00

36 6 0
                                    



- Uważaj na pasach, Harry! - krzyknął głos do lokowanego z kuchni. Louis, chłopak Stylesa, za każdym razem to mówił. Nie raz kędzierzawy odwalał krzywe akcje, w których o mało nie wpadał pod koła auta, ponieważ notorycznie nie rozglądał się przed przejściem na pasach, po prostu zawsze się gdzieś spieszył i nie miał czasu na takie bzdety.

- Jasne! - krzyknął, wiedząc, że pewnie i tak będę uważał tylko na tym przejściu na pieszych, które było nie daleko naszego bloku, a później będzie jak zwykle. Chciał wszystko załatwić jak najszybciej i tracić jak najmniej czasu, który został mu dany.

Miał dzisiaj pójść do księgarni szybko i odebrać pare książek. Zamknięcie było za kilka minut, więc chciał jak najszybciej tam dotrzeć, aby zdążyć na czas. Droga nie była jakaś ruchliwa, była po prostu spokojna, jak to zwykle bywało o tej porze. Całe miasteczko było ciche i monotonne, dlatego na drogach nie trzeba było zbytnio uważać, znaczy Louis mówił, że powinno się, ale Harry miał na to kompletnie wywalone.

Uśmiechnął się, kiedy po drugiej stronie ulicy ujrzał księgarnie, wtedy też ujrzał starszą panię, która zamykała drzwi, by zamknąć na dzisiaj budynek. Krzyknął głośno zielonooki, by poczekała i zaczął szybko biegnąc w stronę starego sklepu z książkami. Jego płuca zaczęły go piec od szybko nabieranego powietrza. Nagle nastała ciemność. Przestał czuć cokolwiek.

Akcja serca się zatrzymała, a on tego nie był wtedy w ogóle świadomy. Po prostu stał na miejscu zdarzenia, nie będąc świadomy, że to tylko zabłąkana dusza tam była, a ciało leżało zgniecione pod wielką ciężarówką.

A Stray || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz