Najlepsza przerwa letnia - Prolog

274 21 20
                                    

☀☀☀

Wakacje przed piątym rokiem Huncwotów, które owi chłopcy spędzali tym razem u Jamesa zapowiadały się niezapomniane. Całą czwórką mieli zostać w posiadłości chłopaka aż przez miesiąc, co oczywiście nie było dla nich złe - przeciwnie. Calutki lipiec na Quiddich, pyszne jedzenie, spokojną naukę i wymyślanie nowych żartów był czymś, na co całą czwórką wyczekiwali. Jedyne co im nie pasowało to, to, że musieli rozstać się z przybyciem pierwszych dni sierpnia, czyli na obecną chwilę za trzy tygodnie, lecz trzeba było przecież spędzić też trochę czasu osobno, prawda?

Muskające twarz promienie przyjemnie ciepłych wschodów słońca, przeplatające się z chłodnym wiatrem jeszcze nie odchodzącej nocy i intensywnie spędzone letnie popołudnia kończące się na wieczornych rozmowach, mijały niesamowicie prędko.

Nikt tego nie odczuwał, aż do momentu, gdy Lupin zasłabł. No tak, pełnia. Tym razem nie mogli jej spędzić w czwórkę, co Huncwotów raniło niesamowicie, jednemu jednocześnie dając ulgę – wiadomo, komu i dlaczego. W ten sposób, ubolewając, że ich przyjaciel przeżyje katusze samotnie dla Jamesa, Petera oraz Syriusza czas rozstania na trzydzieści jeden dni nadszedł błyskawicznie. Markotna mina Łapy tego dnia do złudzenia przypominała jego starszą wyglądem wersję – Oriona Blacka, który odbierał go od Potterów, nie omieszkując się skrytykować intensywnie okropnego gustu małżeństwa co do jakości mebli czy tego, że przyjmują pod dach brudną przybłędę. Nie był zbytnio dyskretny ze swoją oceną ich postępowania, ale też nie wmawiał nikomu na siłę swoich racji. W swoim mniemaniu, posiadał wystarczającą siłę perswazji, a kiedy ktoś się jej opierał, kulturalnym zachowaniem było zwyczajnie to uszanować, co też robił (choć nie rozumiał i żył w przekonaniu, że ludzie zmądrzeją, a przez zmądrzeją miał na myśli, przyjmą jego zdanie jako jedyne właściwe), dopóty nie odpłacano mu się natarczywym próbowaniem wywołania z jego strony zmiany zdania. Uważał, iż zaszczytem dla mugoli i półkrwi czarodziejów jest poznanie kogoś z takiego rodu, jak Black i pozycję trzeba było zachować w każdym towarzystwie. Z kolei wyrażaną przez siebie niepochlebną opinię postrzegał za formę przysługi czy też daru dla innych, błędnie myślących inaczej niż on sam. Może i nie lubił młodego Lupina, jednak nie zakazywał swojemu dziecku znajomości z nim. Nie było po co, ten jeszcze miał zrozumieć swój błąd albo coś na tym być może ugrać.

W końcu ma pstro w głowie, przeminie mu niedługo, a jak nie, to coś się zaradzi. Syriusz ma moje geny, zdecydowanie nie bez powodu się zadaje z kimś takim, ma w tym inny cel niż jakieś kolegowanie się, też mi coś. Ten cały Potter czy Pettigrew mogą mu pomóc, również być zamieszani w plan. Mają w czterech jakąś mapę, na pewno to coś do tego ma. – usprawiedliwiał pierworodnego w myślach, natomiast sam Syriusz miał ochotę go przekląć na miejscu, słysząc słowa o swoim półkrwi przyjacielu.

Matka była gorsza, ale nie tak bezpośrednia jak jej mąż, z kolei ojciec miał go w głębokim poważaniu, dopóki nie próbował się stawiać, czy hańbić rodziny nie przynosząc korzyści. Każdą rzecz dało się wybielić, do momentu, kiedy nie kończyło się to oczywistymi złymi rezultatami.

Wszyscy na tamten moment mieli dość tego mężczyzny, lecz on zdawał się tego nie zauważać. Dopiero, gdy jego syn, widząc ból w zielonych oczach wywołany epitetami z ust Oriona, nieudolnie maskowany wymuszonym uśmiechem zamiast spełnić swoją pokusę zacisnął dłonie w pięści i podszedł do przyjaciela obejmując go szczelnie, wylewając przez ten gest tyle wsparcia przeplatanego z tęsknotą, ile tylko potrafił, zdziwiony ojciec nastolatka szybko przerwał niewyczuwalnie dla niego sztywną wymianę poglądów, żeby kontakt chłopców nie trwał zbyt długo i aby w następnej kolejności zabrać syna do domu na, o ironio, mugolską ulicę Grimmauld Place.



Miesiąc później drogę do Hogwartu Huncwoci spędzili na słuchaniu, jakie Rogacz ma nowe pomysły by gnębić Severusa Snape'a, jak ciężki rok nauki czeka ich według Lunatyka oraz jak fajne będą wypady do Hogsmeade na piwo kremowe w Trzech Miotłach zdaniem Łapy i po obfite comiesięczne zakupy do Miodowego Królestwa, których Peter nie mógł się doczekać.

— Glizdogonie drogi, my nie musimy czekać na wycieczki. Mamy przecież tajemne przejście do Królestwa, bo gdyby nie to, Luniak nie wyrobiłby z niedoboru czekolady — przypomniał rozmarzonemu blondynowi okularnik, uśmiechając się do czerwieniącego się delikatnie Remusa, któremu Black poczochrał i tak już rozwalone miodowe kosmyki włosów, by odwrócić jego uwagę od głupiego gadania ich przyjaciela. 

— Racja, Rogaczu. 

Wspominali potem też zezłoszczoną profesor McGonagall, będącą ich obiektem ostatniego żartu, tego i ubiegłoroczną przerwę letnią, o których zgodnie stwierdzili, że były najlepszymi jakie przeżyli z różnych przyczyn, aż w końcu skończyło się na głupotach oraz tym, jak poderwać Lily Evans i wyplątać Regulusa z bagna, jakie zafundowali mu rodzice. Syriusz twierdził, że gdyby jego brat zdobył się na ciut więcej odwagi mogliby gdzieś razem uciec, ale Lupin zgasił jego zapał, twierdząc, iż jest to niemożliwe. 

Tak, ta przerwa letnia była zdecydowanie najlepszą, jaką wszyscy czworo przeżyli. 

☀☀☀

ᴢᴀɢᴜʙɪᴏɴʏ ᴋsɪᴀ̨ᴢ̇ᴇ̨ ~ ᴡᴏʟғsᴛᴀʀ    { z a k o ń c z o n e } ✓Where stories live. Discover now