24

3.3K 106 1
                                    

Ivan

oczami chłopca

- Uważaj na siebie, synku. Wróć przed zachodem słońca, dobrze?

- Jasne, mamo! Przyjdę za kilka godzin!

Było lato. Słońce przygrzewało, co nie było codziennością w miejscu, w którym mieszkałem. Razem z Antonem, moim przyjacielem z sąsiedztwa, korzystaliśmy z każdej chwili wakacji. Za dwa tygodnie mieliśmy wrócić do szkoły, czego obaj nie chcieliśmy. 

Wsiadłem na rower i odjechałem w stronę domu Antona. Pomachałem mamie i ruszyłem przed siebie.

Dojazd do domu Antona zajął mi kilka minut. Rzuciłem rower na trawę przed jego domem, po czym podszedłem do drzwi. Zapukałem dwukrotnie, jak miałem w zwyczaju to robić, po czym cofnąłem się dwa kroki w tył i z rękoma splecionymi za plecami czekałem, aż ktoś mi otworzy.

Nigdy nie czekałem na kumpla długo. Anton zbiegał do mnie po schodach w ciągu kilku chwil. Tym razem jednak czekałem już chwilę, a ze środka nie słyszałem żadnych dobiegających dźwięków.

- Anton? Jesteś w domu?

Umówiliśmy się na dzisiaj. Gdyby Anton gdzieś wyjeżdżał, powiedziałby mi o tym. Mimo, że mieliśmy tylko dwanaście lat, byliśmy słowni. Anton znał wszystkie moje tajemnice, a ja znałem jego sekrety. Wszedłbym za nim w ogień, gdyby coś mu groziło i byłem pewien, że Anton zrobiłby to samo dla mnie.

Postanowiłem przejść na tył ogrodu. Wspiąłem się na niski płot, po czym zeskoczyłem na drugą stronę. Od razu podszedłem do tylnych drzwi i gdy już miałem zamiar zapukać, stanąłem w miejscu jak sparaliżowany.

Przez okienko widziałem dwa ciała leżące na podłodze. Były to martwe ciała rodziców Antona. Mój przyjaciel z kolei był związany. Ręce miał wykręcone za plecy i związane sznurem, a nogi miał skute w kostkach. Na ustach miał taśmę, która go kneblowała. Jakiś osiłek w czarnym stroju i kominiarce na głowie trzymał wijącego się Antona, który patrzył z niedowierzaniem na martwe ciała swoich rodziców. Swojej jedynej rodziny.

Cofnąłem się przerażony. Chciałem uciec, ale jednocześnie pragnąłem pomóc przyjacielowi. Los zakpił sobie ze mnie, gdy cofając się, potknąłem się i spadłem z głośnym hukiem. Jeden z osiłków wyszedł na zewnątrz. Zobaczył mnie i przeklął po rosyjsku. Chwyciwszy mnie za kark, podniósł mnie z ziemi. Byłem tak przestraszony, że z moich ust nie wydostało się ani słowo. Chciałem krzyczeć i zaalarmować tym samym sąsiadów, ale na nieszczęście najbliżsi sąsiedzi mieszkali kawałek drogi stąd. Gdyby nawet mnie usłyszeli, pomyśleliby sobie, że bawiłem się z Antonem. Nikt nie wziąłby prośby o pomoc takiego dzieciaka na poważnie. Ludzie mogli mówić inaczej, ale ja znałem prawdę. 

- Kurwa, zobacz. Przypałętał się tu taki mały skurwiel.

Mężczyzna rzucił mnie na podłogę. Trzasnął za nami drzwiami. 

Podpełzłem do Antona. Chciałem go rozwiązać, ale zanim do niego dopadłem, jeden z osiłków chwycił mnie brutalnie za ramiona i wykręcił mi ręce za plecy. Związał mi je mocno ostrym sznurem, a gdy już byłem unieruchomiony, kopnął mnie w brzuch, aż zgiąłem się w pół. 

- Tania siła robocza. Jego też możemy zabrać. 

Patrzyłem błagalnie w oczy Antona. Mój przyjaciel był przestraszony, podobnie jak ja. Byłem starszy od Antona o kilka miesięcy. Czułem się jak jego starszy brat, który miał obowiązek go chronić. 

- Nie! Nie zabierajcie nas!

- Zamknij mordę, gówniarzu. Wytresujemy cię tak, że będziesz na każde nasze skinienie.

DeceiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz