VI. Nasza miłość.

1.9K 95 98
                                    



Pov. Hawks

Siedząc w biurze swojej agencji i pisząc raport, nie byłem skupiony na tym co piszę, bo myślami byłem zupełnie w innym miejscu.
Od tamtego feralnego wieczoru unikam Endeavor'a, jak tylko mogę, dzięki czemu jeszcze się z nim nie spotkałem. Dabi i Front od paru dni też nie dają żadnego znaku.
W dodatku przyłapuję siebie na zbyt częstym myśleniu o tym złoczyńcy. Jego płaszcz, który oddał mi tamtej nocy wciąż bezpiecznie leży w moim mieszkaniu.

- Chcesz igrać z ogniem, ptaszku?

- Aż tak mnie nie pojebało... - odparłem, nie odwracając od niego wzroku, a ten się zaśmiał.

- Ale nie masz swojej kurtki, widać że Ci zimno - uniósł ręce, wytwarzając kulę ognia. - Mogę Cię ogrzać - prychnął, uśmiechając się arogancko.

- Wolałbym nie...

Tak to był ten moment, w którym musiałem odwrócić spojrzenie od tego chłopaka, bo w takiej sytuacji głupio mi na niego patrzeć. Jednak złoczyńca miał rację. Otuliłem się rękoma i skrzydłami, żeby było mi chociaż odrobinę cieplej, ale nadal moje ciało lekko drżało z zimna. Cholera, może faktycznie powinien mnie ogrzać. Kurwa o czym ja myślę? Spojrzałem na niego znowu i ku mojemu zdziwieniu Dabi stał tuż przede mną.

- Co ty robisz? - spytałem.

Starszy zarzucił na moje skrzydła swój płaszcz i posłał mi czuły uśmiech. Było to wręcz do niego niepodobne i niewyobrażalne, więc rozchyliłem usta, bo nie sądziłem, że w tym człowieku zostało choć odrobinę ludzkości. Dostrzegłem to. Widząc już sam jego szczery uśmiech poczułem, że może nie musi być tak, jak jest. Nie wiem kim był i czym się kierował zanim zboczył z dobrej drogi, ale może dawny on nadal gdzieś tam jest. W końcu nikt nie rodzi się ani dobry, ani zły. Obniżyłem swoje skrzydła tak, żeby luźno zwisały ku ziemi i otuliłem się jego płaszczem.

- A tobie nie będzie zimno? - spojrzałem w te jego turkusowe, hipnotyzujące oczy.

- Jesteś głupi czy jak?

- Fakt... - schyliłem głowę, czując jak moje policzki robią się czerwone z zawstydzenia. Przecież jego zdolnością jest ogień.

Przypominając sobie tamten moment teraz to dość dziwne, że moc Dabi'ego jest praktycznie taka sama, jak ta Endeavor'a. Patrząc na jego dzieci to ich zdolności są bardziej dominujące jeśli chodzi o matkę. Pewnie to tylko zbieg okoliczności, bo przecież istnieje tyle ludzi ze zdolnościami bazującymi na ogniu.
Hpsc zleciło mi też bym zbliżył się do kogoś z Ligi pod względem romantycznym. Nie mogłem zaakceptować faktu, że musiałaby być to Toga, ale teraz rozwiązanie samo się pokazało. Nie wiem, jakie intencje ma Dabi wobec mnie i sam nie wiem, czy jestem gotowy posunąć się aż do takiego stopnia. Nigdy jakoś specjalnie nie zastanawiałem się nad swoją orientacją seksualną, ale nie widzę siebie z mężczyzną. W dodatku z nim. Poza tym związki homoseksualne są za bardzo skomplikowane. Kto ma niby w takim związku dominować skoro oboje jesteśmy mężczyznami?

„- To ja tutaj dominuję, zapamiętaj to sobie, ptaszku."

- A co jeśli to ja chcę dominować? - cicho burknąłem do siebie pod nosem.

