Past & Future

467 27 8
                                    


Hello, cześć i czołem!

Powracam z zaświatów, ciężko było, ale już będzie tylko lepiej. Kolejny one shocik wpada, dwóch Deanów i dwóch Samów - bawcie się dobrze <3


18 września 2015

Dean Winchester to prosty człowiek. Akcja, reakcja. Myśl, działanie. Praca i odpoczynek. Nic więc w tym dziwnego, że po ciężkim polowaniu w Springfield, Illinois marzył tylko o gorącej kąpieli i ociekającym tłuszczem hamburgerze z podwójnym serem. Po wejściu do bunkra od razu skierował się do łazienki. Zrzucił brudne ubranie, odkręcił kurek i westchnął gdy ciepły strumień wody zaczął płynąc po jego wycieńczonym ciele. Nie była to jakaś trudna sprawa, ot zwykły duch, który utknął na tym świecie, ale miał wrażenie, że każdy kolejny staje się bardziej przebiegły. Tym razem również udawało mu się ich zwodzić, jednak to przecież nie byle jacy łowcy. Nie jedno w życiu widzieli i nie jedna blizna zdobiła ich ciała. Uporali się z nim w niecałe dwa dni i wrócili do domu, czekając na kolejne zgłoszenie.

Przebrał się w swój ulubiony, szary dres i z jeszcze mokrymi włosami skierował do kuchni w wiadomym celu. Przez sam zapach unoszący się w powietrzu ślinka mu pociekła. Ostatnio miał coś w ustach, gdy jechali do Springfield, a podczas sprawy nie miał czasu zaprzątać sobie głowy jedzeniem. Klepnął Sama po ramieniu i zajął miejsce naprzeciwko niego. Na widok hamburgera oczy mu się zaświeciły. W końcu polowanie zakończyło się sukcesem, musiał się jakoś nagrodzić i swój żołądek.

Zanim jednak wziął się za jedzenie zapytał brata:

– Cas się odzywał?

Sam podniósł głowę znad sałatki.

– Wysłał wiadomość parę godzin temu, że trafił na ślad demona w Ohio, więc prędko nie wróci.

– Och, okey. Napiszę potem, żeby w razie czego dzwonił do nas.

Młodszy Winchester zaśmiał się pod nosem kręcąc głową.

– No co? - spytał Dean marszcząc czoło.

– Nie, nic.

– Zaśmiałeś się, więc pytam o co chodzi?

– Jedz, bo bułka ci wystygnie.

Po tych słowach Sam wrócił do zieleniny co oznaczało, że to koniec rozmowy. Blondyn przewrócił oczami i wreszcie wgryzł się w to soczyste mięso. Po posiłku miał zamiar przespać się kilka godzin, a potem zadzwonić do anioła, dowiedzieć się czy ten aby nie potrzebuje pomocy. Przecież ich było dwóch, a Cas był sam, więc logiczne, że się martwił. I to, że był aniołem nie przemawiało za tym, by się do niego nie odezwać. Nawet takie istoty mogą potrzebować pomocy.

Z lubością wziął kolejny duży kęs, kątem oka lustrując danie brata i aby nie stracić przez nie humoru zamknął oczy. Nie wiedzieć czemu właśnie w tej chwili przypomniał sobie jak ostatnio pojechał razem z Casem do restauracji, bo ten uparł się, że blondyn musi zjeść coś porządnego, a nie zwykłe żarcie z mikrofali. Gdy kelner podszedł by przyjąć zamówienie, brunet podał mu kartę i powiedział, że zamówią trzy najrzadziej zamawiane dania w tym lokalu. Kelner spojrzał na niego ze zdziwieniem sądząc zapewne, że to żart, ale dostrzegając jego poważny wyraz twarzy machnął coś ołówkiem na kartce i zniknął w kuchni. Dean odezwał się dopiero po jakiś dwóch minutach, gdy odzyskał język w buzi.

– Co ty zrobiłeś?

Castiel z rozbawieniem odpowiedział:

– Zawsze chciałem to zrobić.

Destiel | Cockles | One shotsWhere stories live. Discover now