c z t e r d z i e ś c i t r z y

587 43 2
                                        



Przechadzałem się nerwowo po pokoju. Robiłem to już od godziny. Bardzo się denerwowałem, szczególnie, że drugi raz w życiu miałem rozmawiać z Harrym Stylesem. Właśnie tym Harrym. Miał do mnie zadzwonić ponad godzinę temu. Przez pierwsze piętnaście minut się nie denerwowałem. Odpaliłem Skype, zalogowałem, główkowałem nad hasłem, a potem odnalazłem nazwę Harrego. Jednak, kiedy minęła godzina - zacząłem się stresować. Myślałem, że zapomniał, ale nawet nie odpisywał na wiadomości. Może zwyczajnie mnie olał? Nie. Nie mogłem tak myśleć. Harry nie zrobiłby tak. Nie ma szans.

Usiadłem zrezygnowany na łóżku i chciałem już się wylogować, ale w tym samym czasie zobaczyłem połączenie od Stylesa. Podskoczyłem jak oparzony na miejscu i szybko je odebrałem. Chwilę się ładowało, a potem zobaczyłem uśmiechniętego Harrego.

— Przepraszam Louis! Bardzo przepraszam! Telefon mi się rozładował, staliśmy w korku, bo wracałem z p.... Tak. Wracałem i nie miałem jak do ciebie napisać. Londyn jest strasznie zakorkowany o tej porze i miałem wielką nadzieję, że jeszcze cię tutaj złapię. Właśnie podłączyłem telefon i widzę twoje wiadomości. Przepra-

— Nie musisz mnie tyle razy przepraszać, Hazz — powiedziałem. — Poczekałem. Wszystko jest dobrze. Rozumiem, że musisz pracować i czasami trudno jest wszystko do siebie dostosować.

— Dla ciebie zawsze będę miał czas, Lou.

Uśmiechnąłem się delikatnie, a zdradliwy rumieniec wdarł się na moje policzka.

— Masz też swoje życie.

— Jesteś też jego częścią. Nie możesz tego zapomnieć.

Poczułem jeszcze większe ciepło na policzkach i miałem wielką nadzieję, że nie zauważył tego. Chyba jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane, bo uśmiech bruneta powiększył się, a ja czułem większe zażenowanie.

— Czy ja widzę rumieńce, Lou?

— Spadaj! Rozłączę się i nie będziemy już więcej rozmawiać!

— Jasne, Lou, jasne.

Helpline → larry ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora