{12} Have my own pet.

3.5K 413 13
                                    

- Dalej, Nino - ponaglił brunetkę gdy ta wolno szła w kierunku drzwi. Wciąż bez potrzeby spieszył się w każde miejsce a Nina po prostu za nim nie nadążała, ani za tempem, które narzucił z wykonywaniem punków z jej listy. Mimo to nie miała zamiaru narzekać.
- Co to za niespodzianka? - zapytała kiedy tylko blondyn położył jej torbę przy wejściu. Nic nie wspomniał, że podczas krótkiego pobytu swojej przyjaciółki w szpitalu dokończył remont jej sypialni i zrobił coś jeszcze. Podjął ważną decyzję bez jej zgody, ale wciąż trzymając się listy, którą zapisała.
- Gdybym Ci powiedział przestałoby to być niespodzianką, nie uważasz? - spytał a jego brwi niemalże automatycznie powędrowały ku górze. Trudno było zaprzeczyć takiemu argumentowi, dlatego Nina nie myśląc dłużej weszła do swojego pokoju zamierając w progu, na samym wejściu. Pokój nie wyglądał, tak jak go "zostawiła" a był dokończony. Każdy z mebli odnalazł swoje miejsce, będąc złożonym a nie pozostając w częściach. Każde zdjęcie, jakie wybrała kilka dni temu wisiało już na ścianie przypięte na klamerki, które tak jej się podobały. Ashton dodał też kilka fotografii przedstawiających ich razem. Tak na wszelki wypadek gdyby nie chciała w późniejszym czasie powiesić żadnego zdjęcia na którym był. - Twoi rodzice mi pozwolili a nawet pomogli - wyszeptał uśmiechając się szeroko gdy dziewczyna z ogromną uwagą przyglądała się każdemu szczegółowi. Od klamerek ze zdjęciami po zwykłe poduszki na nowym łóżku, które zakupił dla niej jej tata.
- Poprosiłeś ich o to? - zapytała dostrzegając jak bardzo dumny z siebie jest w tej chwili Ashton.
- Współpracowaliśmy. W efekcie twój tato kazał mi do siebie mówić Tom i stwierdził, że byłbym dobrym materiałem na zięcia - odparł dumnie Irwin gdy brunetka wciąż śmiała się pod nosem.
- Ostatnią część zmyśliłeś, co? - zadała kolejne pytanie unosząc brwi ku górze.
- Naprawdę tak powiedział! - zaprotestował blondyn a następnie wyszedł na chwilę z pokoju by wpuścić do niego malutkiego szczeniaczka. Pies miał białą sierść a na niej dwie czarne łatki przez co chwilami przypominał małą pandę. Ashton zadbał nawet o czerwoną kokardkę, która zdobiła jego szyję.
- Punkt dwunasty. Już wiesz jak go nazwiesz? - spytał gdy dziewczyna ujęła w swoje dłonie malutką śnieżnobiałą ( choć zabrudzoną przez dwie plamy ) kuleczkę w dłonie.
- Harrison - rzuciła bezmyślnie a Ashton prychnął pod nosem śmiejąc się cały czas.
- No proszę Cię, Nino.
- Okay, więc może Zeus. - odparła gładząc sierść zwierzaka jednak Ashton ponownie zaniósł się śmiechem. Taki drobny piesek nazwany tak dostojnym imieniem.
- Zeus? Jak Bóg z mitologii? - zapytał uderzając się z otwartej dłoni w czoło.
- Zeus, raczej jak pies Logana Thiblauta ze Szczęściarza, Nicholasa Sparksa - oznajmiła pstrykając w nos przyjaciela - oh, albo Mozart. Uwielbiam Mozarta.. albo Frodo.
- Władca pierścieni? - zapytał blondyn udając, że ziewa co sprawiło, że jeszcze bardziej zdenerwował dziewczynę.
- Przecież nie nazwę go Ashton - zaprotestowała kładąc pieska na pościeli na łóżku. Bawiąc się z nim wciąż rozmyślała nad tym jak mogłaby nazwać pupila. Mimo, że była bardzo kreatywną osobą i marzyła o psie od dłuższego czasu nie wybrała dla niego imienia wcześniej i teraz także nic nie wpadło jej do głowy na szybko.
- Wiesz, na drugie mam Fletcher - dodał uśmiechając się szeroko a brunetka jedynie przewróciła oczyma spoglądając na przyjaciela dziwnie.
- Fletcher? Oh, to brzmi.. całkiem nieźle - wyznała w końcu a blondyn zrobił kilka kroków przez co stanął przed dziewczyną patrząc jej prosto w oczy.
- A tak poza tematem to... w piątek o siódmej mamy samolot do Paryża - zaczął gdy tylko usiadł obok niej.
- Zaczyna się nasz romantyczny weekend? - zapytała dziewczyna śmiejąc się pod nosem a blondyn pokiwał głową energicznie.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak fajnie będzie - powiedział uśmiechając się szeroko.
- Dziękuję - wyszeptała gdy tylko Ashton zamknął ją w swoim uścisku. Zamknęła powieki przez chwilę zapominając o otaczającym ją świecie. Wierzyła, że kiedy jest z nim nic złego nie może się przydarzyć. Zupełnie tak, jakby wierzyła, że Ashton obroni ją przed złem i że najbezpieczniejsza jest w jego ramionach. Ale to była jedna, ogromna bzdura. Nie mogła w to wierzyć, bo to nie mogło okazać się prawdą. W przeciwnym razie jeszcze bardziej bolesne byłoby dla niej odtrącenie go i umieranie z daleka od niego. Bez możliwości powiedzenia mu, że już za nim tęskni, że był bardzo ważną postacią w jej życiu.

before I die ◇ irwin.Where stories live. Discover now