Po tym jak bracia mnie zgarnęli musieliśmy zajechać na stację benzynową.
-Jesteś dzisiaj jakaś niemrawa-zagadał mnie Rindou, gdy czekaliśmy aż drugi z braci zapłaci.
-To nic takiego- machnęłam ręką. Może i darliśmy ze sobą koty, ale to nie zmieniało faktu, że się przyjaźniliśmy.- Sprawy rodzinne.
-Znowu zbytnio zamartwiasz się o brata?- trącił mnie ramieniem.- Nic się nie zmieniło od naszego pierwszego spotkania.
-Wtedy to była inna sytuacja-mruknęłam zakładając ręce za głowę.
-Uciekłaś z domu i byłaś cała zapłakana- zakpił za co walnęłam go w brzuch. Na to jedynie głośniej się zaśmiał.- A tak nie było?
-Też się nic nie zmieniłeś, dalej jesteś tak samo bezduszny- tym razem mi się oberwało. W głowie automatycznie pojawiły mi się wspomnienia z tego spotkania. Ile to minęło? 13 lat?
*Paręnaście lat wcześniej*
Siedziałam na jakimś opuszczonym placu zabaw. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani tym bardziej jak wrócić do domu. Jak takie dziecko znalazło się w tej sytuacji? Nie podołałam zadaniu wyznaczonemu przez mojego wuja na treningu, a on zagroził, że zabierze mnie od braci i więcej ich nie zobaczę. Nie chciałam tego, dlatego postanowiłam uciec. Mimowolnie łzy leciały mi z oczu. Było późno w nocy, więc nikogo w pobliżu niebyło. Siedząc samej na rusztowaniu z każdą sekundą panikowałam coraz bardziej.
-Co ty tu robisz?- dobiegł mnie głos pode mną. Przestraszona obróciłam głowę w jego stronę.- Ale po co się tak mazgaisz? No już, bo wyglądasz jak świnia- wybuchłam większym płaczem, wracając do poprzedniej pozycji.- Tch.. mogłem to przemilczeć- westchnął zirytowany i zaczął wspinać się po barierkach. Po chwili blond włosy chłopak w moim wieku, siedział obok mnie.- Jak się nazywasz?
-Wakumi- szepnęłam uspokajając się trochę.- A ty?
-Rindou- mruknął patrząc w niebo.-To powiesz mi co tutaj robisz i dlaczego jesteś sama?
Kiwnęłam głową zbierając się na tyle, aby potrafić skleić jakiekolwiek zdanie.
-Mój wuj się na mnie wściekł i powiedział, że więcej nie zobaczę mojego rodzeństwa- wyjąkałam kuląc się w miejscu.- Więc uciekłam.
-A teraz nie wiesz jak wrócić?-reszty domyślił się sam. Otrzymując potwierdzenie zaklął cicho.- Co takiego właściwie zrobiłaś, że twój wujek aż tak się wściekł?
-Nie przeszłam jego treningu i przegrałam walkę.
-Nie powinien się tak wściekać z tak głupiego powodu! Jeżeli bym go spotkał, pokazałbym mu!- zaśmiałam się mimo woli. Zabawny był. Nikt normalny nie powiedziałby tak.-Co cię tak śmieszy?!
-Nic, nic- dalej się śmiałam. Zapewne gdyby stanął twarzą w twarz z bratem mojej matki, nie byłby tak pewny swego. Jedynie Shinichiro potrafi jawnie się z nim nie zgodzić.- A co ty tu robisz o takiej porze?
-Miałem dość swojego brata, więc wyszedłem na spacer.
-I nie boisz się tak samemu o tej porze?
-I kto tu zadaje to pytanie? Spójrz na siebie- chyba go uraziłam, patrząc na jego naburmuszoną minę.-Jestem duży i silny, a ty jesteś dziewczyną. Powinnaś się o siebie martwić.
-Potrafię się bronić- oburzyłam się na jego uwagę o płci. Dlaczego wszyscy uważają, że dziewczyny nie potrafią się bić?
-Serio?- nie dowierzał. Jego kpiący uśmiech mnie zirytował.
CZYTASZ
Kodeks Delikwenta - Tokyo Revengers
FanfictionŚwiat się zmienia. Po jednej stronie postęp i rozwój, po drugiej zaś niszczenie tradycji, zatracanie ich i sprowadzanie do norm rzeczy kiedyś skrajnych. Doskonale pamiętam czasy gdy patrzono na nas z podziwem, szacunkiem. Teraz jedynie pogarda jak i...