4||

26 5 15
                                    

Co prawda niedługo po zjedzeniu obiadu, Seoho uprzejmie podziękował za gościnę i opuścił w pośpiechu mieszkanie pani Kim, nie chcąc zbytnio wtrącać się w życie prywatne jej wnuka, który definitywnie nie chciał być swatany z kimkolwiek i szukać sobie przyjaciół na siłę. Seoho rozumiał to, nawet jeśli pozostałą część jego zachowania już wcale. Z wielką ulgą wrócił do swojego lokum, gdzie od razu zostawił wszystkie swoje rzeczy w przedpokoju a sam wskoczył na swoje łóżko, aby odetchnąć od wszystkiego. Nawet nie zorientował się, kiedy zasnął przez ilość emocji i obudził się o czwartej nad ranem, biegając później nerwowo po mieszkaniu oraz sprzątając, co w teorii miał zrobić wczoraj.

Zdążył się odświeżyć i przebrać do siódmej rano, a później zrobił sobie szybkie śniadanie oraz kawę, siedząc przy otwartym oknie, podziwiając chłodny krajobraz po ostatnim deszczu. Zapatrzył się w kałuże na tyle, że nie zorientował się, iż jego kawa była już zimna a jajecznica również się dawno ostudziła. Dopiero kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, Lee oprzytomniał, zrywając się gwałtownie z krzesła, żeby otworzyć i wpuścić potencjalnego gościa.

W teorii Keonhee był raczej zajęty przez większość weekendu, aczkolwiek blondyn potrafił zmieniać wielokrotnie zdanie oraz zamiast kończyć na randce z Youngjo, siedział i popijał razem z Seoho soju, aczkolwiek nie o tak wczesnej porze. Równie dobrze mógł spodziewać się akwizytora czy kogoś z pracy, jednak kiedy ujrzał przed sobą Geonhaka, poczuł jak jego nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa razem z jego umysłem.

Kim trzymał w dłoni doniczkę z czerwoną pelargonią, którą Seoho mógłby powiesić na swoim balkonie i ozdobić swój mały zakątek na świeżym powietrzu. Zapytał się najpierw, czy może wejść i dopiero po jego zezwoleniu wszedł do środka, wręczając mu symboliczną roślinę, dziękując za wczorajsze wstawienie się, kiedy jego babcia zaczęła mówić o Suyun. Lee uśmiechnął się lekko i wziął doniczkę do ręki, żeby od razu postawić ją na balkonie, więc przeprosił na chwilę Geonhaka, po czym wrócił niecałą minutę później. Zapytał się, czy może mu zrobić coś do picia, jednak tamten podziękował, tłumacząc że przed chwilą już był w kawiarni i wypił jedną filiżankę espresso. Mimo to Geonhak usiadł w jego salonie i zastanawiał się, jak jeszcze może podziękować Seoho za jego wczorajsze słowa, które może były drobnostką, lecz dla tamtego znaczyły bardzo wiele.

— Moja babcia naprawdę myśli, że jeśli z Suyun mamy jeden wspólny temat, to ja jej zacznę przynosić kwiaty tak jak ten twój przyjaciel swojemu chłopakowi i będziemy żyć długo oraz szczęśliwie... — westchnął ciężko — Nikt chyba tego nie chce zrozumieć, co najwyżej ty...

— Ona po prostu chce dla ciebie jak najlepiej — stwierdził, trzymając w dłoni butelkę cytrynowej wody bez dodatku cukru — Nie złość się przez to, z czasem da ci spokój...

— Mam taką nadzieję, zwłaszcza że nie do końca chciałem tutaj wracać — przyznał.

— To czemu jednak nie zostałeś tam, skąd przyjechałeś? — zapytał czarnowłosy, zastanawiając co spotkało Kima po liceum. Nie interesowało go to kiedyś, ale kiedy nagle tamten do niego nie żywił żadnej urazy i jeszcze go dowiedział, miał ochotę zadawać więcej pytań, aby jakoś zrozumieć jego zachowanie.

— Studia aktorskie mnie przerosły... To już nie takie proste jak kółko zainteresowań w liceum, do którego chodziłem... — wspomniał ze smutkiem w oczach, zaskakując Seoho z każdym kolejnym słowem — Niby radziłem sobie nieźle, ale jakoś po wypadku nie jest tak samo... Moja pamięć jest, jaka jest i nie widziałem sensu kontynuować moich marzeń? Ja nawet nie wiem, czy to było moje marzenie... Straciłem pamięć i musiałem poznać siebie na nowo, więc ciężko mi powiedzieć, czy to jestem naprawdę ja...

Serce Seoho skruszyło się na drobne kawałki, słysząc o tragedii, jaka dotknęła jego rywala z liceum. Chłopak o grafitowych włosach nagle wzbudzał w nim litość i żal, patrząc smutno prosto w jego oczy, próbując powstrzymać łzy. Życie Kima brzmiało jak jedna wielka tragedia – mimo dobrego początku związanego z dostaniem się na wymarzone studia, nagle dwa miesiące przed rozpoczęciem nauki na uniwersytecie, chłopak razem z matką są uczestnikami kolizji z pijanym kierowcą, który przypłacił swoim oraz tamtej kobiety życiem. Geonhak w ciężkim stanie trafił do szpitala i jakimś cudem przeżył, tracąc swoje wspomnienia, które odbudował z pomocą ojca oraz babci, zanim wyjechał do innego miasta, gdzie aktorstwo i teatr przestały być jego całym życiem oraz zostały zepchnięte na drugi plan.

Seoho poczuł się idiotą, kiedy zrozumiał, że niepotrzebnie w liceum z nim walczył o głupią rolę w przedstawieniu a potem rozpowiadał o nim same złe rzeczy. Co prawda Geonhak nie zdawał sobie z tego sprawy i widział w Seoho miłego chłopaka z osiedla jego babci, aczkolwiek Lee nie miał pojęcia, co z tym wszystkim zrobić. Nie miał ochoty kłamać chłopakowi w żywe oczy i się z nim zadawać, lecz jednocześnie było mu okropnie przykro patrzeć na jego ból, z którym przyszedł się podzielić.

Ostatecznie powiedział, że Kim może liczyć na niego w każdej chwili i nie musi się przejmować zachowaniem swojej babci, przecząc samemu sobie. Geonhak nagle stał się bardziej pogodny i jak drobny promyczek Słońca, dziękował Lee za wszystko, mając nadzieję iż będą się czasem widywać, chociażby w kwiaciarni, kiedy będzie przechodzić po kwiaty. Lee przytaknął, nienawidząc siebie coraz bardziej z każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniem, które zaprzeczało jego myślom. Na szczęście chłopak nie siedział u niego za długo. W końcu stwierdził, że pójdzie zobaczyć, czy pani Kim nie potrzebuje pomocy i zniknął za drzwiami, dając Seoho chwilę spokoju na przemyślenia.

Miał ochotę zadzwonić do Keonhee i zapytać się czy nie znajdzie dla niego chwilę, lecz Lee sam wyczuł idealny moment, kiedy Seoho już miał wybierać do niego numer. Natychmiastowo odebrał, mając nadzieję, że raz w życiu to jego przyjaciel mu pomoże, aniżeli na odwrót.

— Seoho, Seoho, Seoho, nie uwierzysz, co się wczoraj stało — zaczął podekscytowany Hee, nie pozwalając dojść Lee do głosu — Dałem Youngjo ten bukiet i on w nagrodę zabrał mnie do jakiejś restauracji a potem na koncert w małym klubie? Matko jedyna, przecież ja się tego nie spodziewałem. Co prawda wypiłem trochę za dużo i sko-

— Keonhee jest ósma rano i nie zamierzam słuchać, gdzie wyście skończyli po tym koncercie... Teraz to ja potrzebuję twojej pomocy a nie opowieści — mruknął do słuchawki, przerywając bezlitośnie swojemu przyjacielowi.

— Jak wolisz... Co prawda Youngjo chyba śpi, ale mogę na chwilę przyjechać, to może do tego czasu nie wstanie, bo mieliśmy dzisiaj jechać na zakupy... Chodzi o tego chłopaka z kwiaciarni?

Seoho prawie nie przywalił pięścią o stół, ale to tylko dlatego, że Keonhee znał swojego przyjaciela aż za dobrze.

Plastic Flower || SeoDoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora