... W co mam uwierzyć 😔😌😔

286 12 13
                                    

Spojrzałam na Lucyfera byliśmy sami.
Lucjan dotknął swoją ręką mojego ramienia przeraziłam się na co on sobie wogule pozwala. I to teraz nie ja nie mogę.
I odsunęłam się nieco.
Odczuwałam bardzo silne emocje.
A on czuł je razem ze mną.

Nagle odezwał się do mnie spokojnie.

Lu- Dlaczego mi nie ufasz?
*Spytał tak najwyraźniej odczuł mój strach.*

Vi- Ufam
*Zaprzeczyłam*
*Po chwili dodałam*:
- Chcę ci ufać bardzo ale, nie mogę.

Lu- Dlaczego?
*Spytał mnie znów*

Vi- Bo mnie oszukałeś.
I nie powiedziałeś prawdy.

Lu- Jakiej znów prawdy Sweetty?

Vi- Wiem już przecież ty przynajmniej masz wybór a ja nie muszę być z tobą czy tego chce czy nie!!😠
*Mówiłam zła, mowa po chwili zaczęła przechodzić w krzyk*
- Przecież zostałam stworzona tylko dla ciebie i żebyś miał się z kim zabawiać.

Lu- Kochanie to przecież nie tak.
Skąd ty wogule i tym wiesz?
*Po chwili przeprogramował w głowie i  powiedział zły*
- A więc po to poszłaś do tej cholernej biblioteki.

Vi- Nie ja chciałam się dowiedzieć o tej mocy. I o tym czemu słyszę w głosy w głowie. O w
Fioletowych oczach i siniakach na ciele i tych piekielny parzących bliznach.
*Mówiłam*
-Ale przez przypadek dowiedziałam się więcej. Przecież sam Pierdolony Shepfa wiedział czego ty chcesz a ja mam być oblubienicą twą z fioletowymi oczami.

Lu- Posłuchaj mnie Sweetty.
To wszystko wydarzyło się dawno temu.

Vi- Ale przecież to się sprawdza!
*Krzyknęłam*
- Przecież a każdej chwili możesz mnie zaciągnąć do łóżka i prosić o dziedzica.
I kurwa czego byś jeszcze chciał bo przecież ja jestem przeznaczona i mam zrobić wszystko co ty chcesz.
- Jak tylko urodzę pierwsze dziecko.
*Krzyczałam czując się oszukana i wykorzystana*

Lu- Nie mógł bym Ciebie zmuszać.
Ja nie jestem taki.
* Powiedział z bólem w oczach*

Takiego go raczej nigdy nie widywałam.
Jego ból przechodził na mnie.
Dużo bardziej wolałam ja cierpieć niż żeby to mój kochany ❤️ mój ukochany ♥️ Lucek cierpiał ja go tak bardzo kochałam nawet, po tym wszystkim.

*Po chwili Lucyfer powiedział bardzo poważny i niskim tonem głosu*

Lu- Vicky ty zawsze będziesz moja i tylko moja należysz do mnie i musisz to wiedzieć!
Nigdy nie pozwolę żeby...
*Walnoł pięścią w ścianę.*

Vi- Będę jeśli zechce
*Powiedziałam mu*

Ta to nie był dobry pomysł trzeba było kurwa najpierw pomyśleć strasznie Głupia ze mnie Nierozpoznana.
Lucyfer złapał mnie w talii i stał nade mną przycisnął do ściany.
Oczy jak zwykle w takich chwilach pokazywały ten czerwony płomień.

Lu- Będziesz czy chcesz tego,czy nie!
Bo ja tak chcę i masz się mnie słychać rozumiesz!!!
*Warknoł na mnie i z władczością przycisnął moją głowę do swojej piersi.*

Vi-Ja chcę mieć wybór.
*Powiedziałam*
- Niechce być twoją dla Shepfy albo dla tajemnicy mojego istnienia. Chcę być z względu na miłość i dla tego że będę ciebie kochać.
*Powiedziałam patrząc mu w oczy*

Lu- Przecież mnie kochasz.
*Powiedział*

Vi- A ty kochasz mnie?
*Spytałam go*
- Boję się że jestem dla ciebie tylko zabawką  i  przedmiotem.  I być po to bo ci tak wygodnie. A ja ciebie kocham i to tak naprawdę.

Lu- Skarbie.
To pogmatwane
*Powiedział*
- Wiem że zależy mi na tobie.
Niewiem ja to nazwać.
Ale ja chcę być z tobą pragnę Ciebie tak bardzo.
*Powiedział*

Lucyfer I Vic Historia miłości oparta na Sekrecie Niebios.  Zrodzenie istnieniaWhere stories live. Discover now