Może ja nie chcę być tym, co robi za uległego,
o ile o to w ogóle w tym chodzi. Nie chcę być jakąś babą w związku. Ale przecież nie musimy się pieprzyć czy coś... prawda? Tego jeszcze bardziej nie jestem w stanie zaakceptować. Zamknąłem oczy, wzdychając i zacisnąłem dłoń na swoich włosach. Wracam myślami do chwil, gdy byliśmy bardzo blisko siebie. Czy to możliwe, że mogłoby mi się to podobać? Wciąż pamiętam dotyk jego gorących, ale delikatnych ust na mojej skórze. Czy jeśli wyobrażę sobie, że nasze wargi się stykają w czułym pocałunku, gdzie jego aksamitne usta z coraz większą namiętnością zaczynają muskać te moje, to czy ta myśl mi się podoba? Albo jego ciepła ręka ukradkiem wsuwająca się pod moje ubranie tylko po to, aby dotknąć mojego zimnego ciała, żeby po chwili rozpalić mnie całego... Czy to też mi się podoba? Otworzyłem ze zdziwieniem oczy i szybko się wyprostowałem. Chyba właśnie coś sobie uświadomiłem.

Pov. Dabi

- Czyli mam wziąć Hawks'a i Togę tylko po to, żeby ponownie sprawdzić tego ptaka?

- Tak - mruknął Shigaraki.

- Nadal mu nie ufasz, co? Nie dziwię Ci się. Ale co ja mam z nim niby zrobić? Kazać mu ukraść jedzenie ze sklepu? - odmruknąłem żartobliwie, przewracając oczami.

- Nie - pokręcił głową. - Sprawdź czy jest lojalny na tyle, by stanąć w obronie, któregoś z was.

- Bohaterowie zawsze stają w obronie ludzi... - burknąłem pod nosem.

- Ale my jesteśmy złoczyńcami. Nie obroniłby kogoś takiego, gdyby był po stronie bohaterów. Idź się z nim skontaktować.

Rany, jak oni wszyscy mnie irytują. Nie mówię tylko o Shigaraki'm. Wyszedłem na zewnątrz i udałem się w poszukiwania, w celu znalezienia jakiejś budki z telefonem. Od paru dni się z nim nie widziałem, ale nawet jakoś za bardzo o nim nie myślałem, dopiero teraz. Jestem niezmiernie ciekawy, czy Hawks zrobi jakikolwiek krok w moją stronę. Nie jestem w stanie nikogo już pokochać, jednakże przelotne zabawy są interesujące i zdarzały się w moim życiu. Naprawdę chciałbym już wiedzieć, jak to będzie z tym blondynem, bo jego ciało naprawdę na mnie działa, co jeszcze bardziej ułatwia mi plan rozkochania go w sobie, bo będę miał przynajmniej z tego korzyści, nie musząc się zmuszać do zbliżania się do niego. I to nie tak, że jestem gejem, bo nie jestem. Można powiedzieć, że jestem wszechstronny, więc płeć nie ma znaczenia, jeśli chodzi o zabawę czyimiś uczuciami. I to nie jest też tak, że miałem jakoś dużo takich jednorazowych przygód, wręcz przeciwnie. Nie chcę i nie lubię kogoś do siebie dopuszczać, więc w takiej bliższej interakcji byłem z kimś może z trzy razy. Dlatego ten ptak może czuć się wyjątkowy, mimo iż nigdy mu o tym nie powiem. Zresztą jego do siebie również nie dopuszczę, bo moje uczucia i życie to moja sprawa i nikt nie będzie mieszał w tym moim pojebanym umyśle. Nikt na tym zasranym świecie nie jest na tyle wyjątkowy, by zaopatrzyć w bandaż wszystkie moje blizny. Tak samo nikt nie odda mi życia, które straciłem przez swoją rodzinę. Nikt nie jest w stanie pojąć tego, co czuję. Skoro nawet ja sam nie potrafię znieść swojej frustracji i tego bólu to nie ma takiej osoby, która by mnie zniosła. Miłość to coś, co jest mi praktycznie obce. Moja miłość do ojca i pragnienie bycia uznanym przez niego mnie zniszczyły. Dlatego nigdy tak naprawdę nie doświadczyłem tego, czym jest to uczucie, ale wiem, że zabija człowieka w każdy możliwy sposób.

Mam nadzieję, że nasza miłość zabije również i Ciebie, Hawks.

xxx
ilość słów - 1050

hejkaaa, dzisiaj był taki krótki rozdzialik poświęcony tylko przemyśleniom, ale w następnym tygodniu wleci rozdział na 3k słów, a w piątek będzie rozdział taki hehe fajny hehe

wczoraj wróciłam z wycieczki, która była zajebista XDDDD osoby, które shipują dabiego i hawksa byłyby zachwycone widząc najebaną mnie, która pierdoli po raz setny o tym, że oni się ruchaja XDDD w multimediach do rozdziału macie co na przykład pisałam do moich znajomych 🤡

następny rozdział = 25.10.2021

miłego dnia/nocy 💙

Destruction || hotwings Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang