1.

9.8K 239 44
                                    

Kochani, z perspektywy czasu stwierdzam, że "Pani mecenas" to jest, kurwa, masterpiece totalny.

~°~

– Co ona robi w takim miejscu? – usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos i momentalnie poczułam złość, którą usiłowałam stłumić.

– Kluby są dla wszystkich, daj spokój, Alex – powiedziała jedna z koleżanek dziewczyny, której wręcz nienawidziłam, a na której dźwięk imienia drżałam ze złości.

– Myślałam, że jest cnotką. – Roześmiała się chamsko czerwonowłosa.

– Jesteś żenująca, wiesz? – odezwałam się wbrew sobie.

– Tak? Na nic lepszego cię nie stać? Wiesz ile razy już to powiedziałaś? Myślałam, że skoro postanowiłaś iść na takie studia to powinnaś być trochę bardziej kreatywna, a przede wszystkim wygadana.

– Właściwie nie muszę mówić nic innego. – Podeszłam do dziewczyny dosyć blisko, a następnie spojrzałam jej głęboko w oczy, tak jakbym usiłowała swoim spojrzeniem wywiercić dziury w jej czarnych oczach.

Gdy byłam tak blisko, mogłam z niewielkiej odległości obserwować jej piękne oczy, które zdawały się być takie niewinne, wzbudzające zaufanie, wydawało mi się, że byłam w stanie przejrzeć ją na wylot. To uczucie trwało tylko chwilę i było złudne. Nigdy w życiu choć trochę nie zrozumiem jej osobowości, jej uczuć i tym co nią kieruje w nieustannym gnębieniu mnie.

Dziewczyna cofnęła się lekko i zdziwiła się. Nie spodziewała się po mnie czegoś takiego, ponieważ taka śmiałość nie była w moim stylu. Postanowiłam zmierzyć ją wzrokiem od góry do dołu.

– Boisz się? – spytałam uśmiechając się delikatnie. – Powinnaś. Jak to mówią "cicha woda brzegi rwie".

– Chyba żartujesz. – Prychnęła, a ja umilkłam na chwilę patrząc jej znów w oczy, które były dla mnie bardzo dezorientujące. Z pewnością jej ufne spojrzenie będzie cennym atutem w jej przyszłym zawodzie. Jednak ja nigdy nie zaufałabym takiej osobie.

– Co, znów zabrakło ci języka z gębie?

– Chciałam tylko powiedzieć, że nie muszę nic mówić. – Wzruszyłam ramionami. – Nie muszę zniżać się do twojego poziomu!

– Wystarczająco niska jesteś, kochanie – powiedziała uszczypliwie patrząc na mnie z góry, ponieważ była trochę wyższa ode mnie.

– Sama moja obecność sprawia, że nagle stajesz się niewidzialna, nic nieznacząca – powiedziałam to udając, że uśmiecham się sympatycznie, a ona zacisnęła usta w wąską linię.

Odeszłam od niej i usiadłam na najbardziej oddalonym stoliku, tak, by być z dala od jej obecności. To właśnie jest Alex. Alexandra Brown. Moja oprawczyni. To znaczy, kiedyś moja oprawczyni, ponieważ teraz potrafię zdobyć w sobie odwagę na to, by jej się odgryźć. Pewna siebie, piękna i tak cholernie dominująca. Potrafi zdominować i przegadać każdego. Nie dogadujemy się już od początku studiów, to właśnie wtedy uwzięła się na mnie i zaczęła mi dogryzać na każdym kroku. Do tej pory nie rozumiem co nią kieruje, ale podejrzewam, że po prostu jest paskudną osobą, która musi się na kimś wyżyć, a to właśnie ja na pierwszym roku studiów byłam najsłabszym ogniwem. Wiele razy miałam w planach zmienić kierunek, a Alex sprawiła że moje poczucie własnej wartości mocno ucierpiało. Mimo wszystko za każdym razem postanawiałam zostać obiecując sobie, że kiedyś będę w stanie się jej przeciwstawić. I dałam radę.

– Rose! – pisnęła Emily podbiegając do mnie. Przyjaciółka uścisnęła mnie na przywitanie, po czym usiadła obok mnie.

Zaraz po niej dosiadł się Jacob razem z Samanthą. Spojrzałam na dziewczyny i momentalnie zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno tutaj pasuję. Obydwie wyglądały jak milion dolarów. Złote, naturalnie falowane włosy Emily były teraz idealnie proste. Jej piwne oczy były podkreślone ciemnym makijażem, zaś pełne usta uwydatniła za pomocą bordowej pomadki. Miała na sobie zwiewną, błękitną sukienkę, która podkreślała jej smukłą budowę ciała. Samantha z kolei swoje czarne, długie włosy upięła w kok. Nałożyła na usta pomadkę w kolorze rażącego różu, a makijaż oczu miała wykonany w tym samym kolorze. Jej ciemna karnacja pięknie komponowała się z różowym stylem. Jej sukienka również była w tym kolorze. Była opięta na ciele co z kolei podkreślało jej talię, biust i biodra. Patrząc na swoje piękne koleżanki nie czułam się pewnie. Chyba lepiej byłoby być po prostu facetem. Taki Jacob na przykład. Biały T-shirt, niebieskie jeansy i dosyć krótkie, ciemne, kręcone włosy, z którymi tak naprawdę nic nie trzeba robić. Nie podkreśla swoich brązowych oczu eyelinerem czy tuszem do rzęs, nie maluje brwi. Ile mu mogło zająć czasu to całe szykowanie się do wyjścia? Z dziesięć minut łącznie z prysznicem?

Pani Mecenas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz