28. (+18) 🔥

5.4K 182 36
                                    

KAPUCYNECZKI MALUTKIE!!!

Chciałabym serdecznie pozdrowić dwie dziewczyny jadące wczoraj pociągiem do Torunia (nie wiem co to był za pociąg oprócz tego, że intercity i gdzie jechał w sumie, bo ja akurat wysiadałam w Toruniu), które rozmawiały ochoczo o perypetiach Alex i Rosalie. A przysłuchałam się rozmowie w momencie, gdy usłyszałam "Ej, a czytałaś już nowy rozdział PANI MECENAS?"
Chciałam podbić i powiedzieć "Hej, to ja, autorka!", ale jestem pizda XD no i byłam w zbyt wielkim, ciężkim szoku i stanie przedzawałowym, bo wiem, że na to, że spotkam swoich czytelników było bardzo małe prawdopodobieństwo i sama nie mogłam w to uwierzyć!!!
Jak któraś z was to czyta to niech pisze priv.

❤️

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

Dochodziła godzina pierwsza w nocy. Prawie trzy godziny spędziłam wraz z Rose na jeżdżeniu bez celu i bardzo mi się to podobało. Blondynka co jakiś czas kierowała wzrok na mnie przyglądając mi się i muszę przyznać, że po raz pierwszy od dawna dekoncetrowała mnie czyjaś obecność podczas jazdy samochodem. Nie mogłam powstrzymać się od zerkania w jej stronę, co ją złościło, bo wtedy naburmuszona kazała mi patrzeć na drogę.

Było cudownie, a Rose niemalże co chwilę uśmiechała się uroczo. Lubiłam jej uśmiech, tak samo jak lubiłam ją uszczęśliwiać. Muszę przyznać, że nic tak bardzo nie cieszyło mnie jak jej szczęście. Drogie samochody, kolejna kupiona para butów czy torebka, której egzemplarze były tylko trzy na całym świecie przestały mnie cieszyć. Imprezy i upojne noce po nich również przestały towarzyszyć w moim życiu, ponieważ to wszystko przestało mnie uszczęśliwiać. Te wszystkie rzeczy przestały mieć znaczenie. Znaczenia nabrało spędzanie czasu z tą dziewczyną. Na czymkolwiek, gdyż cokolwiek mnie uszczęśliwiało i łaknęłam tego szczęścia coraz więcej, dlatego też bywałam dla Rose nieźle upierdliwa.

- Co z tym pokojem zabaw? - spytała nagle.

Spojrzałam na nią uśmiechając się delikatnie. Taka romantyczna randka, a moja kobieta myśli o pokoju zabaw?

- A co, byłabyś chętna?

- Być może.. - Zastanowiła się.

Droczyła się ze mną. Ta to ma jaja ze stali. Igra z ogniem skubana.

Skrzywiłam się, gdyż ten cały „pokój zabaw" wcale nie był taki jakim Rose go sobie wyobrażała. Właściwie źle mi się kojarzył i przypominał mi ten gorszy okres mojego życia, gdy byłam inną osobą. Zanim poznałam Rose. A raczej zanim zbliżyłam się do niej.

- Pokój zabaw nie istnieje - powiedziałam cicho mając nadzieję, że nie będzie poruszać tego tematu.

- Jasne, jasne. - Przewróciła oczami. - Rozmyśliłaś się i pewnie nie chcesz mnie już tam zabrać.

- Nie chcę i nie chciałam. - Westchnęłam, a Rose zdziwiła się.

Trudno. Muszę jej powiedzieć..

- Pokój zabaw to pokój, który kupiłam, by zapraszać tam na noc różne kobiety.

Nie wiedziałam co teraz sobie o mnie pomyśli, dlatego szczerze nie chciałam jej o tym mówić.

- Nie chciałam tego robić w moim mieszkaniu, dlatego kupiłam taki pokój i nie chcę cię tam zabierać - powiedziałam stanowczo.

Rose milczała przez chwilę, a ja stałam w miejscu wyczekując jej odpowiedzi. Starałam się być jak najbardziej obojętna, jednak w środku umierałam z niepewności. Obawiałam się jej reakcji jak niczego innego. Bałam się co o mnie w tej chwili pomyśli, czy poczuje do mnie obrzydzenie czy może ją to dotknie i po prostu wyjdzie. Nie wiedziałam czego się spodziewać i w mojej głowie pojawiło się pytanie.. Dlaczego AŻ TAK się tym przejmuję?

Pani Mecenas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz