Spotkanie

0 0 0
                                    

        Wybiła godzina 1.35. Mieszkałem zaledwie pięć minut drogi od cmentarza. Musiałem się jednak chwilę przebrać, aby nie było mi zimno. Dodatkowo wziąłem szal, o którym była mowa w liście. Nie wiedziałem do czego on jest potrzebny. Mimo wszystko zabrałem go ze sobą.

       Wyszedłem zestresowany z domu. Czułem się bardzo dziwnie, gdy przechodziłem w ciemną noc pod latarniami, które dawały mi najwięcej światła. W dodatku miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Od razu to zbagatelizowałem, bo prawdopodobnie nikogo tu nie ma i moja podświadomość płata mi figle. Mimo wszystko czasem się odwracałem patrząc do tyłu, ale było tam żadnej osoby.

        W pewnym momencie koło mnie coś zaszeleściło. Spojrzałem się w stronę krzaków, które były źródłem tego hałasu. Były one wystarczająco wysokie, aby się w nich ukryć. Przyglądałem się im dłuższą chwilę. Po jakimś krótkim czasie wyskoczył z nich kot, który był sprawcą mojego strachu. Odetchnąłem jednak z ulgą, że to nie był jakiś człowiek, bo wtedy czułbym się niekomfortowo.

        Na szczęście więcej taki przypadków się nie zdarzyło. Mimo wszystko wciąż reagowałem na każdy dźwięk, ale nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Mimo wszystko nie chciałem się bać przed możliwą śmiercią. Chciałbym odejść z tego świata z podniesionym czołem, a nie tchórzliwie patrzeć wokół siebie.

        Wszedłem na teren cmentarza. Znicze, które świeciły na prawie każdym grobie, dodawały dziwnej atmosfery. Dzięki ich świetle wyraźnie widziałem gdzie dokładnie iść. Jednak nie miałem na tyle dużej widoczności, aby zauważyć jakąś postać, która była niedaleko.

     Doszedłem na grób swoich bliskich. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał ponad 5 minut przed 2 w nocy. Miałem jeszcze trochę czasu, więc pomodliłem się. Przypomniały mi się różne miłe chwile z przeszłości. Takimi przykładami było dostanie się na wymarzone studia. Razem z rodziną zrobiliśmy wyjazd nad jezioro i wskakiwaliśmy do niego w ubraniach, a w nocy leżeliśmy na trawie i oglądaliśmy gwiazdy. Szukaliśmy różnych konstelacji, ale próby kończyły się na śmiesznej sprzeczce na temat nazwy i umiejscowienia gwiazd. Przez te wspomnienia pojedyncza łza popłynęła mi po policzku.

- Zawiąż szal, tak aby zakrywał twoje oczy- odezwał się za mną jakiś głos.

    Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś jest za mną. Na tyle mnie to zaskoczyło, że stałem przez dłuższą chwilę. Dopiero, gdy zostało powtórzone zdanie to wykonałem polecenie. Nie wiedziałem jednak o co w tym wszystkim chodzi. Wsłuchiwałem się w różne dźwięki. Usłyszałem szelest i kroki, które zbliżały się do mnie. Po chwili ktoś mnie ominął i stanął przede mną. Panowała grobowa cisza, którą postanowiłem przerwać.

- Kim jesteś?- spytałem się lekko przestraszonym głosem.

- Prawdopodobnie mnie pamiętasz, ale nie znasz. To ja zabiłem twoich rodziców i brata. Domyślam się, że chcesz się zemścić i zdjąć ten szal. Dla twojej jednak wiadomości mam w dłoni nóż, a w kieszeni pistolet, więc nie radzę ryzykować- ostrzegł mnie. Miałem wielkie chęci go zabić, ale ostatnie zdanie zdecydowanie mnie zniechęciło.- Wracając do tematu. Na pewno chcesz poznać moją tożsamość, więc mam do ciebie propozycję wręcz nie do odrzucenia. Będziesz dostawał różne zagadki lub zaszyfrowane listy, które pomogą ci w tym śledztwie. Przyjmujesz czy jednak rezygnujesz?- zapytał się lekko podstępnym głosem.

- Zgadzam się- od razu odpowiedziałem. Chciałem wiedzieć kim jest morderca moich bliskich.

- Wspaniale!- usłyszałem w jego głosie sztuczną radość.- Położę ci na grobie pewien list. Będzie on też zaszyfrowany, ale inną metodą. Zgodziłeś się na to, więc każdą treść i podaną w niej zagadkę musisz rozwiązać. Teraz nie masz szansy na odwrót. Policz do 100 i zdejmij szal. Pamiętaj, że wciąż mam możliwość cię zabić, jeżeli zdejmiesz materiał za szybko. Żegnaj-

       Licząc do podanej liczby wsłuchiwałem się w jego kroki. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę na co się zgodziłem. Nie mogłem już tego cofnąć, choć nie chciałem. Tak naprawdę miałem sporę chęci odgadnięcia tożsamości mordercy. Pokusa, która polegała na szybszym odsłonięciu oczu nie została jednak spełniona. Mogło to się skończyć moją śmiercią przez co była mała szansa na zobaczeniu zabójcy mojej rodziny.

      Po doliczeniu do 100 zdjąłem materiał z oczu. Zacząłem się rozglądać wokół siebie. Jest jeszcze szansa na to, że jeszcze go zobaczę, ale była ona nikła. Niestety nie widziałem żadnej żywej postaci w tym miejscu. Jedynie co rzuciło mi się w oczy to wcześniej wspominany przez mordercę list. Nie chciałem go na ten moment otwierać. Postanowiłem wrócić do domu, przespać się i dopiero rano wszystko dokładnie odczytać. Potrzebowałem odpoczynku i zebrania wszystkich myśli.

      W drodze do swojego domu zacząłem nad wszystkim myśleć. Po głosie i krokach mordercy mogłem częściowo określić jego wiek. Nie był on starszą osobą, bo chodził zbyt energicznie i szybko jak na tą kategorię wiekową. Jest jakaś szansa, że był niepełnoletni, ale wątpię, że osoba w takim wieku potrafiła bez skrupułów zamordować trójkę osób. W dodatku mój tata i brat nie byli słabej budowy, więc musieli być zaatakowaniu z tyłu lub napastnik był zbyt silny. Niestety nie mogłem się tego dowiedzieć, a przynajmniej na ten moment.

      Wchodząc do mieszkania zaatakowało mnie zmęczenie. Zdjąłem jedynie bluzę, która była mi chwilowo zbędna. Po wejściu do sypialni odłożyłem list na szafkę nocną. Z lenistwa położyłem się do łóżka w tym samym ubraniu, w którym wyszedłem. Jednak nie zaznałem długo spokoju, bo na ścianie, która była na wprost mnie, widniał jakiś napis. Litery wyglądały, jakby ktoś je napisał czerwoną farbą, która zbyt mocno przypominała kolor krwi. Samogłoski i spółgłoski stworzyły przerażające zdanie.

Rób to co ci każę, bo może spotkać cię okrutna kara.

        Otworzyłem usta chcąc wydać z siebie jakiś głos, ale zakończyło się fiaskiem. Może nie krzyknąłem z przerażenia, bo myślałem, że to jakiś koszmar? To pytanie zostawiłem bez odpowiedzi. Od jutra będę musiał wykonywać każdą rzecz jaka będzie zawarta w liście. Mam nadzieję, że nie będą one zbyt straszne i psychicznie wytrzymam. Postanowiłem, że oddam się w ramiona Morfeusza. Podczas snu potrafiłem obudzić się przez każdy hałas, więc zasnąłem około 5.30.

Szukaj MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz