Rozdział Sześćdziesiąty Piąty - Zduszony Płomień

297 46 29
                                    

- Czy ty się we mnie nie zakochałeś? - Niemal natychmiast cała chęć do życia, ulotniła się wraz z ostatnim wydechem.
Cały czerwony, już nie wiadomo czy z palącej go gorączki czy z zażenowania. Tępo spoglądał na twarz Shen Yuana.

- To nie tak! - Zaprotestował szybko kręcąc głową. Co mu do cholery strzeliło do łba by to zrobić? Serce bijące już w i tak nienormalnym tempie, przyspieszyło bardziej.

- Więc niby jak? - Mruknął, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.

"Katastrofa!"

- Zachowujesz się jak święta dziewica - Cichy głosik w głowie, wciąż karcił go zza sceny, nie pomagając zebrać myśli. Zaraz, właśnie! Przecież to mogło być rozwiązanie!

Shi Shuan westchnął, starając się raz jeszcze zebrać porozrzucane w głowie myśli. Miał jedną szanse, a przynajmniej tak wtedy myślał ostrożnie prostując plecy.

- To był tylko pocałunek, nie wyobrażaj sobie za dużo - Powiedział, prostując napięte mięśnie twarzy. Byakko był pod wrażeniem, spokój na jaki zdobył się w tej niezręcznej sytuacji był wyjątkowo przekonujący, niemal tak że sam przez chwilę zapomniał jak bardzo jego serce próbowało wyskoczyć z piersi.
Na pewien czas między nim a demonem zapadła cisza.
Nie mogąc przypisać mu żadnej konkretnej emocji, zamiast tego w ciszy przyglądał się niezmiennej fakturze jego twarzy. Dopiero teraz był w stanie dostrzec kilka mniejszych szczegółów, które zazwyczaj umykały jego oczom. Mina demona mimo, że zazwyczaj chłodna i surowa nosiła też na sobie nieco inny wyraz. Wyglądała na smutną, jakby zmęczoną. Nie dostrzegał tego, bywało i tak, że za każdym razem uciekał wzrokiem byle tylko nie zbłądzić gdzieś w okolice jego twarzy. To było trochę dziwne, zwłaszcza że jedyną rzeczą której się tak właściwie obawiał były chłodne jak stal oczy, w których ostatnio coraz częściej tonęła jego dusza.

- Jeśli tak, dlaczego nie zrobisz tego znowu? - Ze wszystkich możliwych odpowiedzi, ta była jedyną na którą nie był gotowy. Serce ponownie głośniej zabiło. Czy dalej powinien ciągnąć te farsę?

Było już zresztą na to za późno. Dostając zezwolenie, jakby zupełnie zanóżył się w wypowiedzianym zdaniu. On też tego chciał? Czy po raz kolejny go testował na swój bezmyślnie szyderczy sposób? Była jedna metoda by się tego przekonać, taka sama przez którą wcześniej zbłądził w ten zaułek.
Opierając się delikatnie rękami na dywanie, ponownie zbliżył swoje złaknione usta do tych jego. W swoich poczynaniach był delikatny, niczym małe dziecko niepewnie badał nieznane dotąd otoczenie. Cała ta scena była wyjątkowa, przypominała delikatne muśnięcie skrzydeł motyla, które z jakiegoś powodu wydało mu się dziwnie znajome. Nie oczekiwał wiele, właściwie nie czekał na coś wyjątkowego, sama ta chwila była wystarczającą nagrodą.
Lekko ciepły dotyk ust, przeistoczył się w żywy ogień jakim zapłonęła jego twarz. "Co się stało?" - Pytał sam siebie, czując rogrzewający go od środka żar.
Delikatny pocałunek został odwzajemniony.
Niedowierzanie mieszało się z przyjemną ekstazą, co było w tym pocałunku, że zadziałał na niego w taki sposób? Nie rozumiał, tak samo jak nie rozumiał własnych uczuć i planów wobec mężczyzny. Jedna jego część obawiała sie Shen Yuana, widząc w nim odbicie przeważającej ilości masakr jakie na jego oczach rozegrał. Druga zaś część cieszyła się jak dziecko, gdy chłodna dłoń ostrożnie muskała jego rozgrzane policzki. Ta rozbieżność  otumaniała, zamykając umysł na cichy głosik z tyłu głowy, który coraz głośniej wyrażał swoje niezadowolenie. W końcu jednak zniknął, wraz z ognikiem opuścił ciało Shi Shuana znikając gdzieś za ścianą. Teraz zostali z demonem tylko we dwoje.

W końcu nadszedł czas, gdy pobawieni tlenu zmuszeni zostali rozłączyć sklejone ze sobą usta. Byakko przez chwilę nie mogąc złapać tchu zakasłał bezsilnie. Czy tak miały się zakończyć te pieszczoty? Na pocałunku w którym niemal zupełnie utonął?
W poszukiwaniu odpowiedzi podniósł wzrok, zagłębiając się w ekspresji demona. Śnieżnobiała twarz jak zwykle okazywała mniej emocji niż powinna, jedynie oczy, wydawały się spoglądać na niego w znacznie żywszy sposób. Wyglądało to jakby zupełnie obca mu do tej pory iskierka, nagle zapłonęła żywym ogniem dodając demonowi więcej wyrazu.

- Chcesz więcej? - Zapytał, dużo ciszej niż zwykle. Jego dłoń wciąż znajdowała się na rumianym policzku, ostrożnie błądząc kciukiem po koncikach ust blondyna.

Dłonie Byakko delikatnie się zatrzęsły. Zabierając jedną z nich z dywanu odważył się na drobny, ale znaczący ruch. Czując jak ciało płonie z podekscytowania, ostrożnie nałożył swoją dłoń na jego czując jej przyjemny chłód. Serce po raz kolejny zabiło jak oszalałe.

- A kto by chciał mniej? - Odparł, po raz kolejny dobierając się do jego ust, tym razem dużo pewniej i łapczywiej.

Nie minęło dużo czasu, jak z początku namiętny i głęboki pocałunek przerodził się w coś więcej. Pragnienie bliskości szybko narzuciło tempo, którego sam nigdy, świadom by sobie nie narzucił. Błądząc dłońmi po szacie w końcu pochwycił za pas wiążący talie. Z początku nie przemyślał tego ruchu, więc znajdując się w przysłowiowej kropce, spojrzał na reakcję Shen Yuana.
Nim jednak zdążył cokolwiek dostrzec, poczuł jak górna część jego ubrania swobodnie zsuwa sie na barki a po tym na ramiona. Dopiero wtedy Byakko zrozumiał to co miało się stać.

W swoim poprzednim życiu, nie miał nawet okazji pocałować dziewczyny, nie mówiąc już o przespaniu się z nią. Tutaj natomiast nie dość, że jego pierwszy pocałunek należał do demona, to dodatkowo każdy krok jaki niezbyt ostrożnie robili zbliżał ich ku namiętnej nocy. Jak niby miało to wyglądać? W kocnu oboje byli facetami, z czego co najmniej jedno z nich nie posiadało jakiegokolwiek doświadczenia!

- Jak właściwie robi to dwójka mężczyzn? - Zapytał, czując jak cała jego duma ulatnia się w jednej chwili w eter. Zadając tak żenujące pytanie, nawet nie myślał podnieść wzrok, zamiast tego skupił się natomiast na kwiatach stojących na stoliku w wazonie. Jak się okazało były to drobne górskie dzwonki w kolorze przypominającym owoc maliny.

- Zaraz się przekonasz - Mruknął nisko, ostrożnie schodząc niżej z dłonią, robił to jednak ostrożnie i wyjątkowo powolnie, tak że każdy najmniejsze przerwanie dotyku na skórze skutkowało co raz większymi dreszczami. Nie mógł już dłużej się opierać, niemal zupełnie rozpływał się pod jego dotykiem.

A przynajmniej było tak do czasu, gdy będąc niemożliwie blisko bielizny, drzwi otworzyły się z głośnym hukiem. Niemal natychmiast wzrok obu mężczyzn tam powędrował, a dodatkowo spłoszony dźwiękiem Shi Shuan, czym prędzej zaczął poprawiać luźno zwisające warstwy ubrania.

W drzwiach znajdowała się znajoma sylwetka. Stojący w całej swojej ludzkiej okazałości duch studni nie czekał zbyt długo, wylewając w stronę demona i Byakko sporą misę z wodą po czym nie dając im dojść do słowa jak gdyby nigdy nic odparł.

- Ostudźcie swoje zapędy! - Zaparł swoje ręce na biodrach - Daozhang wciąż jesteś chory do cholery. Nie myślisz wyraźnie, a ten demon to wykorzystuje.

Zimne spojrzenie jakim uraczył ducha studni z całą pewnością nie było przyjazne. W tym czasie spłoszony całym zamieszaniem bóg, ostrożnie wstał i czując palące go zażenowanie wyminął ducha studni, znikając gdzieś na korytarzu.

---

Ach... Powiedzcie mi, że nie tylko ja mam tyle obowiązków w ostatnim czasie. Pochwalcie się! Nad czym sami pracujecie?

Jak Zostałem Bogiem? | BL NovelWhere stories live. Discover now