Rozdział 7

972 74 9
                                    

Moja wena spadła
doszczętnie do zera

¶Sasuke

Obudziłem się przez hałas... jakby się coś stukło, prawdopodobnie pochodzący gdzieś blisko. Wstałem niczym popażony, odrazu wychodząc z pokoju. Porozglądałem się, widząc drzwi do pokoju Naruto otworzyłem je... no nie całkiem, bo byli zamknięte. Zapukałem, bo być może jeszcze śpi, ale bardzo nie pokoił mnie ten hałas. Gdy nikt, nic nie odpowiedziało, kopnąłem je z całej siły, ale nic. Spróbowałem drugi raz i na szczęście się otwarli. Wszedłem już przez drzw... Yyyy chyba jednak nie,
bo ich już nie ma, ale ważniejszy jest Naruto niż jakieś drzwi. Gdy wszedłem zauważyłem, że blondyn jeszcze śpi, ale zastanawia mnie ten hałas. Podszedłem bliżej zauważając, że odłamki szkła leżą na podłodze, spojrzałem przed siebie, a tam wybita szyba. Ale, że to nie obudziło tego śpiocha Naruto, kurde tego to ciężko obudzić. Zajżałem delikatnie za okno, by się nie okaleczyć, widząc tam małego chłopczyka. A jest to Konohamaru.

Mały szczyl zawsze musi sprawiać problemy.

Wyszedłem z pokoju blondyna idąc do Neji'a, który pewnie teraz gra w karty z Kibą i Sai'em. Gdy zauważyłem ich właśnie tam gdzie się spodziewałem to mnie nie zbyt to zdziwiło. Wszyscy leżeli na ziemi, kompletnie pijani, a na stole przed nimi były rozłożone karty i alkohol. Podszedłem do nich, kopiąc ich tym samym budząc.

— C-co się dzieje? Panie daj pospać.

— K*rwa wstawać! Debile jedne!— Krzyknąłem na cały głos, by ich dobrze przebudzić

Neji wstał niczym popażony słysząc mój głos, a oni dalej się wylegiwali na podłodze.

— Kurde wstawajcie.— Odparł Neji szturchając wszystkich po kolei.— Wstawajcie! Nie słyszycie? Książe tu jest.

Odrazu jeden i drugi obudzili się jak na zawołanie gdy usłyszali z kim mają doczynienia.

— Więc... Pijaki jedne! Jeden taki bachor wybił szybę w oknie w pokoju Naruto! A wy się bawicie w najlepsze! Mogło mu się coś stać! Debile!— Wykrzyczałem bijąc ich po łbach.

— Przepraszamy i obiecujemy, że się to więcej nie powtórzy.— Powiedzieli wszyscy w tym samym czasie.

— Teraz idźcie i to posprzątajcie!

¶Naruto

Obudziłem się w tym samym czasie co wszedli Neji, jakiś jeszcze jeden chłopak i ten cały Sai. Wstałem do siadu patrząc na nich, po czym do pokoju wszedł jeszcze Sasuek. Co się dzieje.... K*rwa gdzie są moje drzwi?!

— Yyy... Co się stało z moimi drzwiami?— Zapytałem zdziwiony jak i zdruzgotany, tym co tutaj się zadziałało, nawet szyba w oknie jest pęknięta... Yyy jej to już doszczętnie nie ma.

Kurde tu jakieś napady były robione.

— No to ogólnie taki bachor wybił Ci szybę, a ja drzwi.

— Jakie dziecko?— Zapytałem lekko wściekły.

— Prawdopodobnie Konohamaru, on lubi rozrabiać.— Odpowiedział Sai, patrząc na mnie.

Wstałem z łóżka, widząc jak Sai wraz z Neji'em sprzątają odłamki szkła. Podszedłem do Sasuke patrząc mu w oczy.

— Wiesz gdzie może być ten chłopak?— Zapytałem kierując słowa do Sasuek.

— Wiem, ale może najpier...

— Później się ubiorę, teraz do niego idziemy.— Odparłem przerywając i widząc na sobie złowieszczy wzrok Neji'a, chyba przez to, że przerwałem księciowi.

Wraz z Sasuek wyszliśmy z pokoju, kierując się krokami Uchihy. Przez cały ten czas, myślałem co powiedzieć temu dzieciakowi.

SasuNaru a/o/bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz