25

111 6 15
                                    

POV Rozalia ;

Byłam zdenerwowana, po raz kurwa kolejny! Miałam nadzieję że Connie przyszedł ze mną porozmawiać, co u mnie słychać czy cokolwiek innego, a oczywiście musiało paść na temat Jean'a. Zdenerwowało mnie w to cholerę, postanowiłam zejść na kolację, może jedzenie mnie co nie co uspokoi.

Gdy już schodziłam schodami w dół chamsko wpadłam na kogoś, nie wierzę dopiero co ucieszyłam się lekko na kolację a teraz to! Spojrzałam na niego, Marco. Kurwa ten jebany Marco. 

Pogodziłam ich razem z Jean'em, a teraz on stoi przede mną cały szczęśliwy jak gdyby nic.. Nie wiem co się wtedy stało ze mną, wściekłość wzięła górę.

- Kurwa jeszcze raz wejdziesz mi w drogę, a uwierz że ten uśmieszek zedrę ci z buzi - wrzasnęłam wskazując palcem na jego twarz

Piegowaty chłopak stał z przerażeniem, nie wiedział dlaczego dziewczyna go tak potraktowała, przecież dzięki niej nie został pachołkiem całej grupy 104. Stał po prostu i patrzał na nią ze smutną twarzą.

- No japierdole. Odezwij się, głuchy jesteś czy co - zaczęłam wymachiwać ręką przed twarz chłopaka - nie no wkurwiłeś mnie teraz

Nie dość że wpadłam na niego, to ten zero reakcji jakiejś. Kurwa żadnego wkurwienia, nawet nie chciał mi przywalić, walić już całe zasady " Nie bić dziewczyn ". Nie czekałam nawet na jego ruch, odwróciłam się mocno, aby przywalić mu kolanem w brzuch. Nie zdawałam sobie sprawy co robię. Moje myślenie tak jakby się wyłączyło na pewną chwilę. Powaliłam go na ziemię, tak jak gdyby nic i stałam patrząc na niego.


Chłopak leżał na ziemi jęcząc z bólu. Porządnie mu przywaliła, całą tą scenę przyglądała się Annie. W końcu podeszła do dziewczyny i złapała mocno jej ramię

- Chodź, przewietrzymy się - rzekła blondynka, i zaczęła Rozalię ciągnąć za ramię w kierunku wyjścia

- Dokąd mnie kurwa prowadzisz 

Zaczęła z nią się szarpać, lecz blondynka okazała się być silną przeciwniczką. Nie dostała od niej żadnej odpowiedzi. Po prostu ciągła ją mocno za ramię.

Gdy dziewczyny znalazły się już na świeżym powietrzu, Rozalia kucnęła i próbowała przetrawić niedawną sytuację. Zdążyła się już uspokoić co nie co, widząc przed sobą stojąca Annie, która bez emocji przyglądała się jej skrzyżowawszy ręce.

Dopiero teraz zdała sprawę, że uderzyła Marco. Tego biednego Marco, złapała się za głowę i powiedziała cicho

- Co ja zrobiłam, boże

Blondynka momentalnie kucnęła przed nią i spojrzała jej w oczy.

- Uspokoiłaś się? - spytała

- Dlaczego. Dlaczego ja go uderzyłam - niedowierzała brunetka

- A bo ja mam wiedzieć.. Chłopak po prostu wpadł na ciebie, i tyle z historii. Szczerze pochwalę cię za mocnego kopniaka. Nie sądziłam że akurat TY będziesz silna - podkreśliła sarkastycznie blondynka

Spojrzały sobie w oczy. Dziewczyna była z jednej strony zadowolona, że właśnie ta Annie ją pochwaliła. Ale z drugiej strony bez powodu uderzyła Marco. Była tak zła na siebie, że nie wiedziała co zrobić. Czy szukać chłopaka i go przeprosić," a co jeśli on jest w szpitalu" zadała sobie pytanie. Przyszedł jej pewien drobny pomysł. Wstała wraz z Annie i spytała:

- Masz coś mocnego w pokoju? 

- A co cię to obchodzi. - odwróciła się blondynka plecami do niej

- Chcę się czegoś napić. Nie będziesz musiała ze mną nawet rozmawiać, potrzebuję alkoholu naprawdę - błagalnie poprosiła blondynkę

Dziewczyna za dużo dziś przeżyła, ostatnio kiedy piła to była impreza cała, oraz wieczorna rozmowa z Conn'im. Potrzebowała tego, aby się rozluźnić. Blondynka odwróciła się do niej przodem, zaczęła ją badać wzrokiem, westchnęła i rzekła:

- Chodź.. Tylko ten jeden raz się zgodzę..

Blondynka nie była jakoś przywiązana do Rozali. Niechętnie ją zaprosiła do pokoju, lecz również chciała się napić czegoś mocniejszego. Zadowalał ją fakt że nie będzie jakichś pytań. Bez namysłu dziewczyny ruszyły do Annie pokoju.


Denerwuje mnie twoja uporczywość!Donde viven las historias. Descúbrelo ahora