Angel who feels

154 9 2
                                    

AleksandraCeglowska była ciekawa jak to było z tym piekłem i uratowaniem Deana. Jako, że trochę się z poezją bawię ostatnimi czasy, napisałam wiersz. Jest to jeden z nielicznych po polsku (preferuję angielski jeśli chodzi o wiersze) więc wybaczcie wszyscy, którzy się na tym znają. Ja wciąż uznaję się bardziej za amatora. Nie ma co przedłużać, czytajcie i dawajcie znać czy jakiś tam potencjał widzicie :* 

Czuł go całym swoim ciałem 

Choć w rzeczywistości go nie miał 

Ogień piekielny palił jego powłokę 

Trawił najsłabsze punkty 

Jeszcze daleka droga przed nim

Zapytacie do kogo

Do Deana

Deana Winchestera 

.

.

Smutek i żal mocno nim wstrząsnęły 

Tak na Ziemi nazywano te uczucia 

Młody chłopak pod ziemię zabrany

Wciągnięty siłą, rozerwany na strzępy 

Godzina wybiła, pakt przypieczętowany 

Dean Winchester trafił do Piekła

Gdzie zapytacie raz jeszcze

Do Piekła

.

.

Potężną istotą był, wojownikiem 

Żołnierzem Niebios 

A tu pośród ognia, wrzasków rozpaczy 

Wrażenie miał iż skurczył się 

W każdym tego słowa znaczeniu 

Lecz kroczył dalej, dumnie z 

Desperacją wymalowaną na twarzy 

Bo go trzeba było uratować 

Kogo?

Przecież wiecie już kogo 

.

.

Czterdzieści piekielnych lat 

Ciało chłopaka wisiało torturowane przez 

Szczerzące się z jego cierpienia kreatury 

Nie ważne co kazano mu zrobić 

Do czego zmuszono

Ta dusza, najjaśniejsza i najczystsza jaką kiedykolwiek widział 

Walczyła dzielnie

Bo ciało można zniszczyć, zabić, unicestwić 

Ale duszy...nie da się stłamsić 

Nie zapytacie już kogo duszy gdyż 

Tylko jeden człowiek to może być 

Ten, który w to uwierzyć nigdy nie chciał 

.

.

Moce diabelskiego sidła wbijały się w jego powłokę

Próbowały rozerwać na atomy 

Przez chwilę było mu nawet tych parobków żal co to

Naprawdę sądziły, że rozerwanie coś da

Że tu nie wróci 

Wracałby, wracał i wracał przez wszystkie ery tego świata 

Bo Dean Winchester był w miejscu 

W którym znaleźć się nie powinien nigdy 

.

.

Uwolnił go z piekielnych otchłani

Poskładał na nowo, ślad swój zostawił

Odcisk dłoni gdyż profound bond 

Właśnie wtedy się zrodziła

Z bólu i cierpienia

Z ulgi i radości 

Dean Winchester jest bezpieczny 

Krzyknął z całych sił 

Zanim wieko trumny opadło 

Jego zimnego policzka dotknął 

Zarumienił się ów człowiek 

I wtedy to Castiel, Anioł Boży dokonał swojego pierwszego cudu 

Uratował człowieka co 

Uratowanym zostać nie chciał 

.

.

Spotkali się później

Wśród pękającego szkła, wyładowania atmosferycznego 

Pierwszy raz Castiel miał okazję przyjrzeć się tym żywym 

Zielonym tęczówkom

Które z zaciekawieniem obserwowały jego ruch 

Pokazał mu skrzydła 

O słodki Jezu

Pokazał mu skrzydła

Sam nie wiedział co wtedy myślał

Może chciał go zaskoczyć, zainteresować

A może...odwrócić uwagę

Bo zająć się musiał jeszcze jedną rzeczą 

Za punkt honoru postawił sobie sprawienie iż 

ten oto człowiek uwierzy 

Nie w Niebo, nie w anioły, nawet nie w samego Boga Wszechmogącego 

Lecz w siebie samego 

Bo doskonale zdawał sobie sprawę, że nie raz właśnie to sprawi iż 

Wrócą do siebie 

.

.

Nie przewidział jednej, małej, drobnej rzeczy 

Chcąc wyleczyć tego prawego człowieka 

Z gorszych stron człowieczeństwa 

Ten sam człowiek nauczy go, że

Wybór jest zawsze

Nawet w najgorszej sytuacji

Możesz wybrać wojnę i pokój 

Albo miłość i śmierć 


Destiel | Cockles | One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz