Rozdział 38 - Isabelle

298 18 5
                                    

Powoli do jego uszu dotarły szumy, które były dla niego niezrozumiałe. Było zbyt chłodno, jak na małą pustynię między wioskami, a piasek nie mógł być tak miękki jak to, na czym leżał. Wreszcie mógł rozróżnić słowa wypowiadanie przez słodki głos:

— Och, to musi być jakiś szlachcic. Popatrz.

— Siostro droga — rozległ się głos pełen dezaprobaty, lecz równie miodowy jak poprzedni.

— Och, chyba się budzi!

Uchylił powieki, by dostrzec dwie młode dziewczyny. Jedna z nich – blondynka z długim warkoczem i ślicznymi orzechowymi tęczówkami – siedziała na skraju jego łóżka. Druga z kolei – niemalże identyczna jak poprzednia, lecz bardziej opalona i niższa – stała obok niej. Obie wpatrywały się w niego wielkimi oczami.

— Paniczu — rzekła ta siedząca — znaleziono cię w drodze do naszego miasteczka.

— C-co się...? — zaczął ochryple.

— Och, Loto, podaj wody — rzekła ta sama dziewczyna. — Paniczu, słońce piekło niemiłosiernie. Byłeś wycieńczony. Nasz ojciec cię przywiózł, abyśmy się paniczem zaopiekowały.

Lota podała mu wodę i pomogła upić łyk, gdyż był tak zmęczony, że nie miał na nic siły. Harry, mimo złego stanu, dostrzegł piękno obu kobiet, lecz ta siedząca bardziej przykuwała jego uwagę. Miała iskrzące się oczy. Lota wybiegła, słysząc męski głos dochodzący z podwórka. Druga z sióstr przetarła mu policzki i czoło szmatką zamoczoną w zimnej wodzie, delikatnie się przy tym rumieniąc. Mówiła o tym, jak go tu sprowadzono oraz o swojej rodzinie, lecz nie wspomniała ani słowem o sobie. Widząc u niego brak sił, rzekła:

— Panicz niech odpocznie. Wrócę niedługo.

Już miała wychodzić, gdy Kobra spytał cicho:

— A jak tak piękna istota jest nazywana?

Sam był zaskoczony swoim zwrotem. Dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej.

— Isabelle, paniczu — odparła nieśmiało i wyszła.

Mając przed oczami jej twarz, zasnął.

Wiedział, że powinien spieszyć się ze swoimi poszukiwaniami, ale w towarzystwie Isabelle było o to trudno. Gdy był w pełni sił, razem wyszli na spacer po okolicy, rozmawiając na różne tematy. Choć była nieśmiała, mówiła bardzo interesujące rzeczy. Kobra miał czasami problemy ze zrozumieniem, gdyż niektóre słowa wyszły już z użytku i ich nie znał. Nie dał jednak po sobie tego poznać. Jej siostra była bardziej żywiołowa, a ojciec okazał się wesołym robotnikiem.

— Droga Isabelle — oznajmił porankiem, gdy poczęstowała go śniadaniem — muszę ruszać w dalszą wędrówkę.

Zasmuciła się, choć próbowała to ukryć.

— Rozumiem, Urlichu.

— Jest osoba, która na mnie liczy.

— Paniczu, mówiłeś coś o składnikach potrzebnych do uleczenia tej kobiety. Może mogłabym pomóc...

Jak się okazało, miała w domu kilka produktów, które mu przekazała. Podziękował w sposób, który sam go zaskoczył. Skąd on, u licha, zna takie zwroty?! Sam się temu dziwił.

— Jak mógłbym się odwdzięczyć?

Wyraźnie się zawahała.

— Mógłbyś mi towarzyszyć w dzisiejszym balu?

Tańce? O rany...

— Z wielką przyjemnością, Lady — odparł jednak i pocałował ją w dłoń.

Harry Potter i Drugie Obliczeحيث تعيش القصص. اكتشف الآن