców...Oni rozmawiali między sobą pewnie o tym co się stało. A ja postanowiłam do nich podejść...-
BLOOM: Mamo...Tato...-powiedziałam będąc już dość blisko nich
KRÓL: Bloom...To ty?-zapytał a ja kiwnęłam głową a oni mnie odrazu przytulili
Hej wszystkim!
Sorki że tyle czasu nie było rozdzałów ale miałam dużo na głowie, ale teraz powracam i postaram się wstawiać rozdział przynajmniej raz na tydzień. Może dzisiejszy rozdział nie jest super ani jakiś bardzo długi ale się starałam.
Bedzie mi bardzo miło jeśli każdy zostawi coś po sobie, wtedy będę mieć motywację że ktoś to w ogóle czyta.
Miłego dnia/wieczoru!
(Wszytkie błędy zostaną zmienione po zakończeniu książki)
![](https://img.wattpad.com/cover/260245551-288-k300355.jpg)
YOU ARE READING
Saga winx przeznaczenieš„š„š„
SpiritualUwaga sceny przedstawione w ksiÄ Å¼ce sÄ wymyÅlone przez mnie