List

2 0 0
                                    

       Dzisiaj była sobota. Mogłem sobie pozwolić na dłuższy sen. Niestety został przerwany przez pukanie, które z chwili na chwilę stawało się głośniejsze. Wymagało to ode mnie natychmiastowej pobudki i sprawdzenia powodu hałasu.

        Lekko śpiący wstałem z łóżka. Nie miałem żadnych chęci na przebranie się w dzienne ubranie. Miałem nadzieję, że osoba, która stoi za drzwiami, nie jest warta mojej uwagi. Z przymrużonymi oczami skierowałem się w tamtą stronę. Nie patrząc przez wizjer od razu otworzyłem je. Nikogo jednak tam nie było.

         Zdziwiony chciałem już się wrócić, ale zauważyłem leżący na wycieraczce list. Spojrzałem na napis, który widniał na wierzchniej powierzchni. Był on zaadresowany do mnie, co przykuło moją uwagę. Wziąłem ten kawałek papieru do ręki i wróciłem do domu.

       Postanowiłem usiąść na kanapie w salonie i przeczytać dokładnie cały tekst. Oparłem się o zagłówek i zacząłem otwierać list. Musiałem się chwilę z nim pomęczyć, ale po dłuższej chwili udało mi się go rozwinąć, z czego się cieszyłem. Zacząłem z zainteresowaniem czytać informacje, które są w nim zawarte. Sposób przekazu mnie zaintrygowało

.--. .-. --.. -.-- .--- -.. --..-. / -. .- / -.-. -- . -. - .- .-. --.. / --- / --. --- -.. --.. .. -. .. . / ..--- / .-- / -. --- -.-. -.-- .-.-.- / ... - .- --.-- / .--. .-. --.. -.-- / .--. --- -- -. .. -.- ..- / ... .-- --- .. -.-. .... / --.. -- .- .-. .-.. -.-- -.-. .... / .-. --- -.. --.. .. -.-. ---. .-- / .. / -... .-. .- - .- .-.-.- / -. .. . / -- .. . .--- / -. .. -.-. / .--. .-. --.. -.-- / ... --- -... .. . / --- .--. .-. ---. -.-. --.. / ... --.. .- .-.. .-

        Przez chwilę musiałem się męczyć z rozszyfrowaniem tego tekstu. Od razu widziałem, że to jest kod Morse'a. Dawno go nie widziałem na oczy, dzięki czemu musiałem sobie wszystko przypomnieć. Musiałem chwilę pójść po swój telefon do mojego pokoju. W tym momencie przydał mi się idealnie tłumacz kodu Morse'a. Przekład na język polski mnie lekko wystraszył.

         Przyjdź na cmentarz o godzinie 2 w nocy. Stań przy pomniku swoich zmarlych rodziców i brata. Nie miej nic przy sobie oprócz szala

          Nie wiedziałem kto był nadawcą listu. Przez szok musiałem się upewnić czy ta kartka była zaadresowana do mnie. Wyraźne litery mojego imienia i nazwiska upewniały mnie, że byłem odpowiednią osobą. Mimo wszystko treść w nim zawarta była dla mnie wciąż szokująca. Na początku myślałem, że tłumacz, który został przeze mnie użyty, źle przełożył, więc sprawdzałem na innych stronach. Niestety interpretacja była wciąż taka sama.

           Zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać. Nie było podpisu nadawcy, więc nie znam jej dokładnej tożsamości. Tak naprawdę mógł to być każdy człowiek, z którym kiedykolwiek miałem styczność. Przyjrzałem się dokładniej papierowi. Na górnym prawym rogu można było dostrzec czerwony kolor. Dotknąłem to palcem wskazującym i poczułem jakby dziwną maź. Bez specjalnych badań mogłem określić, że to była krew. Ta ciecz zwiększyła moje obawy na temat tego spotkania.

          Po dłuższym zastanowieniu przypomniała mi się pewna postać. Był to morderca, który wciąż nie poniósł kary za swój czyn. Jest jakaś szansa na to, że to on mógłby wysłać mi tą wiadomość. Przecież to on był powodem całkowitej zmiany mojego życia. Możliwe, że chciał się ze mną spotkać, aby mnie zabić. Miałem jednak nadzieję, że moje domysły są błędne.

        Zdecydowałem się, że pójdę na to spotkanie. Nie mam z nikim kontaktu, więc nie będzie ktoś cierpiał po stracie. W dodatku prowadziła mnie ciekawość, która nie dawała mi spokoju. Chciałem się dowiedzieć kim był autor tego listu. Może ta osoba silnie wpłynie na moje życie? Może to tylko chwilowa sytuacja, która skończy się na tym spotkaniu?- takie typu myśli przechodziły mi przez głowę. Musiałem się spodziewać każdego scenariusza. Miałem jednak nadzieję, że ten najgorszy się nie spełni.

       Im bliżej było godziny spotkania tym bardziej się stresowałem. Moje dłonie zaczęły niekontrolowanie drżeć. Nie potrafiłem usiedzieć na jednym miejscu. Co chwilę patrzyłem na zegar obliczając czas do spotkania. Odrywałem wzrok od tego urządzenia, gdy robiłem swoją codzienną rutynę. Jednak przez większość czasu moje ruchy nie świadome. Robiłem to automatycznie, bez żadnego skupienia. Moje myśli wciąż były wokół godziny 2 i co się z nią wiąże.

Szukaj MnieWhere stories live. Discover now