–Szóstka kier i czwórka kier!– dziewczyna położyła dwie pierwsze karty na drugim piętrze karcianego domku.
W całym mieście było słychać syreny. Coróż jechała a to policja, a to karetka, czy straż pożarna.
W samym środku Seulu wybuchła bomba. Kilka budynków stało w płomieniach, a ratownicy, strażacy i policja zjeżdżała się z połowy kraju.
Brunet był w pobliżu wybuchu, jednak kiedy zobaczył płonące budynki, zaczął uciekać w stronę parku, będącego na obrzeżach miasta.
–Przepraszam bardzo.– powiedział, kiedy wpadł na kogoś, będąc już w parku.
–Nie, to ja przepraszam...– odpowiedział chłopak, który tak jak i brunet leżał na ziemi.
Brunet podniósł wzrok na znajomy głos. Zlustrował chłopaka i przypomniał sobie, jak kilka dni temu blondyn wpadł na niego podczas spaceru po ulicy.
–Znów na siebie wpadliśmy...– zaśmiał się blondyn.
–Tak...– podniósł się i podał rękę blondynowi.– To może... Powiesz jak masz na imię?
–Park Jimin. A ty?
–Jeon Jungkook.– podali sobie ręce.– Chciałbyś może pójść do kawiarni?
–W porządku.
–Dziewiątka kier.– powiedział milioner, zabierając ze środka stołu dwie karty- siódemka kier i ósemka kier.– Coś słabo ci idzie to wygrywanie.– zaśmiał się pod nosem.
YOU ARE READING
"House Of Cards" || Jikook ||
FanfictionHistoria o tym, jak każdy, nawet błachy, wybór wpływa na nasze życie. O tym, jak zwykłe karty potrafią doprowadzić do tragedii. "Jesteśmy jak marionetki w zwykłej grze. Nic nie zależy od nas. Jesteśmy w losach graczy, którzy grają w naszą grę. Nasze...