Rozdział 4

649 35 3
                                    

Hermiona obudziła się następnego ranko, kiedy usłyszała pukanie. Zarzuciła na siebie szlafrok i otworzyła drzwi. U progu jej pokoju stał Albus Dumbledore. Przywitał się serdecznie, a ona ucieszyła się, że nie jest na nią zły za uczenie się Starych Zwyczajów.

Podszedł do portretu.

- Dzień dobry, ciociu Altamiro. Jestem tutaj, by zabrać cię do Hogwartu. Alba jest podekscytowana, w przeciwieństwie do mnie. Kazałaś biednemu Severusowi robić coś, czego chciałem żeby nie robił, w pełni świadoma, że stare maniery są dla niego naturalne i, że nie będzie w stanie ci się sprzeciwić. - następnie zwrócił się do Hermiony.- Jak widzisz, sprawa kontynuacji przez ciebie nauki Starych Zwyczajów jest już przesądzona. Jeśli sądzisz, że to Ślizgoni są mistrzami manipulacji, to powinnaś zobaczyć co potrafią osiągnąć Krukoni, używając tylko swojego intelektu. Jakkolwiek osobiście wyjaśnię ci, jakie niebezpieczeństwo ze sobą niosą. Jestem zmuszony również poprosić cię, abyś starych manier używała wyłącznie względem Severusa chyba, że spotkasz jednorożca lub inne magiczne stworzenie związane z tymi regułami. Chciałbym również przypomnieć, że nie jesteś, i nigdy nie będziesz zmuszona do ich używania.

Dyrektor wziął portret z ostrożnością, wszedł do kominka i za pomocą sieci Fiuu przeniósł się do Hogwartu. Ponieważ sam zamek nie był podłączony do sieci, Hermiona podejrzewała, że użył tymczasowego połączenia.

Udała się do kuchni na śniadanie. Harry i Ron, którzy już się tam znajdowali, rozmawiali i śmieli się, próbując namówić ją do uczestnictwa w treningu Quidditch'a, ale odmówiła. Sądzili, że powinna spędzić trochę więcej czasu na świeżym powietrzu niż nad książkami, ale wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Zauważyli, że w ostatnich dniach na jej twarzy częściej gości uśmiech w porównaniu do wcześniejszych tygodni, więc pozwolili jej zostać i wyszli na zewnątrz.

Hermiona piła herbatę siedząc w kuchni i czytała książkę o starożytnych runach. Przez ostatnie trzy tygodnie nie miała na to okazji, ponieważ każdą wolną chwilę spędzała s Altamirą ucząc się. Nagle usłyszała trzask i w powietrzu pojawiła się notatka. Złapała ją w locie i przeczytała.

Twoja kolejna lekcja odbędzie się w moim gabinecie.

Bądź tam za pół godziny. 

S.S.

Skończyła jeść śniadanie, odszukała notes i pióro w swoim pokoju i dokładnie o wyznaczonej porze pukała do drzwi biura. Weszła i pozostała na środku pokoju. Był tam, mimo spuszczonego wzroku, wiedziała, że tam jest. Czuła jego obecność. Zaprosił ją do siebie. Usiadła na poduszce. Ponownie położył rękę na jej głowie, a ona spojrzała mu prosto w oczy.

- Dziecko, dobrze się uczyłaś, jednak musisz czuć się pewnie w tym co robisz i o co możesz zostać poproszona. Jednym z powodów zniesienia Starych Zwyczajów, był poziom posłuszeństwa, którego wymagały. W nieodpowiednich rękach, miały działania podobne do Imperiusa, jeśli nie gorzej. Musisz pamiętać, że jestem zobowiązany do udzielania ci tych lekcji, ty jednak nie musisz ich kontynuować. Nigdy też nie będziesz zobowiązana do działania zgodnie z nimi. - jedwabisty ton jego głosu był jak magnes. Czuła się zagubiona w jego oczach i słyszała go, jakby mówił bezpośrednio w jej umyśle.

Normalnie odczuwałaby strach lub złość, słysząc, że on lub ktokolwiek inny miałby nad nią taką władzę. Jego dłoń, wciąż gładząca jej włosy, uspokajała. To przypomniało jej, że sama dała mu taką władzę, ponieważ jemu ufała i szanowała go. Hermiona wiedziała, że jej nie skrzywdzi, ale czy na pewno? Był szpiegiem zakonu, ale w przeszłości także Śmierciożercą. Nigdy nie był miły dla żadnego z nich. Wciąż pamiętała jak zranił jej uczucia, obrażając jej zęby, kiedy była młodsza.

Stare ZwyczajeDove le storie prendono vita. Scoprilo ora