Rozdział trzeci

20K 911 43
                                    


Jacob

Katerina siedziała u mnie tak długo, że o mały włos nie straciła przez to życia. Gdyby nie była moją siostrą, już dawno bym ją zabił, sprawiając, że świat stałby się lepszy. Obserwowałem w oknie, jak odjeżdża, nie kryjąc zadowolenia z tego widoku.

– Mogłaby wpadać częściej – stwierdził Carter, stając obok mnie.

– Powiedz to jeszcze raz, a obetnę ci język – odparłem kurewsko poważnie.

Wróciłem na głównego salonu, z barku wyciągnąłem szkocką i rozlałem ją do dwóch szklanek. Jedną z nich podałem przyjacielowi, który wciąż szczerzył się jak idiota.

– Lubię twoją siostrę, nic na to nie poradzę.

– Za to ona ma cię w dupie, więc radzę ci przestać o niej myśleć.

– Na moje szczęście w tym domu nie trudno o niezłą dupę, którą mogę się pocieszyć.

Uśmiechnąłem się i z ciekawością obserwowałem, jak Carter czai się na którąś z dziewczyn, usiadłem wygodnie na fotelu i czekałem, aż znajdzie swoją ofiarę. Spojrzałem na zegar, dochodziła dziesiąta w nocy, więc miał utrudnione zadanie.

– Chyba muszę wybrać się na górę – uznał znudzony.

Zaśmiałem się na myśl o takiej rozrywce, ale cichy odgłos kroków zmienił nasze plany. Wpatrywaliśmy się w mrok, dochodzący z korytarza, a już po chwili wyłoniła się z niego Lucia. Młoda, rudowłosa dziewczyna zatrzymała się na nasz widok. W jej oczach malował się strach, a to napędzało nas obu. Carter wyszczerzył kły, niczym wilk, atakujący swoją ofiarę i podszedł do niej.

– Szukałaś mnie? – zapytał przeciągle.

Nie odpowiedziała mu. Przesuną kciukiem po jej trzęsącej się wardze, po czym przyciągnął ją do siebie i zatopił twarz w zagłębieniu jej szyi. Nawet z odległości usłyszałem jej cichy jęk, którego zapewne wstydziła się, jak za każdym razem, gdy stawała się naszą zabawką.

Carter złapał ją za rękę i przyprowadził na środek salonu. Odwrócił twarzą do mnie, stanął za nią i zgarnął jej włosy z ramienia. Lucia spojrzała na mnie, ale trwało to przez ułamek sekundy. Już po chwili oczy miała zamknięte, a różowe wargi delikatnie rozchylone. Poprawiłem się na fotelu i cierpliwie czekałem, aż Carter w końcu zaatakuje. Nieśpiesznie rozpinał guziki jej uniformu, a kiedy skończył, zsunął z niej materiał, który bezwładnie odpadł na podłogę. Stała przede mną w białej koronkowej bieliźnie, zupełnie oddana pomysłom, jakie mnożyły się w naszych myślach. Przechyliłem głowę w bok, taksując każdy centymetr ciała dziewczyny, tymczasem Carter pozbywał się ostatnich elementów jej garderoby. Miała małe i kształtne piersi, których sutki zdradzały podniecenie, jakie chciała ukryć. Była to jedna z wielu pewnego rodzaju gier, w której my rządziliśmy, a one stawały się lalkami w naszych dłoniach.

– Mogę?

Uniosłem głowę. Stała nade mną Dakota, uśmiechając się zalotnie, a spojrzeniem błagała, bym jej nie odsyłał. Mimo niezapowiedzianej wizyty siostry, miałem dobry dzień. Kiwnąłem głową do dziewczyny, która od razu usiadła na moich kolanach. W przeciwieństwie do Carter, nie lubiłem wszystkiego przedłużać. Delektowanie się ciałem, które niejednokrotnie miałem w rękach, nie było już tak ekscytujące, bym chciał to robić. Szybko i sprawnie rozpiąłem guziki w jej uniformu. Uwalniając tym zupełnie nagie piersi. Uniosłem głowę, gdy rozproszył mnie dźwięk uderzenia. Uśmiechnąłem się pod nosem, na widok zaczerwienionego pośladka rudowłosej dziewczyny. Klęczała już na kanapie, pieprzona przez Cartera, który w końcu przestał się bawić.

Dakota położyła dłoń na moim policzku, zmierzyłem ją wzrokiem, na co od razu zabrała rękę.

– Myślałam, że chciałbyś...

– Żebyś była cicho – wysyczałem.

Poczułem, jak sztywnieje. Po chwili chciała wstać, nie zamierzałem jej na to pozwalać. Złapałem ją za włosy i pociągnąłem do tyłu. Czułem, że na mnie patrzy, jednak dużo ciekawszy widok miałem wtedy przed sobą i to na nim się skupiłem. Kiedy Carter przestaje się bawić, zapomina o hamulcach, budzi się w nim bestia, który drzemie także we mnie. Jednak moja bestia działa zupełnie inaczej. Mam wrażenie, że potrafię nad nią zapanować. Carter natomiast poddaje się jej doszczętnie i nic nie jest w stanie go zatrzymać.

Wsłuchiwałam się w krzyk Luci, stłumiony przez dłoń Cartera, pozwalając sobie na wpuszczenie do głowy demonów, które przez cały dzień trzymałem w ryzach. Było już późno, przyszła pora, by dać im dojść do głosu.

– Idź do siebie – rzuciłem ostro do Dakoty, ani na sekundę nie odrywając spojrzenia od pieprzących się ludzi przede mną.

– Masz jakieś życzenia?

Zastanowiłem się przez moment.

– Nie.

Kobieta wstała z moich kolan i ruszyła w stronę swojej sypialni. Odczekałam trochę, chcąc zobaczyć finał przedstawienia, który odbywał się w moim salonie. Po kilku minutach zrozumiałem jednak, że to jeszcze potrwa. Wstałem z miejsca i ruszyłem na górę, po czym skierowałem się prosto do skrzydła służby. Złapałem za klamkę sypialni Dakoty i wszedłem do środka. Leżała naga na środku łóżka, a w jej oczach malowało się zniecierpliwienie. Właśnie przez to stawała się dla mnie coraz mniej interesująca. Nie tego od niej oczekiwałem i mimo że to wiedziała, nie potrafiła nawet udawać.

– Myślałam, że o mnie zapomniałeś – jęknęła, rozchylając przy tym nogi.

– Nie zapomniałem o sobie – odparłem zamyślony.

Ignorując grymas niezadowolenia na jej twarzy, gestem ręki kazałem jej wstać. W tym czasie rozpiąłem pasek w spodniach i ściągnąłem go, by skrępować nim ręce dziewczyny, związując skórzany materiał na jej pasie. Kiedy była już bezbronna i skazana jedynie na moją łaskę, popchnąłem ją na łóżku. Podszedłem bliżej, ściągając jej nogi z materaca. Klęczała na podłodze, nogi miała szeroko rozstawione, a głowę dociśniętą do łóżka. Wtopiłem dłoń w jej włosach, po czym uklęknąłem tuż za nią. Wolną dłonią rozpiąłem zamek w spodniach, uwalniając swojego kutasa. Przesunąłem po nim kilkukrotnie dłonią, a kiedy był gotowy, wbiłem się mokrą cipkę Dakoty. Krzyknęła głośno, odrzucając głowę do tyłu. Dłoń, którą trzymałem jej włosy, zsunąłem niżej, chwytając jej kark. Zacisnąłem na nim palce i pieprzyłem ją dalej, nie zwalniając ani na moment. Z każdą kolejną minutą, wierciła się pode mną coraz bardziej, jej krzyk stawał się zbyt irytujący. Chciałem jak najszybciej z nią skończyć, jednak kurewsko mi to utrudniała. Wyszedłem z niej i wstałem. Z trudem odwróciła się w moją stronę, ale gdy już to zrobiła, rozchyliła wargi, pozwalając mi wsunąć między nie kutasa. Trzymałem jej głowę, natomiast swoją uniosłem, wpatrując się w sufit. Poruszałem biodrami, ignorując każdy jeden dźwięk, który wydostawał się z ust dziewczyny. W końcu moja sperma zalała jej gardło, a ja oczyściłem swój umysł. Wysunąłem kutasa, zapiąłem spodnie i kucnąłem, żeby zabrać swój pasek. Kiedy to zrobiłem, mimowolnie spotkałem się z wyczekującym spojrzeniem dziewczyny. Nie rozumiałem, czego ode mnie oczekiwała, nawet nie chciałem tego wiedzieć. Wstałem i od razu opuściłem jej pokój.

Wróciłem na parter, ale wyglądało na to, że Carter już skończył. Być może przeniósł się do swojej sypialni. Byłem zbyt zmęczony, żeby to sprawdzać. Zamiast tego udałem się do siebie. Rozebrałem się i z telefonem w ręku położyłem się na łóżku. Jeszcze raz spojrzałem na zdjęcia dziewczyny, która miała pojawić się u mnie następnego dnia. Zgrabna brunetka ze słodką buzią miała stać się moją nową rozrywką. Ciekawiło mnie, czy w ogóle zdawała sobie z tego sprawę.

Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANAWhere stories live. Discover now