~𝐂𝐳ęść 𝟑𝟐~

181 17 19
                                    

- To co? - powiedziałam - Idziemy się przejść?

- Jasne, ale może na początek się przebierzesz z tych brudnych łachów? - odparł Iwa

- Za to ty byś się ubrał w normalne ubrania, a nie piżamę - odrzekłam

- Mówiąc prościej wszyscy się ubierzmy - podsumował Oikawa

Kiwnęłam głową w górę i w dół. Weszłam do domu, a później do swojego pokoju, aby się ubrać. Założyłam [U.K] spodenki oraz [Inny. Ulubiony. Kolor - I.U.K] koszulkę z rękawem typu cap, a do tego pasek materiałowy, jeszcze tylko jakieś skarpety i można wychodzić. Oczywiście mój przepiękny wianek biorę ze sobą.

Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół i usiadłam na kanapie w salonie. Czekałam pięć minut, później dziesięć, piętnaście. Nie byłam za bardzo cierpliwą osobą, dlatego wparowałam z buta do pokoju Iwaizumiego, trochę  się zdziwiłam widząc jak mój kuzyn wisi nad Tōru. Popatrzyłam się na niego, później na brązowookiego (jakby ktoś nie wiedział to Iwa ma ciemnozielone oczy w anime dop.aut)

- To ja was może zostawię - mówiąc to wyszłam z pokoju Zumiego, teraz to już musi mi się wytłumaczyć

Włączyłam telefon, przy okazji rozłożyłam się na sofie. Kilka nie ważnych powiadomień z YouTuba, jakiś sms o alercie burzy za jakieś trzy godziny, powiadomienia z Wattpada... Czekaj co?! Burza?! Przecież na dworze jest słońce! No cóż, jeszcze mi zostały dwie godziny i pół godzin, a bynajmniej jakoś tak. Wzięłam swoją torbę z góry i położyłam ją w salonie. Nagle z pokoju wyszedł Oikawa. Popatrzył się na mnie i od razu się zarumienił odwracając wzrok.

- Too... Ile już ze sobą jesteście - zapytałam się 

- Od... Dzisiaj..? - powiedział niepewnie

Zrobiłam oczy jak melony.

- Serio? Ja myślałam, że wy już wcześnie zaczęliście ze sobą chodzić, ale nic mi nie mówiliście - odrzekłam - Witamy w rodzinie panie Iwaizumi Oikawa Tōru - uśmiechnęłam się od ucha do ucha

- Ale ja- - nie dane mu było dołączyć, ponieważ Zumi wyszedł z pokoju i przerwał wypowiedź brązowookiego

- Ty będziesz brał po mnie nazwisko - powiedział bez zastanowienia

- No i ustalone! - odrzekłam - A ja będę ciocią waszego adoptowanego bachora!

- Może na początku kogoś sobie znajdź, co? - odparł

- Ja nikogo sobie do życia nie szukam - powiedziałam

- Tak, tak - odrzekł - Na twoim ślubie powiem ci to samo

- Już to widzę - odparłam - Dobra zbierać się, bo za trzy godziny ma być burza

Po moich słowach wyszliśmy na dwór i skierowaliśmy się w stronę mostu. Gdy już tam trafiliśmy, do głowy przyszła mi bardzo głupia myśl

- To co? Ja pierwsza skaczę? - powiedziałam łapiąc się barierki

- Bardzo śmieszne - odrzekł przewracając oczami

- Jesteś nieśmieszny - mówiąc to oparłam swoje ręce na biodrach

Chłopak na moją wypowiedź tylko się uśmiechnął. Szliśmy dalej przechodząc przez jakiś mniejszy park, oczywiście musiał się w nim znajdować jakiś mały stawik, więc zrobiliśmy postój. Spojrzałam na godzinę w moim telefonie. Jeszcze dwie godziny i piętnaście minut. Położyłam się na trawie, po czym zaczęłam przyglądać się chmurom, które pomału zaczęły stawać się coraz ciemniejsze.

-Sтαяу кяυк- // Sυgαωαяα Ƙōѕнι χ Rєα∂єяOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz