{30} Shoot a gun.

2.4K 297 7
                                    

- Wiesz co, nie. Próbuję to zrozumieć, ale nie potrafię - odezwał się nagle blondyn - dlaczego?

- To proste. Nigdy tego nie robiłam i chciałabym zobaczyć jak to jest - odpowiedziała dziewczyna siadając na kanapie, zaraz tuż obok niego.

- Ale nie masz zamiaru mnie zabić, prawda? - spytał poważnie, choć jego decyzja była już nieodwołalna. Zakupił karnet, dwugodzinny wstęp na strzelnicę, gdzie często bywał jeszcze kilka miesięcy temu z chłopakami. Dokładnie wtedy, gdy Colton oświadczył, że złożył podanie do szkoły policyjnej. Ashton zazdrościł mu nie tyle wyboru i tego, że rodzice dali mu wolną rękę co do wyboru szkoły, ale tego, że miał "pomysł" na siebie, czego Irwinowi zawsze brakowało. Chłopak według swojego ojca miał zostać lekarzem, co kompletnie mu się nie podobało, jednak kiedy poznał Ninę pomyślał, że fajnie byłoby ratować życie takich osób jak ona. Poza tym polubił szpital, zwłaszcza oddział dziecięcy a dwa pierwsze lata studiów nie były tak okropne.
- Miałam, ale miałeś o tym nie wiedzieć - powiedziała poważnie gdy zaczęła malować swoje paznokcie.
- Nino.
- Przecież żartowałam, głupku - powiedziała śmiejąc się cicho i ucałowała policzek blondyna. - Myślę o Teddy'm. Jeśli jego babcia umrze trafi do domu dziecka.
- Możemy się nim zająć - wtrącił Ashton - twoja lista..
- Nie jestem gotowa, żeby zostać pełnoetatową mamą sześcioletniego chłopca - powiedziała cicho. Doskonale wiedziała, że Theodore nie był poważnie chory. Całe życie musiał na siebie uważać, ale nie wymagał wiele opieki. Przynajmniej nie więcej niż przeciętny sześciolatek. Ale mimo to obawiała się tego kroku. I wymyślała miniony argumentów przeciw, mimo ze kochała tęgi chłopca jak własnego brata.
- Wystarczy, że byłabyś jego opiekunką. Ale myślałem o tym, żebym to ja go zaadoptował - powiedział cicho blondyn patrząc na miętowy lakier do paznokci w dłoni Niny.
- Ty? To moja lista - zaprzeczyła śmiejąc się pod nosem - poza tym jego babcia żyje, ale rozmawiałam z lekarzem i to tak jakby trochę policzone, miała udar - odpowiedziała poważnie a następnie odłożyła niewielką buteleczkę na stolik.

*

- Rany, naprawdę nigdy nie strzelałaś? - spytał blondyn gdy Nina kolejny raz strzeliła niedaleko serca kartonowego człowieka. A poprzednio w jego głowę. - Zacznę się ciebie bać i sprawdzać czy jak kładziesz się do łóżka nie masz przy sobie broni - zażartował gdy Nina zdjęła słuchawki z uszu.

- Byłam kilka razy na strzelnicy. Z tatą. Ale nigdy nie strzelałam z pistoletu - odpowiedziała zabezpieczając broń i odłożyła ją na bok. - Naprawdę pomyślałeś o adoptowaniu Teddy'ego?

- Dlaczego nie? Przywiązałem się do niego. - odpowiedział gdy oboje opuścili pomieszczenie a następnie i strzelnicę.

- To poważna decyzja, Ashton.

- Ostatnio każda decyzja jakiej dokonuję jest bardzo poważna - odpowiedział obejmując ją ramieniem. - To zabawne jak wiele w moim życiu zmieniła decyzja o powrocie do domu po pijanemu. Gdyby nie to nie byłoby wypadku, nie dostałbym kary, nie zostałbym wolontariuszem - oświadczył szukając w kieszeni spodni kluczyków od samochodu.
- Nie poznałbyś Teddy'ego i nie zaadoptowałbyś nigdy dziecka - wtrąciła brunetka.
- Wtedy nie chciałem mieć dzieci. W ogóle nie chciałem niczego, nie myślałem o związkach, ale poznałem ciebie - wyszeptał kiedy Nina zatrzymała się przy aucie należącym do Irwina. Ashton ułożył swoje dłonie po obu stronach bioder dziewczyny tym samym lekko trącając jej nos swoim.

- A teraz? Jak jest teraz?

- Czasem myślę o tym wszystkim poważniej niż powinienem - odpowiedział odgarniając kosmyk jej włosów za ucho.

-

Okay, są słodcy :( macie rację, ktoś tu chce dziecko xd

Jeszcze coś, dziś, ktoś? xd

before I die ◇ irwin.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz