c z t e r n a ś c i e

665 48 5
                                        

3/4


Obudził mnie tępy ból głowy. Przymknąłem oczy i starałem się podnieść rękę, aby trochę bardziej przyciemnić sobie przed oczami. Westchnąłem, kiedy ból mi uniemożliwił zrobienie tego. Zaraz przed oczyma stanęła mi ta sytuacja w szkole. Najpierw te śmiechy, a potem pierwsze popchnięcie. Zamrugałem szybko, aby pozbyć się łez. Jako ostatnie pamiętam, jak popchnęli mnie na szafki, a z kieszeni wypadł mój telefon. Podniosłem gwałtownie ciało do góry i nawet nie zwracałem na ten cały ból.

Telefon!

Harry!

Momentalnie poczułem łzy. Mogłem się założyć, że telefon został doszczętnie zniszczony, razem z kartą. Nie miałem nawet szans na ponowny kontakt z Harrym. On jako jedynie potrafił poprawić mi humor czy sprawić, abym myślał bardziej pozytywniej. A teraz było to wszystko stracone. Przepadło. Nawet nie pamiętałem jego numeru, z którego pisał. Miałem ochotę stąd wiać. Wyjść i już nie wrócić. Może wyszłoby to mi na dobre. Może nie musiałbym już patrzeć na tych wszystkich okropnych ludzi.

Skrzywiłem się, kiedy do pomieszczenia ktoś wszedł. Dopiero po chwili spojrzałem i zobaczyłem przyjaciółka mamy. Uśmiechnęła się do mnie.

— Dzień dobry, Louis. Jak się dzisiaj czujesz?

— Dobrze.

— Nie musisz mnie okłamywać — powiedziała i spojrzała na stolik. — O! To jednak było do ciebie. Był tutaj twój przyjaciel. Wyglądał na takiego zmartwionego! Był tutaj wczoraj i dzisiaj od rana. Dzisiaj się spieszył, ale wczoraj posiedział długo. Mówił, że nie kontaktowałeś się z nim od dwóch dni i mocno się zmartwił. Proszę, to pudełko jest dla ciebie.

Podała mi je, a ja zmarszczyłem brwi. Przyjaciel... Jedyna osoba, która przychodziła mi do głowy był Harry. Jednak... Skąd on wziął takie informacje, że leżę w szpitalu? Zacisnąłem dłonie na kartonie i spojrzałem na brunetkę.

— Pewnie się zmienił... Dawno go nie widziałem — powiedziałem i zobaczyłem ten charakterystyczny błysk w jej oku.

— Tylko mu tego nie powtarzaj... Nigdy nie widziałam tak przystojnego chłopaka! I to w dodatku z takimi włosami! Był taki uroczy!

— Taki włosami? To znaczy?

Chciała mi odpowiedzieć, ale jej telefon zadzwonił. Posłała mi uśmiech, a potem przeprosiła i wyszła. Nic mi innego nie pozostało, jak odpakowanie tego pudełka. Najpierw wyciągnąłem karteczkę i na moje policzka wpłynął soczysty rumieniec, widząc trochę koślawe serduszka. Było to tak banalne, ale chwyciło mnie to za serce. Pisało tam tylko "Mam nadzieję, że ci się spodoba. Hx" I był numer telefonu pod tą wiadomością. Spojrzałem do środka pudełka i niemal zadławiłem się powietrzem i własną śliną. Wyciągnąłem jeszcze zafoliowane pudełko nowego telefonu. W środku jeszcze była kawałek plastikowa karta, a na niej karta do telefonu. Szybko odpakowałem to wszystko i włożyłem kartę do środka. Wstukałem numer Harrego (przynajmniej tak sądziłem) i od razu wystukałem do niego wiadomość.

Ja: Co to ma znaczyć

Ja: Czy ty byłeś u mnie w szpitalu

Ja: Skąd wiesz o szpitalu!?

Ja; Harold!

Ja: Chciałbym wyjaśnienia

Ja: I co to za telefon?

Harry: Ta przemiła pani powiedziała mi, co się stało

Harry: I ta-dam?

Harry: Mam nadzieję, że podoba ci się prezent

Harry: Zwrotów nie przyjmuję... Chyba, że mnie znajdziesz

Ja: Zdziwiłbyś się

Harry: Martwiłbym się o ciebie bardziej

Hary: Jak się czujesz?

Harry: Potrzebujesz coś?

Ja: Oprócz bólu głowy i pleców, no może parę siniaków, mam się dobrze

Ja: I dziękuję za telefon

Ja: Odwdzięczę ci się jakoś

Ja: Naprawdę to zrobię

Harry: Nie musisz, Lou

Harry: Teraz liczy się to, abyś wydobrzał 

Helpline → larry ✔Where stories live. Discover now