Rozdział 11

758 74 41
                                    

Eren odwrócił się do mnie przez ramię i uśmiechnął się, pokazując swoje białe zęby, po czym zagryzł wargę. Złapał mnie za rękę i otworzył drzwi od jednego z pokoi. Wszędzie było ciemno, bo nie zapalił światła w korytarzu, ale to dodawało klimatu.

- To tu. - powiedział cicho i wciągnął mnie do środka. Zamknął nas na klucz i dopiero teraz zapalił światło. - Mój pokój! - klasnął w dłonie. - Czuj się, jak u siebie!

Pokój Erena nie był duży. Był solidnie posprzątany, a przyjemnie ciepłe barwy mebli i ścian były miłe dla oka. W wypustce w ścianie stało duże łóżko, na przeciwko niego biurko z laptopem i książkami, a obok szafa i lustro. Nic szczególnego, ale było przytulnie. Szczególnie łóżko było postawione w takim miejscu, że nie dało się nie wyczuć intymności i komfortu. Sufit układał się pod skosem, a szczególnie niska była odległość od materaca. Cóż, uroki pokoju na poddaszu.

- Przytulnie. - skomentowałem, rozglądając się wokół.

Eren znów objął palcami moją dłoń i pociągnął mnie w stronę łóżka. Usiadł na nim, a ja uczyniłem podobnie. Dopiero teraz zauważyłem kilka pluszaków, leżących na pościeli. Mój chłopiec najwidoczniej lubił przytulanki. Słodkie.

- Przytulnie tak, ale trochę tu pusto. Chcę przykleić na ściany trochę naszych zdjęć.

- Żadnych nie mamy.

- Ale będziemy mieć!

- Oczywiście. - przewróciłem oczami. - A teraz się pakuj i jedziemy do mnie.

- Oj, Levi... Aż tak nam się nie spieszy. - spojrzał na mnie figlarnie i znów przygryzł swoją dolną wargę.

- Co chcesz zrobić? - oblizałem się. Eren szybkim ruchem wślizgnął się na moje kolana, siadając na mnie okrakiem. Zarzucił mi ręce na ramiona, a ja objąłem go odruchowo w pasie.

- A ty?

- Oi, dzieciaku... Ty naprawdę chcesz skończyć z bolącym tyłkiem szybciej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

- Aż tak ci się podobam? - zachichotał i spojrzał mi w oczy.

- Cholernie.

- To korzystaj. - potarł nasze nosy o siebie i wyszczerzył się. - Jest miękkie łóżko...

- I twoi rodzice na dole.

- I grube ściany.

- Skoro tak... - pocałowałem go w żuchwę, aby zaraz zejść pocałunkami na jego szyję. - Nie będę się powstrzymać.

- Mmm... Levi... - westchnął i przymknął oczy. Odchylił głowę do tyłu i wplątał dłoń w moje włosy. - Co będziemy robić u ciebie przez weekend?

- No nie wiem... Może gdzieś pojedziemy. - zamruczałem w jego szyję i wysunąłem dłonie pod jego koszulkę. Dotknąłem jego miękkiej skóry i polizałem jego obojczyk. - Albo może jakieś zakupy...

- Chcę z tobą trochę poleniuchować. Bardzo ciężko pracowaliśmy w tym tygodniu.

- Owszem... I jeszcze ten stres przed moim spotkaniem z twoimi rodzicami.

- Tak... Ale polubili cię. Ty to masz gadane...

- Jak trzeba potrafię działać cuda.

- Zapamiętam.

To było ciężkie powstrzymywać się, kiedy byliśmy tylko we dwoje. Może rodzice Erena byli obok, ale moja ochota na robienie niegrzecznych rzeczy temu bachorowi sprawiała, że moje hamulce puszczały. Był piękny, w dodatku z minuty na minutę kusił mnie coraz bardziej.

Nieznajomy || RirenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz