Rozdział 1 ⭐

1.3K 26 2
                                    

Uchylam powieki, ale on nie pozwala mi nic zobaczyć. Jego napięta szczęka zasłania mi widok. Nie walcze. Akceptuje, że jest ode mnie silniejszy. Opuszczam wzrok na jego masujące moje uda palce. Są długie i kościste. Nienaturalne blade, ale on nie jest człowiekiem. To potężny i zły czarodziej, któremu ciężko się oprzeć. Lodowate usta łapczywie pieszczą moją szyję. Cichutko postękuje i wije się w jego ramionach.

- Chcesz tego wiedźmo?

Oczywiście, że tak. Chce mu się oddać. Cała. Chce należeć do niego, dlatego teraz nie odczuwam wstydu ze swojej nagości. W odpowiedzi delikatnie kiwam głową. Unoszę dłoń odnajdując jego kark. Zadrapuje jego bladą skórę, a drugą ręką łapie nabrzmiałą męskość. Pocieram go z góry na dół, sunąc palcami po całej długości. Potwór mruczy w zadowoleniu, ale gwałtowny rozbłysk światła nam przerywa. Przed nami tworzy się  magiczny krąg, a w jego wnętrzu wyłania się znajomy obraz. Widze swój pokój. Poznaje go bez problemu. Widze też siebie. Leże na łóżku pogrążona we śnie, a nade mną pochyla się jakaś postać.

- Hermiona!

- Hermiona słyszy mnie?! Obudź się do cholery! Hermiona! – kobiecy rozpaczliwy krzyk wypełnia pomieszczenie.

Szamoce się wśród pościeli. Kobieta próbuje mnie obudzić potrząsając mocno za ramiona. Nieustannie krzyczy, a jej rude włosy latają na wszystkie strony. Zdesperowana klepie mnie po twarzy, ale to na nic. Nie może mnie obudzić.

Łapie się za głowę, czując przeszywający ból w skroniach. Zagryzam wargi i odwracam się w jego kierunku, mając nadzieje, że wszystko mi wyjaśni.

- Możesz wybrać. Chcesz ze mną zostać czy wrócić do swojej przyjaciółki? - zmysłowo syczy i łapie kosmyk moich włosów. Okręca go wokół placa, a potem zaciąga się jego zapachem. Druga dłoń suwa na mój brzuch i obejmuje go w zaborczym geście. Zuepłnie tak, jakby chciał mi pokazać gdzie powinnam zostać. Przy nim jest moje miejsce, ale oglądanie mojej zrozpaczonej przyjaciółki jest dla niego przyjemnością. Zupełnie jak moje zmieszanie i dezorientacja.

- Zostajesz ze mną czy wracasz? - ustami kąsa moje wrażliwe ucho, a potem delikatnie je zassysa. Schodzi ku szyi, na której wyznacza mokrą ścieżkę i obejmuje nagie piersi, masując je okrężnymi ruchami naprzemiennie ugniatając. Kciukami zaczepia stwardniałe sutki i przez cały czas mnie kusi, jak przebiegły wąż.

Chciałabym z nim zostać, ale tam jest moja przyjaciółka. Jej piegowate policzki są mokre od łez, a na twarzy widać przerażenie. Martwi się o mnie. Nie potrafi mnie obudzić i nie ma pojęcia co się dzieje. Nie mogę jej zostawić. Nie w takiej sytuacji...

Ja musze... Wrócić do Ginny!

Wyrywam z jego objęć i wskakuje do świetlistej kuli. W czasie powortu przez cały czas słysze jego ostatnie słowa.

- Wkrótce wybierzesz tylko mnie Hermiono. - syczy pewny siebie.

*

Łapie duszą ilość powietrza w usta i otwieram szeroko oczy. Rozglądam się dokoła. Zapłakana Ginny siedzi przy moim boku. Tkwie w szoku i nie jestem w stanie powiedzieć ani słowa. Patrzę na nią, jakbym widziała ją pierwszy raz w życiu. Jestem otępiała. Chce jej coś powiedzieć, ale sama nie wiem co. Ona też nic nie mówi, po prostu rzuca się na mnie i z całych sił przytula. Jej łzy moczą moje ramie. Jest przerażona i zszokowana. Mozolnie odwzajemniam jej uścisk i przymykam oczy. Nie wiem, jak wytłumaczyć jej zaistniałą sytuacje.

- Tak się bałam! Nie wiedziałam co się z tobą dzieje!

- Miałaś koszmary? Strasznie krzyczałaś i rzucała się po łóżku, jakby cię ktoś torturował! - Widziałam to, ale nie wiedziałam za wiele od niej. Pamiętałam tylko, że byłam naga w objęciach nieznajomego mężczyzny.

Co teraz miałam jej powiedzieć?

Nie mogłam powiedzieć prawdy, ale też nie mogłam skłamać. Ona była moją jedyną i prawdziwą przyjaciółką.

- Nie pamiętam Ginny. Musiałam mieć jakieś koszmary, ale w głowie czuje potworną pustkę...

- Szukałam cię i usłyszałam, jak zaczynasz krzyczeć! Oh to było takie straszne, tak się o ciebie bałam Hermiono. - Przytulam ją i głaszczę po plecach. Chce opanować jej histerię i uniknąć niepotrzebnego hałasu. Rozglądam się po pokoju w poszukiwaniu naszych współlokatorek, ale ich nie dostrzegam. 

- Gdzie są dziewczyny?

- Na boisku. Chciały popatrzeć, jak Harry i Ron trenują.

Puszcza mnie i delikatnie odsuwa się do tyłu. Wyciera mokre od łez policzki i próbuje się do mnie uśmiechnąć. W rzeczywistości posyła mi niemrawy uśmiech. 

- Proszę cię, nie mów nikomu o tym. Musiałam mieć koszmary. Nie chce, żeby chłopacy zaszczuli mnie masą pytań, skoro sama nic nie pamiętam. -  nalegam dla własnego dobra. Nie mam pojęcia co to było, a co dopiero gdybym miała się z tego wytłumaczyć. To jednorazowy koszmar, który nic nie znaczy. Nie zmieni mojego życia ani się więcej nie powtórzy. Nie będziemy do tego wracały, a Ginny szybko o nim zapomnij. 

- Ale...

- Ginny obiecaj. - naciskam.

- No dobrze. Obiecuje, że nic nie powiem. - ulega, ale jej usta się nie zamykają. Rudowłosa musi postawić na swoim. - Jeśli jednak zobacze że to się powtórzyło to Harry i Ron dowiedzą się jako pierwsi. 

- Dziękuje. - odpowiadam, ciesząc się że doszłyśmy do kompromisu i delikatnie całuje jej policzek. Rudowłosa wychodzi, zostawiając mnie samą. Postanawiam się odświeżyć i wszystko sobie przemyśleć. Nie mam pojęcia kim był ten mężczyzna. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek go spotkała ale do teraz czuje osaczające mnie zło, które z niego emanowało. Odkręcam ciepłą wodę i od razu wcieram w ciało kolorowe mydło. Następnie wcieram we włosy szampon i pośpiesznie go spłukuje. Jestem głodna, a w Wielkiej Sali trwa właśnie śniadanie. Nie chce się spóźnić, dlatego wycieram wilgotne ciało ciepłym ręcznikiem i susze włosy. Zakładam długie jeansowe spodnie, czarną bluzkę a ramiona okrywam puchatym sweterkiem. Zatrzaskuje drzwi od pokoju i pędzę na dół. Mijam szkolne korytarze i zastanawiam się ile osób dotarło na śniadanie. Przerwa wakacyjna dopiero co się skończyła, a nie wszyscy przestawili się na wczesne wstawanie. W oddali słysze gwar panujący w jadali. Głośne rozmowy, męskie kpiące śmiechy i damskie zalotne chichoty towarzyszą mi, aż do zajęcia swojego miejsca. Siadam pomiędzy Harrym i Ronem, a na moich ustach maluje się delikatny uśmiech. Nie chce wracać do tego co się stało, dlatego bez słowa nabieram swoją porcję i zaczynam jeść. Wtrącam się, gdy pomiędzy chłopakami zapanowuje krótka cisza i jak gdyby nigdy nic z nimi rozmawiam. 

Wszystko układa się pomyślnie do czasu, gdy palce Rona muskają moje ramie. Skóra zaczyna mnie palić, a ciało atakuje nieznany mi dotąd ból. Wybałuszam oczy i w odruchowo próbuje się odsunąć. Zaciskam wargi, aby nie pisnąć od tego przerażającego uczucia. Dlaczego boli mnie dotyk własnego przyjaciela? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Dyskretnie suwam kawałek sweterka z ramiona, a miejsce w którym została dotknięta jest zaczerwienione. Zakrywam je, aby nikt tego nie zobaczył i w ciszy szukam rozwiązania. Rozmyślam o tym co się stało i czy ma to coś wspólnego z dzisiejszym porankiem. Jem, myśle ale rozwiązanie nie nadchodzi. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Nie rozumiem dlaczego Ron nie może mnie dotykać. Martwie się, że to samo będzie z Harrym. To moi przyjaciele, a ich dotyk mnie parzy. 

Takie coś nigdy wcześniej nie miało miejsca. Cała ta sytuacja wprawia mnie w zakłopotanie i przerażanie. Kończę posiłek w ciszy, a potem pod pretekstem złego samopoczucia wracam do pokoju. Rzucam się na łóżku i odpuszczam dzisiejsze zajęcia. Rok szkolny dopiero co się zaczął, ale nie zwracam na to uwagi. Zakopuje się pod ulubioną warstwa pościele i zamykam oczy. Proszę, żeby dzisiejszy dzień już się skończył i więcej nie powtórzył. Chce, żeby moje życie wróciło do normy. Nie chce, żeby wszyscy o mnie gadali i wytykali mnie palcami. Wystarczy, że moja nieobecność wzbudzi zdziwienie we wszystkich. Niemal czuje, jak będę musiała się srogo z tego tłumaczyć, dlatego chce jak najszybciej zasnąć. Na koniec proszę, aby jutrzejszy dzień obył się bez przerażających niespodzianek i tego niebezpiecznego mężczyzny. 

____

Zostawcie po sobie ślad. Będzie mi bardzo miło. 💖

Buziaki. 💖

Pragnienie Czarnego Pana [Voldmione] 18+Where stories live. Discover now