Rosaline Raeken!

122 13 32
                                    

I wanna sing a song, that'd be just ours
But I sang 'em all to another heart
And I wanna cry, I wanna fall in love
But all my tears have been used up

Poranna mżawka zwiastująca deszczową i pochmurną pogodę przez resztę dnia dostatecznie obudziła naszego bohatera. Nie było już szans, że na powrót zapadnie w sen.

Patrzył teraz z zainteresowaniem w oczach na ścigające się po szybie krople deszczu. Kibicował najmniejszej i najzwinniejszej z nich. Szło jej najlepiej, a jej stosunkowo niewielkie rozmiary pomagały zręcznie wymijać przeszkody w postaci innych kropel. Gdy już milimetry dzieliły ją od mety, czyli ramy okna, inna kropla biorąca udział w wyścigu, zatrzymała się na środku "drogi". Faworytka Theo za późno to zauważyła i "wjechała", a raczej wpłynęła w nią, przegrywając tym samym wyścig.

Theo zły na przebieg zdarzeń, kontynuował szukanie czegoś na czym mógłby zawiesić wzrok, czekając aż Liam się obudzi. Nie chciał wstawać z łóżka, bo mógłby go obudzić. Wiedział jaki ten dzieciak ma rozwinięty zmysł słuchu. W końcu młody był betą.

Dlatego najciszej jak potrafił podniósł się do siadu. Gdy zdjął ręce z materacu, łóżko lekko zaskrzypiało wydając nieprzyjemny dla ucha dźwięk, co w rezultacie naruszyło sen Liama. Przetarł lekko nos, wciąż mając zamknięte oczy i chyba na powrót zasnął. Theo nie był tego pewien więc zaciskając szczękę, siedział nieruchomo i czekał aż nabierze całkowitej pewności.

Widząc, że Liam nie poruszył się od dobrych 5 minut, a jedynie jego klatka piersiowa rytmicznie podnosiła się i opadała, rozluźnił się.

Przeszło mu przez myśl, by wyjrzeć przez okno na rosnący na przeciwko domu las, ale jego aktualna pozycja szybko wybiła mu ten pomysł z głowy.

Westchnął zrezygnowany. Tracił powoli nadzieję na możliwość urozmaicenia tego nudnego poranka, gdy w tej samej chwili coś zaczęło migać w pokoju. Szybko znalazł tego źródło i był nim telefon Liama. Z każdym powiadomieniem smartfon włączał się na parę sekund, ukazując ekran blokady i nieprzeczytane powiadomienia, po czym nieużywany, gasł.

Zapragnął wziąść go do ręki. Przeczytać wiadomości Liama. Sprawdzić kogo jeszcze rani. Odkryć jego sekrety. W porę się jednak powstrzymał. Przecież szanuje jego prywatność, nie będzie grzebać mu w telefonie.

Właśnie, Liam, pomyślał prawie od razu Theo i rzucił oskarżycielki wzrok na niego, mimo że wciąż spał. W jednym momencie przypomniał sobie wszystko z poprzedniej nocy. Ich kłótnie, którą w końcu przegrał, jego własną uleglość i seks. Znowu to samo.

Miał już po dziurki w nosie bycia kimś, z kim można się dobrowolnie przespać, a potem zachowywać się tak, jakby się go nie znało. On też miał przecież uczucia.

Liam nigdy nie brał go i jego słów na poważnie ilekroć Theo powtarzał mu, jak chorą relacje mają. A może nawet ich nie słuchał? Był zwykłym manipulatorem, który wykorzystywał Raekena. Tylko kiedy to się zaczęło? I dlaczego?

- Zostań, proszę

Zatrzymał się od razu po usłyszeniu tych słów. Nienawidził siebie za to w tym momencie. Powinien był po prostu wyjść i zamknąć za sobą drzwi, zostawiając za nimi zdruzgotanego Liama.

- Dlaczego mam zostać?

- Bo cię potrzebuję

Theo uśmiechnął się bez emocji.

- Nieprawda, nie potrzebujesz mnie. Potrzebujesz czegoś do zapchania dziury pozostawionej przez Hayden. A ja godzę się na bycie tym czymś.

voyage per gènesDonde viven las historias. Descúbrelo ahora