4. Dziwny sen

187 13 1
                                    

Krótki, tajemniczy rozdział









******








Królowie demonów i Szatan zanieśli Rin'a do zamku, a następnie dali mu jego pokój. Tym, który zaniósł go do pokoju to Szatan, jednakże młodszy jeszcze się nie obudził. Pokój był dość przestronny, duży, choć nie było zbyt dużo dodatków. Jak się weszło to nieco na przeciw drzwi, po lewej stronie było łóżko, w śnieżnobiałą pościel, obok był stolik nocny, a nieco dalej po tej samej stronie granatowa kanapa nad którą było okno, i naprzeciw mały stolik. Po prawej stronie spora szafa na ubrania, obok półka na książki i inne rzeczy, a jeszcze dalej drzwi do łazienki. Bliżej drzwi był kominek, dalej biurko z krzesłem. W kominku był niebieski płomień, zaś lampa wisząca na suficie oświetlała pokój również niebieskim, ale znaczniej jaśniejszym niebieskim. Jednak na noc lampa oraz kominek były zgaszone. Dla Rin'a niewiadomo ile minęło, jednakże nadal spał, a przynajmniej tak mu się wydawało, choć mogła to też być prawda. Nagle usłyszał za sobą szelest. Cholera, nadal jest w tym lesie?! Węże go na pewno znajdą, zrobią sobie z niego swój obiad lub podwieczorek. Zaczął uciekać, ale zdawało mu się że biegnie w miejscu, nie oddalał się w ogóle od szelestu, który stawał się z każdą chwilą jeszcze głośniejszy niż przedtem. Nastolatek zdecydowanie był przerażony, tym razem także spadł z wysokości, po kilku przewrotach podczas spadania, w końcu wylądował, ponownie ubrudzony, świetnie. Gorzej być naprawdę nie może. Znów usłyszał szelest, sprawiło to, że dostał gęsiej skórki. W tym momencie usłyszał w swojej głowie głos. Nie. To był śmiech. Ktoś się z niego śmiał, i to bezczelnie.

- Kim jesteś?!

Brak odpowiedzi. Kilka razy nawoływał tego kto się śmiał, ale za każdym razem nie dostał odpowiedzi. Nie dość, że był przerażony, to jeszcze zły, nieznana mu osoba śmiała się kpiąco, z pewnością z tego co przechodził pół-demon. Oh, jakby oddał teraz wszystko za łóżko w tym brudnym dormitorium od Mephisto. Nie uważał, że było to niesamowite miejsce do mieszkania, ale lepsze to niż nic. Poniekąd klaun dotrzymał obietnicy danej Shiro i zaopiekował się bliźniakami. Ale jak? Cóż, tu już zbytnio się nie postarał. Wracając do tego śmiechu. Nie ustawał, a stawał się jeszcze wyraźniejszy.

- Kim jesteś do cholery?! Odpowiedz, albo...

Przestał się śmiać.

- Albo? Co możesz mi zrobić? Jesteś tylko zwykłym, słabym nastolatkiem, pół-człowiek, pół-rasa, nic nie znaczysz nigdzie, ani w Gehennie, ani w Assiah.

- Zamknij się! W Assiah mam brata i przyjaciół!

- Haha! Nie rozśmieszaj mnie! Chociaż już to zrobiłeś. Jaka komedia. Żałosny i śmieszny z ciebie dzieciak.

- Możesz się wreszcie zamknąć?! Kim jesteś?!

- Na ten moment nie podam ci prawdziwego imienia. Lecz na te chwilę, nazywaj mnie Judasz.

- Judasz...?

- Tak.

- Więc?! Czego chcesz?!

- Ja? Nic takiego. Pragnę cię ostrzec, że węże mogą mieć niezwykle trujący i szkodliwy jad dla pół-rasy, takiej jak ty. Leczony nie wykurasz się z tego tak szybko.

- A jak można się pozbyć tego jadu?

- Oh, jest kilka sposobów. Zioła dla demonów, a także nieco drastyczniejszy sposób. Wypicie krwi najbliższego członka rodziny. Twój brat niestety tego nie przeżyje, jest człowiekiem. Matka twoja nie żyje, a i tak była człowiekiem. Więc zostaje, możesz się domyślić.

Demoniczna RodzinaWhere stories live. Discover now