3

121 17 3
                                    

Po tym jak bracia mnie zgarnęli musieliśmy zajechać na stację benzynową.

-Jesteś dzisiaj jakaś niemrawa-zagadał mnie Rindou, gdy czekaliśmy aż drugi z braci zapłaci.

-To nic takiego- machnęłam ręką. Może i darliśmy ze sobą koty, ale to nie zmieniało faktu, że się przyjaźniliśmy.- Sprawy rodzinne.

-Znowu zbytnio zamartwiasz się o brata?- trącił mnie ramieniem.- Nic się nie zmieniło od naszego pierwszego spotkania.

-Wtedy to była inna sytuacja-mruknęłam zakładając ręce za głowę.

-Uciekłaś z domu i byłaś cała zapłakana- zakpił za co walnęłam go w brzuch. Na to jedynie głośniej się zaśmiał.- A tak nie było?

-Też się nic nie zmieniłeś, dalej jesteś tak samo bezduszny- tym razem mi się oberwało. W głowie automatycznie pojawiły mi się wspomnienia z tego spotkania. Ile to minęło? 13 lat?

*Paręnaście lat wcześniej*

Siedziałam na jakimś opuszczonym placu zabaw. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani tym bardziej jak wrócić do domu. Jak takie dziecko znalazło się w tej sytuacji? Nie podołałam zadaniu wyznaczonemu przez mojego wuja na treningu, a on zagroził, że zabierze mnie od braci i więcej ich nie zobaczę. Nie chciałam tego, dlatego postanowiłam uciec. Mimowolnie łzy leciały mi z oczu. Było późno w nocy, więc nikogo w pobliżu niebyło. Siedząc samej na rusztowaniu z każdą sekundą panikowałam coraz bardziej.

-Co ty tu robisz?- dobiegł mnie głos pode mną. Przestraszona obróciłam głowę w jego stronę.- Ale po co się tak mazgaisz? No już, bo wyglądasz jak świnia- wybuchłam większym płaczem, wracając do poprzedniej pozycji.- Tch.. mogłem to przemilczeć- westchnął zirytowany i zaczął wspinać się po barierkach. Po chwili blond włosy chłopak w moim wieku, siedział obok mnie.- Jak się nazywasz?

-Wakumi- szepnęłam uspokajając się trochę.- A ty?

-Rindou- mruknął patrząc w niebo.-To powiesz mi co tutaj robisz i dlaczego jesteś sama?

Kiwnęłam głową zbierając się na tyle, aby potrafić skleić jakiekolwiek zdanie.

-Mój wuj się na mnie wściekł i powiedział, że więcej nie zobaczę mojego rodzeństwa- wyjąkałam kuląc się w miejscu.- Więc uciekłam.

-A teraz nie wiesz jak wrócić?-reszty domyślił się sam. Otrzymując potwierdzenie zaklął cicho.- Co takiego właściwie zrobiłaś, że twój wujek aż tak się wściekł?

-Nie przeszłam jego treningu i przegrałam walkę.

-Nie powinien się tak wściekać z tak głupiego powodu! Jeżeli bym go spotkał, pokazałbym mu!- zaśmiałam się mimo woli. Zabawny był. Nikt normalny nie powiedziałby tak.-Co cię tak śmieszy?!

-Nic, nic- dalej się śmiałam. Zapewne gdyby stanął twarzą w twarz z bratem mojej matki, nie byłby tak pewny swego. Jedynie Shinichiro potrafi jawnie się z nim nie zgodzić.- A co ty tu robisz o takiej porze?

-Miałem dość swojego brata, więc wyszedłem na spacer.

-I nie boisz się tak samemu o tej porze?

-I kto tu zadaje to pytanie? Spójrz na siebie- chyba go uraziłam, patrząc na jego naburmuszoną minę.-Jestem duży i silny, a ty jesteś dziewczyną. Powinnaś się o siebie martwić.

-Potrafię się bronić- oburzyłam się na jego uwagę o płci. Dlaczego wszyscy uważają, że dziewczyny nie potrafią się bić?

-Serio?- nie dowierzał. Jego kpiący  uśmiech mnie zirytował.

Kodeks Delikwenta - Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz