4. Stare i nowe przyjaźnie

105 7 169
                                    


Wraz z pogodnym porankiem całe miasto powoli budziło się do życia. Trzy lokatorki akademika jadły śniadanie złożone ze słodkich rogalików, owsianki i ciemnego chleba z twarożkiem, czy wędliną- do wyboru, do koloru. Stypendystka myślała z lekkim stresem o nadchodzącym dniu. Z drugiej strony cieszyła się jednak.

-Karo, jak tam, razem pojedziemy na galę rozpoczęcia, co nie?- upewniła się jak zawsze wesoła Anne-Marie.

-Jasne! Jesteś rozpromieniona jak skowronek.- zauważyła Karolina.

-Nie mogę się doczekać spotkania ze znajomymi z roku. Nowe wyzwania, nowe możliwości. Anne-Marie zawstydzi Osmanów i podbije Wiedeń w jeden dzień!- uniosła dumnie rękę, jakby miała dowodzić armią.

-Więc mianuj mnie swoim marszałkiem. Z chęcią Ci pomogę, żeby się przełamać.- westchnęła gdańszczanka.

-Ee, Karo, co jest, czyżbyś była nieśmiała? Nie zauważyłam.- odparła troskliwie Filipinka.

-Żeby tylko. Boję się, że mój niemiecki nie będzie idealny.-oparła z rezygnacją czoło o dłoń.

-Daj spokój, mówisz świetnie. Nie łam się, tylko zagraj nam coś.- zachęcała współlokatorka.

-Ale.. teraz?-zdziwiła się.

-A kiedy, ruchy, Befehl ist Befehl!- rozkazała z uśmiechem.

-A Ty Klaro modlisz się nad tym talerzem?- zapytała Austriaczkę miłośniczka Ernesta Hansa.

-Czego chcesz?- spytała bez entuzjazmu. -Niech Karri da nam koncert, może poprawi mi humor.

-Zawsze się denerwujesz, musisz być perfekcyjna... Nawet rok się nie zaczął, już myślisz o nauce.- wyrzuciła jej Anne-Marie.

W pokoju rozległa się łagodna, delikatna i magiczna melodia. Karolina z gracją trzymała zgrabny klarnet i wydobywała z niego wyrafinowane dźwięki, łagodząc poszarpane nerwy Klary.

-Widzisz, już lepiej.- Filipinka chwyciła ambitną dziewczynę za rękę. -Pięknie, kochana!- zwróciła się do Polki.

Gdy skończyła, rozległy się brawa, głośne niczym dla gwiazdy estrady.

-Przepięknie! Co to za utwór?- zapytała Anne-Marie.

-Nokturn Chopina, op. 9 no.2 -odparła fachowo jak na muzykolożkę przystało.

-Słowo rodzi się z dźwięku, dźwięk przed słowem.- rzuciła cytatem Klara.

-Ładnie powiedziane!- odparła Karolina.

-To nie ja, to Chopin.- uściśliła biegaczka.

-Dziewczyny, szybko!- Fanka dram wykrzyknęła, gdy usłyszała z jej pokoju dźwięki dobiegające z telewizora. Pobiegła do pomieszczenia.

-Za chwilę rozpocznie się konferencja Cesarza Austrii. Prosimy Państwa o cierpliwość.- odparł przedstawiciel dworu w garniturze i ulizanych włosach.

Pałac Hofburg

Theodor szykował się do ważnej mowy. Musiał zapewnić naród raz jeszcze, że jego synom nic się nie stało i że policja bada sprawę. Kropelki potu ściekały mu z czoła. Służący przecierał mu je raz po raz.

-Wilhelmie, czy wszystko gotowe?- zapytał monarcha mężczyzny przed chwilą zwracającego się do dziennikarzy.

-Tak jest, proszę za mną, Wasza Cesarska Mość.- odparł.

-Chwileczkę, zaraz wracam.- odrzekł ojciec arcyksiążąt. Otrzymał SMSa o dość dziwnej treści.

-Czy synek czegoś nie zgubił? Wiedz, że orzeł austriacki patrzy w dwie strony i ma dwie pary oczu.-brzmiała wiadomość.

Układ WiedeńskiWhere stories live. Discover now