Montanha POV
Obudziłem się w o wiele lepszym humorze niż miałem wczoraj. Potrzebowałem takiego odprężającego dnia z Erwinem. Odwróciłem się w jego stronę, żeby się przytulić, ale zobaczyłem tylko puste łóżko. Czyżby już wstał? Nie chciało mi się ruszać, by sprawdzić gdzie jest. Po krótkiej chwili usłyszałem dźwięk spuszczanej wody w toalecie. A więc to tam był. Po kolejnej chwili wszedł do sypialni.
- Dzień dobry przystojniaku - powiedziałem do niego.
- Dzień dobry księżniczko - odpowiedział.
Usiadł na mnie okrakiem i pochylił się nade mną kładąc ręce obok mojej głowy. Dzieliła nas kołdra, którą byłem cały opatulony. Wyplątałem z niej moje ręce i położyłem na jego biodrach. Miał na sobie tylko bokserki.
- Jak tam humorek? - Zapytał mnie.
- Już lepiej.
- To dobrze.
Teraz pochylił się całkowicie i złączył nasze usta. Chwilę się całowaliśmy. Czułem parcie na pęcherz, a jego ciężar ciała nie pomagał. Niechętnie, ale musiałem przerwać pieszczoty.
- Misiu, muszę wstać.
- Jak to?
- Muszę iść do toalety.
- A.
Wstał ze mnie, a ja się wygrzebałem spod kołdry. Poszedłem do łazienki i zrobiłem swoje. Wróciłem do Erwina, żeby sobie jeszcze razem poleżeć w łóżeczku. Siedział na nim i patrzył na mnie takim chętnym wzrokiem. Gdy podszedłem do skraju łóżka, on się przybliżył i zaczął ze mnie ściągać bieliznę.
- Co jest... - zacząłem.
- Trzeba coś zrobić z twoim namiotem - odpowiedział zalotnie.
- Skoro tak stawiasz sprawę.
Złapałem go za ramiona i przewróciłem na łóżko. Górowałem teraz nad nim, a on niezrażony tym złapał mnie za przyrodzenie. Na dotyk wydałem z siebie jęk przyjemności.
- Kochanie... - Wyszeptałem niskim głosem.
- Chodź tu do mnie - powiedział i drugą ręką przyciągnął mnie do pocałunku.
Myślałem, że poranek będzie leniwy, ale był całkiem aktywny.
***
Wyjechałem właśnie z mechanika naprawioną Corvettą. Kierowałem się na miejsce startu wyścigu, organizowanego przez Carbo. Oj, dzisiaj im pokażę, jak Grzechowi klei. W trakcie drogi zadzwonił telefon. Wyjąłem i zobaczyłem, że to Hank. Co się stało, że do mnie dzwonił?
- Halo - powiedziałem do słuchawki.
- Cześć Grzesiu.
- Cześć. Co tam? - Zagadałem wesoło.
- Słuchaj, przyjedź na szpital. - Jego ton był poważny.
- Czemu?
- Chodzi o Alexa, jest... w ciężkim stanie.
- Jak to? Co się stało?
- Przyjedź, wszystko ci powiem.
Natychmiast zawróciłem i skierowałem się do szpitala. Co się stało mojemu synowi? Wszedłem do środka i poszedłem szukać Hanka. Znalazłem go w korytarzu przed salą operacyjną. Byli tam też inni funkcjonariusze.
- Hank, co się stało? - Zapytałem go od razu, jak go zobaczyłem.
- Chodź na bok, to ci powiem.
CZYTASZ
Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x Erwin
FanfictionGregory Montanha to policjant z krwi i kości. Poświęcił pół życia na służbę swojemu ukochanemu krajowi. Niestety jego kariera w policji po kilku miesiącach w nowym mieście nagle się kończy. Erwin Knuckles - gangster pod przykrywką pastora. Jego jedy...