22. Prawa ręka, nowy oddział i nowi wrogowie

130 5 19
                                    

Cóż, wybaczcie że tak długo to trwało... Praca i inne problemy osobiste dają mi się we znaki, nawet już zrezygnowałam z prawa jazdy...

W każdym razie macie następny rozdział, postaram się w najbliższym czasie opublikować następny, i ogólnie w ogóle go napisać

Publikuje będąc w pracy, więc jeśli są jakieś błędy, niespójności, to przepraszam. Napiszcie mi w razie coś

To samo co do innych rozdziałów... Jeśli przeczytaliście od nowa wszystko, lub przeczytacie, będę wdzięczna za wskazanie błędów, albo niezrozumiałego tekstu. Przyznam, że nie wszystko jestem w stanie wypatrzyć 😅 Polska trudny język być XD




























__________________________________________


























Rin po wizycie Kyōki nadal nie bardzo rozumiał co się stało. Zauważył jednak, że zachowywała się trochę podobnie jak Shiemi i Izumo, kiedy się coś powiedziało. Czyli prawdopodobnie jak typowa dziewczyna. Kuro spojrzał na niego zaskoczony, a raz na drzwi, ale lekko się uśmiechnął.

- Rin, ja też nie rozumiem o co chodzi, ale myślę że Kyōka lubi cię na swój własny sposób.

Nastolatek podskoczył ze zdziwienia aż.

- He? Tak myślisz? Cóż, to znaczy jest fajna i ładna, trochę mi przypomina z uśmiechu mamę. To znaczy widziałem mamę tylko na zdjęciach, ale też miała przyjemny, jasny i współczujący uśmiech. Eee... Cóż...

Kiedy pół-demon tak rozmyślał, do jego pokoju nagle weszli jego bracia, nawet nie pukając. Weszli niczym do siebie, niesamowicie, zero prywatności.

- Astaroth, mówiłem żeby pukać. - Zganił go Egyn.

- Cicho, im szybciej tym lepiej.

- Jak zwykle niewychowani. - Prychnął Mephisto, a raczej Samael. - Przy okazji. - Uśmiechnął się podstępnie, podchodząc do Rin'a. - Coś się tak speszył? Spokojnie, to tylko my, nie żadna piękna niewiasta.

- Odwal się klaunie! - Rin chciał go uderzyć, ale Samael zniknął, pojawiając się obok drzwi między Beelzebub'em a Lucyfer'em.

Lucyfer westchnął, podchodząc do najmłodszego brata.

- Wybacz nam za wczoraj. Przez nas wpakowałeś się w kłopoty i przez to mogło ci się coś stać. Jesteśmy starsi i powinniśmy temu zapobiec. Przepraszamy. - Najstarszy z braci przeprosił za pozostałych, po czym spojrzał na Iblis'a.

Przez chwilę król ognia zastanawiał się o co chodzi, ale w końcu zrozumiał. Nie wiedział jak to ująć, więc chwilę stał jak słup soli, patrząc na Rin'a. Rin nie wiedząc co się dzieje, również zaczął się na niego patrzeć.

- Eh, ja... - Również podszedł do pół-demona, czochrając go po włosach. - Przepraszam, Rin.

- Ej... - Młodszy chciał odepchnąć rękę króla ognia, ale zrezygnował.

Pomyślał o tym czego dowiedział się w barze, na temat czwartego najstarszego króla demonów. Iblis miał żonę i dzieci. Więc potrafił się w pewien sposób obchodzić z młodszymi, a chcąc nie chcąc Rin był najmłodszy. Więc nie zrobił nic, żeby odepchnąć brata, lekko się zarumienił odwracając wzrok.

Demoniczna RodzinaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora