Rozdział VIII ''Chwilowy spokój''

376 9 27
                                    

Nad ranem oboje wciąż leżeli razem tuż obok siebie. Dziewczyna jeszcze sobie drzemała, z głową i ręką na piersi Robba, podczas gdy on delikatnie przeczesywał jej rozpuszczone włosy ręką, uśmiechając się przy tym.

— Kochanie, już ranek... — odezwał się, całując ją w głowę przez włosy.

— Trudno. — przerzuciła zgiętą nogę za biodra chłopaka i obróciła się na brzuch, by na niego spojrzeć, bawiąc się przy tym ręką jego włosami na klatce piersiowej. — Mogłabym tak przeleżeć cały dzień.

Czuła radość po tym, co stało się ostatniej nocy, ale też... Swego rodzaju wolność. Nikt jej nie odbierze tego co się stało, nikt tego nie zmieni, a dodatkowo była to jej decyzja. To ona zdecydowała z kim chce dzielić takie chwile i bardzo ją to cieszyło. Pierwszy raz w życiu czuła taki rodzaj wolności i nie chciała już wracać do życia, gdzie ktoś za nią decydował...

— Świat nie poczeka. — stwierdził, obejmując ją ramieniem.

— Poczeka. — uśmiechnęła się, unosząc trochę na ramieniu. — Kilka minut go nie zbawi.

— W kilka minut może się zdarzyć bardzo wiele. — podniósł się do siadu, wciąż trzymając ją blisko siebie. — Można obalić króla i zmienić świat. Albo... Można się ożenić z kobietą, którą się kocha.

— Wilczku... — zaczęła, ale nie skończyła, gdy rzucił się na jej szyję zupełnie jakby chciał ją rozszarpać jak prawdziwy wilk. — Robb, uduszę się! — zaczęła się śmiać, tym bardziej kiedy znalazł wrażliwe na łaskotanie miejsca na jej ciele. — Przestań! — przewróciła się na plecy, a on za nią. Śmiała się tak długo, aż drażnienie tak jej ciała nie zmieniło się w całowanie szyi i delikatnie wodzenie dłońmi po ciele. — Mam nadzieję, że masz jakiś szal albo coś w ten deseń, bo spodziewam się, że moja szyja jest już cała czerwona.

Przerwał i podniósł się na ramionach, przyglądając się badawczo dziewczynie. Być może zobaczenie czy szyja faktycznie jest w czerwonych plamach powinno zająć trochę krócej, ale cóż... Nie mógł się powstrzymać, kiedy tuż pod nim leżała piękna, naga kobieta.

— Wcale nie tak bardzo. — stwierdził w końcu, bawiąc się jej jasnymi włosami. — Nie barw ich, wyglądają dobrze takie, jakie są. — dodał, patrząc się na nią z uśmiechem.

— Szkoda tylko, że nie mam takich loczków. — zaśmiała się, wplatając dłonie we włosy Robba. Były tak miękkie, jak sobie to wyobrażała.

— Wyobrażam sobie małą, roześmianą dziewczynkę ze srebrzystymi loczkami i jasnymi oczami. — powiedział, pochylając się jeszcze trochę nad dziewczyną i pocierając lekko swoim nosem o jej.

— Obawiam się, że jak byłam dzieckiem też nie miałam lok...

— Chodzi mi o naszą córkę. — przerwał jej, kładąc się obok Amy na boku.

Musiała przyznać, że zaskoczył ją tym stwierdzeniem, ale... Jej samej też przed oczami stanęła wizja takiej dziewczynki, ich córeczki.

Nie wybiegała aż tak bardzo w przyszłość, jednak mogła śmiało powiedzieć, że był chyba pierwszą osobą, z którą chciałaby się związać i założyć rodzinę. Poznała w swoim życiu mnóstwo Lordów, którzy chcieliby pojąć ją za żonę, ale wiedziała, że traktowaliby ją jak trofeum. Byłaby ich kluczem do królewskiego dworu i wygodniejszego życia.

A teraz była daleko od tego wszystkiego. Nie była księżniczką, była zauroczoną - być może nawet zakochaną - kobietą.

— Chciałeś powiedzieć: Twoją małą księżniczkę. — przewrócił oczami, zjeżdżając ręką do jej brzucha. — Może kiedyś ją dostaniesz, swoją księżniczkę z kręconymi, srebrnymi włosami. — dodała, kładąc swoją dłoń na tej jego na swoim brzuchu. Jak zawsze nieco przerażała ją myśl o ciąży i macierzyństwie, tak teraz zaczynała patrzeć na to z innej strony, tej pozytywnej.

Brzask Północy || Robb Stark [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz