Rozdział 6

6 1 1
                                    


Ava

Spojrzałam nerwowo na zegarek i zmieniłam ciężkość nogi z jednej na drugą.

Podniosłam głowę wyżej patrząc z krytyką na czerwony wózek znajdujący się przede mną.

W głowie przelatywało mi wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
Może to głupie? A co jak nie przyjdzie? Tylko się wygłupiłam.
Co ja w ogóle wymyślam?
Serio? Wózek?

Kiedy wczoraj nad tym myślałam,  pomysł brzmiał lepiej w mojej głowie niż teraz, kiedy miałam go za chwilę zacząć realizować.

Wiedziałam, że już za późno by coś zmieniać, a już na pewno nie chciałam wychodzić na tchórza.

Pakunek został podesłany, a ja jak głupia czekałam już w ustalonym przeze mnie miejscu.

Kto by pomyślał, Ava i propozycja spotkania?
Coś mocno musiało strzelić Cię w głowę Ava.

I strzeliło - pomyślałam. - On sam mnie wczoraj postrzelił. Spojrzeniem.

Potrząsnęłam głową próbując się ogarnąć.
Wczoraj pomyślałam, że jeżeli decyduje się na otwarcie tych przeklętych drzwi, to też sama powinnam zrobić coś w tym kierunku.

Więc dzisiaj z samego rana, zostawiłam mu w magazynie zawiniątko zaadresowane do niego, z wylosowaną sadzonką w środku i z karteczką na której napisałam wiadomość o treści:

"jeżeli chcesz nie wchodzić przez okno, właśnie na chwilę otwieram Ci drzwi, spotkajmy się przy skrzyżowaniu dróg na naszej ulicy, będę czekać.
- akcja: ratowanie bezdomnych"

Owa "akcja: ratowanie bezdomnych" polegała na szukaniu po śmietnikach kwiatów godnych odratowania.
Czyli tych wszystkich.

Pomyślałam, że jeżeli chce wchodzić z butami do mojego życia, to musi najpierw pokazać czy jest tego pewny.
Właśnie w taki sposób.

Moją walkę myśli przerwało chrząknięcie, na które z bijącym ciężko sercem się odwróciłam.

Alan uśmiechał się do mnie, aż po opuszki palców przepełniony radością.

- Cześć Ava! - stanął naprzeciw mnie, witając się.

- Cześć, Alan

- Dziękuję za piękną sadzonke.

Słysząc to, zrobiło mi się miło na sercu.

- Nie ma sprawy - odpowiedziałam, uśmiechając się niepewnie.

Staliśmy tak przez chwilę naprzeciw siebie w niezręcznej ciszy.

- Wieeeeec?

- Wieeec co? - wyjąknęłam zupełnie tracąc rozum.

- Na czym polega akcja ratowanie bezdomnych? - przyszedł mi z pomocą.

- Ah tak, więc, chciałabym byśmy trochę wspólnie pogrzebali po śmietnikach. - odparłam, w tym samym momencie odwracając głowę w stronę wózka i sięgając po niego dłonią. Kiedy wciąż nie usłyszałam odpowiedzi, odwróciłam się spowrotem.

Alan stał ze zmieszanym i pytającym wyrazem twarzy.
Z nieśmiałym uśmiechem na ustach, odważyłam się wziąć chłopaka pod ramię, zaczynając opowiadać mu o tragicznych losach biednych roślinek porzucanych codziennie na ulicach.

O dziwo, słuchał mnie z wielkim zaciekawieniem, o które bym go nie podejrzewała.

I może to właśnie to, narodziło w Avy sadzonkę, która dopiero zaczynała budzić się do życia, by w końcu stać się niegdyś pięknym kwiatem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 29, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

This IsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz